Są warte.
Numeracja jest taka, bo jako pierwsze wydali u nas te, w których jest kolor. Czyli 13. A potem tak z grubsza niby na zmianę.
Przy czym - nie zaczynaj od 1, bo to jednak trochę ramotki. Zacznij od 13, jak dla mnie to esencja Dredda - różnorodność historyjek, sporo ironii i satyry, czasem nawet można się zadumać.