Autor Wątek: Rozbitkowie Czasu - Gillon  (Przeczytany 6219 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline bosssu

Rozbitkowie Czasu - Gillon
« dnia: Pt, 11 Czerwiec 2021, 12:38:27 »
Witam
Pojawiła się zapowiedź wznowienia Rozbitków Czasu - Gillona. Rozmiar A4+ 240x320mm, twarda oprawa , wydawca Scream Comics
https://www.gildia.pl/komiksy/489054-rozbitkowie-czasu-czesc-1

sum41

  • Gość
Odp: Rozbitkowie Czasu - Gillon
« Odpowiedź #1 dnia: Pt, 11 Czerwiec 2021, 13:37:30 »
Zajrzyj najpierw do tematu Scream juz dawno o tym sie tam pisze.

Offline xetras

  • Wiadomości: 207
  • Polubień: 108
  • Apriori z zasady jak hiperboliczny z niczego świat
    • Zobacz profil
Odp: Rozbitkowie Czasu - Gillon
« Odpowiedź #2 dnia: Pn, 14 Czerwiec 2021, 21:21:01 »
"Tam" się od paru lat w ogóle nie pisze.
https://forum.gildia.pl/index.php/topic,37674.3525.html

A w tym od pół roku.
https://forum.gildia.pl/index.php/topic,33058.0.html
Żadnego innego wyniku nie zwraca wyszukiwarka z filtrem scream

JEST!
Ale czemu nie w wyszukiwarce ?
https://forum.komikspec.pl/dzial-ogolny/scream-comics/2460/
« Ostatnia zmiana: Pn, 14 Czerwiec 2021, 21:25:28 wysłana przez xetras »
"Dziaberlak zgłowion? Strupion? Padł?
Pójdź w me ramiona, boś ty chwat!
O, świętny dzień! Hurra! Hip hip!
Tralala bum cyk cyk!" (Jolanta Kozak, tł. "Jabberwocky")
Źródło:https://home.agh.edu.pl/~szymon/jabberwocky.shtml

Offline tuco

Odp: Rozbitkowie Czasu - Gillon
« Odpowiedź #3 dnia: So, 19 Czerwiec 2021, 11:45:28 »
po niedawnej forumowej fali (w temacie Screamu) krytyki Rozbitków, przyznającej im co prawda status klasyka "do oglądania", ale też zrównującej fabularnie do poziomu ramot z epoki - po prostu musiałem sobie przypomnieć ten komiks. zapewniam, że robię to bardzo rzadko; nawet czasem gdy biorę do ręki kolejny album serii, którą przerwałem kilka lat wcześniej, to nieczęsto mam ochotę na dokładną powtórkę wszystkiego, co było wcześniej. czasami w ogóle nie sięgam wstecz, tylko wskakuję na głęboką wodę. a tu nagle zachciało mi się niespiesznie przypomnieć sobie wszystko, co dotąd ukazało się u nas z tej serii.

muszę chyba dodać, że podobnie jak większość polskich czytelników, czytałem Rozbitków jedynie z oficjalnych wydań PL, mniej więcej w czasach wydawania ich u nas. przy pierwszym zetknięciu (Komiks, gru'90) Rozbitkowie byli dla mnie właśnie czymś w rodzaju "ramotki": starodawne scifi, nieświeża kreska, bure kolory... w dodatku zbyt wiele "niecodziennych" wydarzeń i dziwacznych postaci. jedyne, co zapamiętałem "na plus" z tamtego czasu, to dziwna "atmosfera" tego komiksu: oniryczna?, jak gdybym przypominał sobie sen, który nawiedził mnie przy wysokiej gorączce. następne podejście było jeszcze mniej spektakularne: niecałe 2 lata później dostaliśmy 12 stron drugiego albumu w czerni i bieli; to był okres gdy jednak chciałem czytać kolejnego nowego Thorgala z Korony w pięknym egzotycznym wówczas HC, niż zagłębiać się w podziwianie kresek Gillona pozbawionych kolorowania, poza tym na ciąg dalszy czekałem jeszcze może ze 2 lata, gdy już do końca wyparowała ze mnie nadzieja na kontynuację najświetniejszego magazynu komiksowego w PL (CDN). album zbiorczy Egmontu kupiłem dopiero po jakimś czasie od wydania, z drugiej ręki (pozdrawiam J13!), w zasadzie tylko po to, by nie mieć wyrzutów sumienia.  przeczytałem go wtedy dosyć szybko i niewiele pozostało po nim wspomnień - w dalszym ciągu zbyt wiele postaci, intryg, nieprawdopodobności... choć oczywiście zapamiętałem te najbardziej charakterystyczne (Tapira, Chininę, świat Lombri). jednak dopiero teraz, czytając powoli raz jeszcze zmniejszony tom Egmontu, odkrywam tę serię na nowo i zaręczam, że:
To nie jest jakaśtam ramota, ginąca w odmętach wznowień z epoki. To klasyk! naprawdę. i możemy się zżymać, że pomysły fabularne prosto-z-dupy, że staromodna narracja, że kreska kopiująca vailanty, amerykańców czy też samego Polcha..... Nawet nie chce mi się dyskutować z takimi argumentami (bo w mojej ocenie są bardzo chybione), być może większość współczesnych czytelników tak właśnie to odbiera, ale  ja już wiem, że wystarcza odrobina dobrej woli, minimalne "przeprogramowanie" swojej komiksowej percepcji, by cieszyć się jednym z najwybitniejszych komiksowych klasyków scifi. aż mi żal, że nie mam wspomnień Francuzika, który czytał Rozbitków w France Soir jako kilkunastoletni wyrostek, ech....

Na koniec, dla porządku przypomnę kilka faktów, taka "wiedza bezużyteczna":
- mieliśmy dotąd w Polsce 3 próby (lub może dwie i pół) wydania Rozbitków:
* 1990 magazyn Komiks wydaje pierwszy album "Uśpiona gwiazda", zapowiadając przy tym wydanie całej serii :) Komiks ma zaadoptowaną okładkę wydania Les Humanoides z 1989 oraz kolory tzw. "bichromie"
* 1992 magazyn-efemeryda CDN w swym pierwszym/ostatnim numerze drukuje czarno-biały pierwszy odcinek drugiego albumu pt. "Strefa śmierci". Prawdopodobnie brak kolorów ma związek z przycięciem kosztów edytorskich (po "drugiej stronie" czarnobiałych stron wydrukowano publicystykę oraz niesamowity szort Moebiusa, który wówczas zrywał berety wraz z włosami - nawet tym, którzy z góry spoglądali na ten wstydliwy jeszcze wówczas gatunek literatury/sztuki?)
* 2010 Egmont w czasach chwilowego skurczenia się rynku, próbuje różnymi sposobami wygrzebać się z dołka. jednym z tych sposobów są pomniejszone kolekcje Sensacja  oraz Science Fiction, w której to właśnie dostaliśmy jeden pięcioalbumowy tom Rozbitków, czyli połowę całej serii. (tym razem dostajemy zbiorczą wersję wydania Glenat z lat 2008-2009, co ciekawe z nowymi kolorami, przez co cała seria wydaje się wizualnie bardziej spójna, choć traci trochę swojej swojskiej starodawności). niestety ten pomysł również nie był dobrym lekarstwem, wręcz przeciwnie - wydawnictwo porzuca te kolekcje, by później w okresie prosperity wydać ponownie niektóre tytuły kolekcji w powiększonym formacie, a inne porzuca. Rozbitkowie należą do tych porzuconych, ale jak wiadomo, przyroda nie znosi luk...
* 2021 Scream, specjalista od powiększonych wydań w HC (niekoniecznie dobrze zredagowanych) zapowiada kolejne wydanie pierwszego pięcioalbumowego integrala. zapewne dostaniemy dokładnie to samo, co wcześniej z Egmontu, obawiam się, że liczba dodatków będzie graniczyła z zerem absolutnym, nad czym ubolewam, bo Rozbitkowie to seria, którą spotykały różne ciekawe koleje losu (kilka wersji kolorystycznych, zmianę scenarzysty, kilku wydawców albumów: Hachette, Humanoidy, Glenat + wcześniejsze wydania prasowo/magazynowe: wg artykułu Birka, pierwsza publikacja kilku pierwszych stron komiksu miała miejsce już w '64, by 10 lat później powrócić w innym magazynie i domknąć się w długą 4-albumową historię. i oczywiście to, że mamy do czynienia z komiksem "magazynowym", odcinkowym widać na pierwszy rzut oka - zdarzenia i postaci kłębią się i mnożą, z całą pewnością nie ułatwia to lektury współczesnemu czytelnikowi zamkniętych albumowych opowieści, ale zapewniam, że przy odrobinie dobrej woli - miłośnik prawdziwej klasyki odnajdzie w Rozbitkach to, co w komiksowej klasyce najlepsze).

Offline Leyek

Odp: Rozbitkowie Czasu - Gillon
« Odpowiedź #4 dnia: So, 19 Czerwiec 2021, 12:54:33 »
To klasyk! naprawdę.

Wszystko pięknie, ładnie, post na tysiące znaków, a nie dałeś ani jednego zdania broniącego powyższej tezy.

(...) wystarcza odrobina dobrej woli, minimalne "przeprogramowanie" swojej komiksowej percepcji, by cieszyć się jednym z najwybitniejszych komiksowych klasyków scifi.

A tutaj wręcz sam temu przeczysz. Klasyczny, czyli w najprostszym znaczeniu - ponadczasowy utwór nie potrzebuje odpowiedniego nastrajania, przeprogramywowania. Klasyczne SF (książkowe) czyta się dziś równie dobrze jak kiedyś, a o Rozbitkach niestety nie da się tego powiedzieć.

aż mi żal, że nie mam wspomnień Francuzika, który czytał Rozbitków w France Soir jako kilkunastoletni wyrostek, ech....

Tu jest część rozwiązania tego problemu, choć bardziej dotycząca rynku frankofońskiego. Kto to przeczytał za dzieciaka będzie miał sentyment itd. Dla jego pokolenia to będzie klasyczne dzieło. To podobnie jak z Star Warsami jak się tego nie obejrzy w odpowiednim "okienku czasowym" w latach młodości to potem ciężko się tą banalną historyjką zachwycać i ekscytować (wiem po sobie). I tak samo np. z Lego - jako, że miałem będąc mały parę zestawów to teraz mnie kręcą, i młodym też kupuję. Kto miał z nimi mniejszą styczność może teraz będąc dorosły nie rozumieć ich fenomenu.

jedyne, co zapamiętałem "na plus" z tamtego czasu, to dziwna "atmosfera" tego komiksu: oniryczna?, jak gdybym przypominał sobie sen, który nawiedził mnie przy wysokiej gorączce.

Z tym się jak najbardziej zgodzę. I może to jest nawet najlepszy opis tego komiksu (dziwny rodzaj snu), bo dla mnie Rozbitkowie z klasycznym SF mają mało wspólnego. Trochę przypominają tym klimatem Aamę Peetersa, który sądzę mocno się nimi inspirował.

Offline tuco

Odp: Rozbitkowie Czasu - Gillon
« Odpowiedź #5 dnia: So, 19 Czerwiec 2021, 13:43:23 »
Wszystko pięknie, ładnie, post na tysiące znaków, a nie dałeś ani jednego zdania broniącego powyższej tezy.

A tutaj wręcz sam temu przeczysz. Klasyczny, czyli w najprostszym znaczeniu - ponadczasowy utwór nie potrzebuje odpowiedniego nastrajania, przeprogramywowania. Klasyczne SF (książkowe) czyta się dziś równie dobrze jak kiedyś, a o Rozbitkach niestety nie da się tego powiedzieć.
taa, rozumiem to podejście, ale nie podzielam. gdyby tak wprost do tego podejść, to praktycznie żaden twór kultury by się sam z siebie nie obronił, może z wyjątkiem dzieł tzw. ikonicznych, bo one są niemal bezustannie obecne w świadomości "szerokiego" odbiorcy. Twoje zarzuty (że nie bronię tezy) -- nie miałem takiego zamiaru, chciałem zachęcić nieprzekonanych lub zniechęconych wcześniejszą lekturą - do samodzielnego powolnego rozsmakowywania się. wiem, że wg Ciebie nie ma czym, ale to właśnie też jest jakaś opinia, być może czytałeś to już wieki temu i niewiele pamiętasz, a może po prostu nie lubisz starych komiksów, tego nie wiem, nie wnikam, ale wiem, że takie opinie mogą być mocno krzywdzące: wielu je przeczyta, niewielu sięgnie po źródło, wobec czego "szeroki odbiór" bazuje na nielicznych opiniach kilku czytelników).

Natomiast bardzo zaciekawiło mnie, jakie to Twoim zdaniem klasyczne SF czyta się równie dobrze, jak kiedyś. mam nadzieję, że nie wymienisz Dicka, czy późnego Lema, bo to wg mnie absolutnie nie jest klasyczne SF. no więc? Heinlein? Bester? Asimov... a może Clarke? nie umniejszając żadnemu z tych autorów, wg mnie ta literatura bardzo się zestarzała, potrzeba więc trochę wysiłku, by komuś nieobytemu z nią wejść w tę niszę, czerpiąc z niej podobną przyjemność, jaką miał czytelnik ponad pół wieku temu. podobnie niełatwo jest w pełni docenić klasykę literatury głównego nurtu, czy chociażby np. klasykę kina, które jako nowoczesne medium, wydaje się stosunkowo łatwe w odbiorze.

przepraszam za moje "tysiąc znaków" (niedawno dostałem po uszach, gdy zakładałem inny temat i w pierwszym wpisie napisałem jedynie, że wydano komiks autora, którego chyba nie trzeba przedstawiać), to być może euforia po moim niespodziewanie entuzjastycznym przyjęciu powtórnej lektury komiksu, który -jak mi się wydawało- znam na tyle dobrze, że nie ma sensu powtórnie brać go do ręki. już  milknę...

(choć nie zgadzam się też z tym, że to jedynie sentyment jest siłą tego komiksu, no właśnie nie - próbowałem to dość jasno powiedzieć, nie byłem nigdy kilkunastoletnim Francuzem, zachwycającym się historiami Gillona i Foresta)

Offline Leyek

Odp: Rozbitkowie Czasu - Gillon
« Odpowiedź #6 dnia: So, 19 Czerwiec 2021, 14:41:07 »
Nie mam teraz czasu jakoś strasznie się rozpisać. Przede wszystkim nie atakowałem tego, że piszesz, bo to zawsze na plus (a odnoszę wrażenie, że tak to odebrałeś). Bardziej chciałem Cię sprowokować do rozbudowy wypowiedzi.

Cytuj
Heinlein? Bester? Asimov... a może Clarke?

W ciągu ostatnich 10 lat przeczytałem co najmniej po jednej powieści lub kilka opowiadań każdego z tych autorów i nigdzie nie było jakiejkolwiek bariery wejścia. Pewnie taki "Obcy w obcym kraju" mocniej oddziaływał w czasach wydania, ale dalej czyta się go b. dobrze i zmusza do przemyśleń. A o Rozbitkach... już tego nie powiem. I nawet w czasach wydania byłby z tym problem, bo to taka przygodówka w szatach fantastycznych, z fajnymi rysunkami i tyle.
Rozumiem, że Dicka czy Lema odrzucasz, bo takie stworzone kilka lat wcześniej Ubik, Dzienniki Gwiazdowe czy topowe opowiadania Dicka rozbiły by Rozbitków... w puch ;)



Offline tuco

Odp: Rozbitkowie Czasu - Gillon
« Odpowiedź #7 dnia: So, 19 Czerwiec 2021, 15:28:26 »

Rozumiem, że Dicka czy Lema odrzucasz, bo takie stworzone kilka lat wcześniej Ubik, Dzienniki Gwiazdowe czy topowe opowiadania Dicka rozbiły by Rozbitków... w puch ;)
kiedyś czytałem prawie wyłącznie fantastykę, być może zbyt wiele, bo teraz w zasadzie nie mogę nawet na nią patrzeć. wiem, główną rolę gra być może uprzedzenie, dlatego nie chciałbym wchodzić w dyskusję o książkowej scifi. natomiast Dick (czy późny Lem) to dla mnie absolutny kanon (żeby nie pisać: świętość) literatury jako takiej (już bez etykiety SF), rozbija w puch nie Rozbitków (bo to nie konkurencja Dicka, to być może "tylko" wyśmienita przygodówka SF), a właśnie większość tzw. klasyki fantastycznej. nie chcę też wchodzić w dyskusję, co jest "prawdziwą" fantastyką, a co jedynie ją udaje, opowiadając innego rodzaju historie; zapewne dziś miałbym marne szanse w pojedynku z kimś, kto jest na bieżąco i w dodatku co jakiś czas wraca do tzw. klasyki gatunku.
chcę tylko powiedzieć, że w porównaniu do europejskich przygodowych tzw. ramot z lat 60-80, które ostatnio są u nas dość licznie przypominane, Rozbitkowie jawią mi się  jako dzieło zdecydowanie wybijające się z tłumu. jeśli natomiast wyciągniesz z rękawa np. Moebiusa, to spasuję, bo po prostu to najwyższy kaliber (na miarę Dicka) i w zasadzie prawie każdy przykład porównany do najlepszych dzieł Moeba - padnie w przedbiegach (choć muszę przyznać, że to właśnie Rozbitków przeczytałem teraz z o wiele większym entuzjazmem niż 10 lat temu, a Incala jakoś wciąż mi się nie chce powtarzać, ....no ale fakt, to przecież Jodo, a nie Moeb:))

Offline szybkilester

Odp: Rozbitkowie Czasu - Gillon
« Odpowiedź #8 dnia: So, 19 Czerwiec 2021, 15:51:10 »
Ja również przez wiele lat czekałem na kontynuację „Rozbitków” i ubolewałem, że Egmont nie zdecydował się na kolejnego integrala. Próbowałem nawet „czytać” francuskie oryginały (ze słownikiem), jak lata wcześniej niewydane wówczas w Polsce tomy Thorgala, ale cała frajda zniknęła pośród mozolnych prób zrozumienia tekstu, zatem przez kilka lat namawiałem znajomego speca od frankofonów na amatorską translację i w końcu się udało! Przyznam, że tomy 6-10 nie umywały się do tych wcześniejszych, ale i tak przeczytałem (i nie tylko: KMWTW ;) z entuzjazmem i bananem na posiwiałej mordzie. Wg mnie to właśnie klasyka przygodowej s-f w komiksowym wydaniu i jej „zestarzenie się” w ogóle mi nie przeszkadza, czego nie mogę napisać o powieściach wspomnianych wyżej autorów. Uważam zatem, że krzywdzące dla tego tytułu jest porównywanie go do ramotki i mało znaczącego tworu komiksowego. Tym niemniej to moja subiektywna ocena i nie chcę nikomu niczego narzucać, ale mam nadzieję, że nowe i tym razem pełne wydanie Les Naufragés du temps znajdzie swoich zwolenników także pośród młodszej komiksowej braci: ja z pewnością uzupełnię miejsce na półce ;)
P.S. Dick i późny Lem faktycznie nie mają nic wspólnego z „klasycznym s-f” i tym samym nie sposób wymienić ich jednym tchem pośród innych tuzów gatunku, których twórczość rzadko się broni po tych kilkudziesięciu latach. Ich książki to po prostu klasyka literatury jako takiej i przywoływanie obu nazwisk jest poniżej pasa, bo równie dobrze moglibyśmy zestawiać ze sobą awanturniczą space operę ze „Zbrodnią i karą” Dostojewskiego…

Online freshmaker

Odp: Rozbitkowie Czasu - Gillon
« Odpowiedź #9 dnia: Nd, 20 Czerwiec 2021, 22:48:21 »
to nowe wydanie jest świetne. jakbym czytał inny komiks. tłumaczenie maria mosiewicz, kolejne tomy robi birek. brakuje mi tylko tasiemki do zakładania stron, bo jednak na raz się nie tego przeczytać.

Bender

  • Gość
Odp: Rozbitkowie Czasu - Gillon
« Odpowiedź #10 dnia: Nd, 20 Czerwiec 2021, 23:18:21 »
jak to? skąd masz? dawaj foty jakieś

Online freshmaker

Odp: Rozbitkowie Czasu - Gillon
« Odpowiedź #11 dnia: Nd, 20 Czerwiec 2021, 23:35:36 »
wrzuciłem w topiku fkw

Online freshmaker

Odp: Rozbitkowie Czasu - Gillon
« Odpowiedź #12 dnia: Śr, 23 Czerwiec 2021, 21:30:14 »
czas i format zrobiły swoje. wsiąkłem w ten komiks a wydania egmontu nie dałem kiedyś rady zmęczyć. może to posucha w temacie sci-fi ale jakoś nie odebrałem tego komiksu jako ramoty. graficznie to po prostu wzór dla innych twórców. zreszta widać dosyć mocno ze tym komiksem inspirował się polch - niektóre kadry z ekspedycji po prostu wyjęte z rozbitków a funky to bliźniak chrisa.

Offline NuoLab

Odp: Rozbitkowie Czasu - Gillon
« Odpowiedź #13 dnia: Cz, 01 Lipiec 2021, 21:03:35 »
Na razie miałem czas żeby tylko przekartkować i powiem tak: ewidentnie widać że Gillon był mistrzem Polcha, ale w dwóch pierwszych Funkych  Polch go przerósł.

Bender

  • Gość
Odp: Rozbitkowie Czasu - Gillon
« Odpowiedź #14 dnia: Cz, 01 Lipiec 2021, 21:18:58 »
Nie dajmy się ponosić fantazji ;)