W Orbicie najbardziej rządzi to ręczne liternictwo. To ma taki klimat z tymi dymkami, że Egmont się chowa. Liternictwo tak niesamowicie pasuje do rysunków:
Pierwsze wydania Egmontu też miały ręczne liternictwo i zgadzam się, że wygląda to znacznie lepiej, niż to nowe, komputerowe.
I ciekawostka: co ten kolo z tyłu ma na głowie - okulary 3D???
Wg mnie po prostu jakiś hełm. Taki bardziej kosmiczny niż rycerski. No ale to Atlanta, jemu wolno.
Czytałem ostatnio Neokórę. Od poprzednich dwóch różni się przede wszystkim tym, że to nie jest zamknięta historia, tylko otwiera nowy cykl. Czytało się dobrze, ale póki nie zostanie dokończony, ciężko ocenić.
Graficznie też jest nieźle, tylko na pierwszej stronie według nie zupełnie nie wyszły autorowi twarze Thorgala i Jolana. Tego ostatniego trudno było w ogóle rozpoznać, dopiero parę kadrów dalej zrozumiałem, że to jednak Jolan. Potem jest lepiej, ale według mnie już po narysowaniu albumu ktoś powinien powiedzieć Vignauxowi, żeby tą planszę jednak poprawił, przynajmniej ostatni kadr.
Fajnie, że wydawca wreszcie przestał iść po linii najmniejszego oporu i dołożył parę stron szkiców na końcu albumu.