<uczucie kiedy przez przypadek kasujesz praktycznie całą swoją wypowiedź>
Gwiazda Pustyni
Jako psychofan Mariniego bez problemu mógłbym ocenić omawianą pozycję na dziewiątkę, ale niestety nie mogę tego zrobić. Dlaczego? Zapraszam do lektury!
Głównym bohaterem komiksu jest dojrzały mężczyzna, dla którego świętością jest porządek społeczny, zasady pomiędzy jakimi toczy się nasze życie. To pewny siebie facet, nie lubiący kiedy ktoś mu się przeciwstawia. Na jego nieszczęście popada konflikt ze swoją córką, która ma inne plany na swoją przyszłość. Jednak nawet to nie powoduje u niego zmiany w nastawieniu. Akcja zaczyna się w momencie kiedy ktoś lub coś pod jego nieobecność w domu gwałci i morduje jego żonę oraz dziecko.
Wtedy jesteśmy świadkami momentu kiedy zaczynają przenikać się dwa światy. Matthew musi opuścić gniazdo, w którym czuje się jak ryba w wodzie i odbyć podróż w dzikie rejony Ameryki. Zamienia cywilizację na zapach gorąca, potu, alkoholu, papierosów, brutalności, seksu... Scenariusz naprawdę błyskawicznie wywołuje u czytelnika uczucie iż obcujemy z dobrze rozpisaną i prowadzoną historią. Marini doskonale przy tym obdarowuje Nas obrazem, dzięki któremu możemy poczuć się niczym jeden z klientów baru obserwujący wydarzenia z kart komiksu. Wszystko idzie dobrze, aż do momentu rozwiązania akcji. Na początku zastanawiałem się czy to mistrzowskie zakończenie jak w Mieczu Ardeńczyka, czy jednak kompletnie popsuto to, co stworzono do tej pory. I niestety skłaniam się ku opcji numer dwa. Poczułem się jak w restauracji, do której idziesz w celu zjedzenia dobrego dania. Dania które polecało Tobie kilka osób, zachwalając je od najpiękniejszych przymiotników. I uczucia rozczarowania kiedy kelner przynosi talerz i próbujesz pierwszy kęs, który smakowo kompletnie nie trafia w twoje gusta. Cała historia wydaje się być oparta na wielkiej tajemnicy. Czymś nie do końca statecznym, niecodziennym. A finalnie wszystko kończy się na
jednym z setki dokumentów podpisanych przez głównego bohatera, którego nawet ten sam nie pamięta...
I jak to teraz interpretować? Odpowiedzią na zagadkę jest coś na czym nie skupia się główna oś fabuły. Równie dobrze można byłoby tam wstawić dowolny motyw antagonisty i byłby identyczny efekt. Ale może jednak tkwi w tym jakiś urok. Bo przecież życie nieustannie nas zaskakuje. Codziennie słyszymy o jakiś dziwnych wypadkach, przypadkach, sytuacjach itd. Czy takie wydarzenia mogły się kiedyś wydarzyć? Na to pytanie nie odpowiem i pozostawię je otwarte.
7/10