Dobra, należy wyłożyć kawę na ławę.
Jestem rozczarowany. Największym plusem tego wydania są dla mnie te dodatkowe trzy grafiki dołączone w ramach opóźnienia premiery. Każda z nich wygląda rewelacyjnie. Grafika zapowiedziana też jest niezła, ale czarno białe rysunki dodają nieziemskiego uroku - bez wątpienia! Autograf Pana Rosińskiego ołówkiem (chyba) to w moim przekonaniu wyrażenie braku szacunku. No kurka wodna, super hiper limitowane wydanie za 500 zł i ołówek? Nie żebym był jakimś antyfanem ołówków ale, chyba każdy wie co jest trwalsze. Marker - flamaster czy ołówek...
Akcja z nakładem również mnie wpieniła. Haha nakład 350 egzemplarzy w teorii, w praktyce 400. Ot drobna różnica.
Na plus format. Na plus wykończenia okładek i grzbietu.
Na minus jednolity czerwony grzbiet, gdzie aż prosiło się o wypisanie autora i tytułu.
Na minus wstęp Pana od wystaw, nie no serio? Ciężko było poprosić o wstęp samego autora?
I kluczowy minus sama okładka. Zaplanowana totalnie bez stylu. Chaos to najlepsze określenie. Numerki 1 2 3 4 wręcz szpecą tę wytłoczkę...
3/5 moja ocenia, album nie warty 499 zł - na pewno. Za dwie stówy ok, Nie więcej.
Fajnie mieć coś takiego na półce, być może zdobędzie się rysunek i będzie komplet. Natomiast oceniając realnie to przy odrobienie chęci doprecyzowałbym kilkanaście elementów. Cholera wie, czy tego nie sprzedam aby odzyskać wkład. Ale te grafiki...takie piękne...