Wreszcie przyszedł. Długo czekałem, ale o tym w innym temacie.
Wiecie co? Ten komiks jest wielki. O to właśnie chodziło. Mamy wreszcie Szninkiela w twardej okładce, w powiększonym formacie, w kolorze na kredowym papierze. Ten komiks jest piękny i wielki. 30 lat istnienia Egmontu skupionych w jednej chwili. Dla tego momentu, warto było znosić TK przez te trzy dekady. Teraz mogą również sprzedać dział Komiksy i dać ludziom iść już własną drogą.
Nie ujmując nic wydaniu Libertago, które oczywiście jest lepsze od tego powszechnego "dla ludu". No ale ludzie - wolę już takie, za to 10 razy tańsze. I ono jest piękne. To oczywiście jakiś absurd, że musieliśmy czekać aż 30 lat wolnej (jeszcze) Polski, na to, by najlepszy komiks polskiego rysownika spełnił w jednym wydaniu te warunki - zbiorczy, w kolorze, w powiększonym formacie, w twardych okładkach. Cztery warunki i pewnie jak zwykle było to polskie "nie da się".
Miałem wydanie od Hachette sprzed ponad 4 lat, ale je sprzedałem, za naprawdę przyzwoite pieniądze. Uzyskałem je bo wydawało się, że alternatywy nie będzie. Ale wreszcie jest. I jest takie piękne. Normalnie wzruszyłem się ze szczęścia. I takiej radości życzę również wam i gorąco namawiam do zaopatrzenia się we własny egzemplarz tego cudownego działa komiksowej sztuki.