Przeczytałem i zgadzam się z Deathem.
Są wikingowie, jest mitologia, jest rodzina (rodzina jest najważniejsza), są siły nie z tego świata (a może tylko ludziom się wydaje, że są) - jest wszystko co powinno być w Thorgalu.
Oczywiście, to nie jest żadne arcydzieło, ale po prostu kolejny tom dobrej serii. Fajnie napisane, fajnie narysowane.
Scenariusz nie jest jakoś bardzo precyzyjnie skonstruowany, gdzie na końcu wszystkie porozrzucane elementy układanki wskakują na swoje miejsce, a wszystkie strzelby od początku wiszące na ścianie wystrzelą w ostatnim akcie. Scenariusz jest raczej taki, że ten idzie tu, ta idzie tam i zobaczymy gdzie to wszystko zaprowadzi. Czy to jest wada? Chyba nie.
Ja nie cierpiałem od nadmiaru imion.
Mam jeden zgrzyt, a mianowicie
ciągle nie pasuje mi, że Jolan który przez jakiś czas był Królem Uzdrowicielem, teraz spokojnie wrócił do wioski i mieszka z rodzicami. No bez jaj. Owszem, wierzę, że Jolan mógłby zrezygnować z władzy, bogactw i zaszczytów, ale mieszkać z rodzicami? Kaman!
Oczywiście to zastrzeżenie kierowane przede wszystkim do poprzednich albumów Sentego, nie do obecnego.