Ameryka Północna. Dziki zachód.
W taką tym razem podróż zaprasza Sergio Toppi. Przyznam że po opisanych wcześniej Opowieściach Szecherezady mój entuzjazm dla twórczości Włocha znacznie osłabł. Będąc w stanie szczytowego wzburzenia, stwierdziłem nawet że kończę znajomość z Toppim. Z czasem zdanie zmieniłem, postanowiłem wraz z mistrzem przebyć Atlantyk, by przeżyć kolejną przygodę.
Zachodziłem w głowę jaki będzie ten Dziki Zachód? Westernowy? Z grzmotem dymiących rewolwerów przewijający znane klisze brawurowych pojedynków, szalonych pościgów i napadów? Może mistyczny i tajemniczy, zgłębiający arkana szamańskich rytuałów rdzennych mieszkańców Ameryki? Jak się okazało nie jest ani taki, ani taki, a przynajmniej nie tylko.
Dziki Zachód to znój, trud i wyzysk. Świat ludzi podłych, niegodziwych, okrutnych, a nade wszystko chciwych. Krew, pot, łzy obficie zraszają ziemię, a nieposkromiona żądza złota, kładzie się złowróżbnym cieniem na opowiadanych przez Toppiego historiach.
Po kolei jednak, i od początku. Album otwiera "Admirał w stanie spoczynku". Historia starszego pana - admirała. Łebskiego gościa, który z rozbrajającą łatwością poradził sobie z niebezpiecznym obwiesiem i łotrem. Czapki z głów przed panem admirałem. Opowiadanie proste i pozytywnie nastrajające, przez co nietypowe w tym zbiorze.
"W odwiedzinach u Johna Coltera", tutaj autor sięga po klasyczny motyw triumfującej sprawiedliwości. Tytułowy Colter to handlarz, chociaż w jego przypadku bardziej adekwatne określenia to oszust i naciągacz. Chciwość zawiedzie go prosto przed oblicze Waatopenota. Kim jest Waatopenot, i jak ukarał nędznego Coltera, przekonajcie się sami.
"Katana" jedyny utwór w kolorze. Wrażenia jednak na mnie nie zrobił, nawet kolor nie pomógł. Pomysł alternatywnego wykorzystania katany całkiem sprytny, niemniej jednak całość niezbyt interesująca.
"Odpowiedzcie mi na pytanie" Dla odmiany jedna z lepszych historii Ameryki Północnej. Wspominałem wcześniej o żądzy złota. Gorączce złota, która tym razem jednak przegrywa z sumieniem prawego człowieka. "Odpowiedzcie mi na pytanie", poza fundamentalnym pytaniem które stawia, pokazuje także drogę zaradnego trapera, rozdartego między manią gromadzenia coraz większej ilości drogocennego kruszcu, a przyjaźnią Indian. Nie zabrakło także, tak upragnionej i wyczekiwanej szamańskiej magii.
"Raz jeden w życiu" oraz "Pasja życia". Doskonałe opowieści. Toppi fenomenalnie oddał bezmiar nieskończonych przestrzeni Ameryki Północnej i pustkę nieustępliwie pochłaniającą zagubionych wędrowców. Szczególnie "Pasja życia", robi niesamowite wrażenie. Samotność wręcz krzyczy z poszczególnych kadrów historii. Na osobne słowa uznania zasługuje pojawiający się w "Pasji" upiorny wilk, sprawiający bardziej wrażenie zjawy, niż istoty z krwi i kości.
"Póki żyć będziesz", to pierwszy utwór poświęcony tylko i wyłącznie Indianom, a zarazem kwintesencja ducha dzikiej Ameryki. Pozbawiony ojca chłopiec składa niezwykłą przysięgę tajemniczemu nieznajomemu. Pod jego okiem zgłębia techniki łowiectwa, tropienia i zabijania. Wspólnie przemierzają wielkie równiny, nieprzebyte puszcze i górskie szczyty. Na tych kilkunastu stronach Toppi kreśli historię prawdziwie spełnionego życia, życia które z pewnością warto było przeżyć. "Póki żyć będziesz" to historia smutna, pełna nostalgii za prawdziwymi władcami równin, ich wartościami i sposobem życia, zniszczonymi przez chciwość europejskich osadników.
"Naugatuck 1757" tym razem mistrz splata wątki, przywołuje traumatyczne dla wielu szkotów wspomnienie bitwy pod Culloden. A skoro są Szkoci, to muszą być i dudy. Dudy są, i grają główną rolę. Dudy i zemsta. Zemsta wywarta pod deszczowym, ołowianym niebem. Zemsta zaskakująca, krwawa i ostateczna, można nawet rzec, że obosieczna.
"Little Big Horn 1875", utwór opowiedziany w całości z indiańskiej perspektywy. Poświęcony wydarzeniom poprzedzającym bitwę nad Little Bighorn, zwaną także Bitwą na Greasy Grass. Źródła podają że Szalonemu Koniowi w dzieciństwie objawił się wysłannik Wielkiego Ducha i przepowiedział że „nie zginie on od kuli”. Nie on jest jednak bohaterem Toppiego, a interwencja Wielkiego Ducha ma innych charakter.
"Dziedzic" odsłania trzecie, ostatnie już oblicze Ameryki Północnej. Oblicze mroczne i przerażające. Oblicze sług diabła, czcicieli voodoo. Wśród dusznych, pełnych kajmanów bagien i mokradeł rozbrzmiewają bluesowe basy. Monotonnym dudnieniem wzywają na spotkanie. Władca piekieł, Baron Samedi odpowiada na zew. Przepełniony wściekłością wyrusza na poszukiwania nieznanego gitarzysty. Afroamerykańskie "Dziedzic" i "Blues" wieńczą roztaczaną przez Toppiego wizję Ameryki Północnej dźwiękami muzyki. Budzącymi grozę w "Dziedzicu", i magicznymi w "Bluesie". "Blues" to chyba najlepszy utwór w albumie. Pełna magii i radości, niepozbawiona jednak trzymających w napięciu momentów opowieść genialnego saksofonisty Honeylipsa. Kim jest Honeylips? Duchem? Wspomnieniem? Pewnie jednym i drugim.
Ilustracyjnie wszystkie prace stoją na najwyższym poziomie. Klasa Zaczarowanego świata. Z czystym sumieniem mogę więc powtórzyć: fabularnie intrygująca, wizualnie oszałamiająca Ameryka Północna.
Zaczarowany świat zasłużył sobie na 9/10, Amerykę Północną oceniam jednak niżej, sądzę że najbardziej odpowiednią oceną dla niej będzie 8/10. Sergio Toppi jak stopniowo odkrywam scenariusze pisał nierówne. Takie np. "Admirał w stanie spoczynku", "W odwiedzinach u Johna Coltera"czy "Katana" to od początku do końca przeciętne historyjki, pozbawione błysku który zaprezentował w "Blues", Dziedzicu", "Póki żyć będziesz" czy "Pasji życia". Więcej takich i byłoby idealnie.
Skoro jednak Opowieści Szecherezady kwalifikują się do szóstki, a Zaczarowany świat zaliczył dziewiątkę, to Ameryka Północna nie powinna czuć się pokrzywdzona ósemką.
Czekam zatem na Amerykę Południową.