Raz, że scenariusz za wszelką cenę stara się upchnąć jak najwięcej w jak najmniejsze luki a dwa, robi to momentami dosyć nieudolnie.
Nawet się nie ośmielę twierdzić, że ma to coś wspólnego z główną serią i że jest to co najwyżej jej luźne rozwinięcie tworzone przez tzw. spadkobierców tego zacnego dorobku. Mieliśmy już jednak takie przypadki, że po latach, nawet te mniej doceniane dzieła innych twórców i tak wchodziły do głównego kanonu ze względu na chociażby chronologię - najbardziej kojarzy mi się z przypadkiem Conana, tu nawet jest to bardziej oczywiste, bo wydawnictwo to samo.
A pewne nieścisłości zawsze można jakoś wyjaśnić, przez kreatywne dorabianie historii.