Nawiązując do wcześniejszej dyskusji, jako że już po świętach, to zgodnie z własną tradycją mam już na rozkładzie tegoroczne "Thorgale". Nie mogę przyłączyć się do pochwał względem "Selkie", niespecjalnie mi podeszła ta historia, w sumie mniej niż "Pustelnik...". Może to przez to, że czytałem z doskoku, pomiędzy stołem wigilijnym a "Kevinem" i prezentowym szaleństwem dzieciaków, niemniej nie mogłem się wczuć w historię. Lektura mi przeszła bez większych emocji.
Bardziej podobały mi się "Bękarty", które wciągnąłem następnego dnia. W tym przypadku przyjemność z czytania była już większa.
No a już za niecały rok kolejna moja przygoda z Thorgalem (o ile do tego czasu starszy syn się nim nie zainteresuje).