Takie pytanie do szczęśliwych nabywców.
Czy takie ekskluzywne wydania w ogóle się czyta, czy trzyma na półce jako lokatę kapitału?
Wiadomo, że można używać rękawiczek, czytać tylko przy stole itd. ale wiadomo, że każde otwarcie takiego woluminu wiąże się z ryzykiem zabrudzenia, zagięcia, zarysowania itd. Sam dbam o swoje komiksy, ale są dla mnie jednak przedmiotem użytkowym - czytam w łóżku czy przy jedzeniu. Czy taka skrajna ostrożność i świadomość wartości komiksu nie odbiera przyjemności jego czytania?
Z perwersyjną przyjemnością potargam folię a każdą stronę opalcuję. Mówię to poważnie, bez zgrywy. Nie jestem inwestorem a entuzjastą komiksów. Żadnego z albumów nie kupiłem z myślą o odsprzedaży. Lubię popatrzeć jak się prezentują na półce, od czasu do czasu przekartkować czy odświeżyć sobie historie.
Nie wierzę, że mój zbiór makulatury będzie miał wartość większą niż opałową (nie licząc ewentualnej wartości emocjonalnej) dla moich spadkobierców. Nie chodzi bynajmniej o stan w jakim będą się znajdować - nie siadam do nich jedząc skrzydełka z kurczaka czy czipsy... Po prostu tak mi się to układa z mojego doświadczenia zdobytego w erze pre-allegro i spektakularnych wtop na Lądowaniu w Andach, Strażniczce kluczy, Piętnie wygnańców etc.