Forum KOMIKSpec.pl
Komiksy => Komiksy europejskie => Wątek zaczęty przez: Rabies w So, 23 Luty 2019, 22:18:27
-
Chyba nie ma co zaczynać tego wątku standardowo od przedstawienia postaci i jego dorobku, bo kim jest Moebius i co stworzył wie chyba każdy , kto tu zagląda. Mniej lub więcej. Jeżeli skupimy się tylko na polskich wydaniach to raczej mniej, więc jeśli chcemy wejść głębiej trzeba posiłkować się wydaniami zagranicznymi.
Mam nadzieję, że Egmont na czterech tomach nie zakończy amerykańskiej edycji jego prac i seria pociągnie jeszcze trochę.
Z ostatnio wydanych trzeba pochwalić Scream za bardzo fajne edycje Incala i Świata Edeny.
Z zagranicy warto chyba rozejrzeć się za Inside Moebius. Wiem, że kilka osób z forum to ma - prosimy o krótką charakterystykę tej serii.
W ciągłej sprzedaży są również Eyes of the Cat i Angel Claws. Ten ostatni w preorderze na ATOM Comics : https://www.atomcomics.pl/pl/p/ANGEL-CLAWS-HC/124289 (https://www.atomcomics.pl/pl/p/ANGEL-CLAWS-HC/124289)
Z tytułów trudno dostępnych, marzy mi się wypasiona edycja 40 Days in the Desert. Najlepiej w jakiejś ujednoliconej edycji razem z EotC i AC.
-
Tyle że Egmont po posklejaniu kilku tomów wydał już chyba wszystkie komiksy z tego "amerykańskiego" wydania, poza artbookami Chaos i Chroniques Métalliques. Jakoś nie jestem przekonany, że to wypuszczą, niemniej trzymam kciuki. Może też skleją w jeden.
Inside Moebius to właściwie rozmowa, a właściwie konfrontacja Moebiusa ze sobą i ze swoimi postaciami. Narracji w tym wiele nie ma, bardziej jakiś zestaw lekkiej duchem autorefleksji, przemyśleń czy oceny własnych bohaterów, i siebie oczami własnych bohaterów. Wszystko z dużym przymróżeniem oka, lekko, zabawnie i bez patosu. Graficznie jest to bardzo niechlujne momentami (o ile pamiętam, to nawet nie miało być wydane) i całkowicie robione cyfrowo, ale i na tym poletku ma swoje momenty. Nie nazwałbym tego lekturą obowiązkową, ale na półce fana Moeba koniecznie.
EDIT: Ciekawostka, francuskie Les Humoanoides lada moment wypuszcza takie coś:
(https://images-na.ssl-images-amazon.com/images/I/61QJ19IcfuL._SX373_BO1,204,203,200_.jpg)
-
Zapewniali że wydadzą wszystko, trzymam za słowo. Zostały jeszcze dwa, o których wspomniałeś.
Inside Moebius. Raczej odpuszczam.
-
Ja czekam na wznowienie u nas tego, najlepiej w kolorze, z poniższą okładką i normalnym formacie, a nie jak te pomniejszone wydania od Humanoids.
(https://www.bedetheque.com/media/Couvertures/coeurcouronnecouv01.jpg)
-
Przyłączam się do czekania :)
-
Nowa edycja 40 Days Dance le Desert B / wydawnictwo Moebius Productions / III 2019
https://stuartngbooks.com/40-days-dans-le-desert-b-new-edition.html
https://www.moebius.fr/shop-livres-2016
@starcek - dzięki za info!
-
Tyle że Egmont po posklejaniu kilku tomów wydał już chyba wszystkie komiksy z tego "amerykańskiego" wydania, poza artbookami Chaos i Chroniques Métalliques. Jakoś nie jestem przekonany, że to wypuszczą, niemniej trzymam kciuki. Może też skleją w jeden.
A jednak!
Egmont
Sierpień 2019
Moebius USA tom 5. - Kroniki metaliczne. Chaos
-
Rzućcie okiem-
http://www.heavymetal.com/news/moebius-trading-cards-arzach-aedena/
Nie miałem pojęcia, że coś takiego wyszło.
-
Były karty, były specjalne albumy z luźnymi litografiami, były albumy w stylu artbook.
Naprawdę wiele pięknych wydań.
Dla mnie to co wydał Scream w Polsce na podstawie wydań z USA to masakra. Małe formaty w przypadku takiego artysty są nie do przyjęcia.
-
http://booklips.pl/zestawienia/18-wskazowek-moebiusa-dla-poczatkujacych-tworcow-komiksowych/
-
Czytam Incala i wcale nie jest fajne. Rysunki wiadomo dobre, ale "post-ironiczne" dialogi i sposób prowadzenia fabuły mocno zniechęcają.
Poza tym "epic sci fi", wszechświatowa epopeja itd... to nie bardzo, w ogóle nie czuć, wagi wydarzeń, postacie skaczą między miejscami, rzeczy się po prostu dzieją, ale nie ma w tym żadnych emocji, w ogóle nie przejmuję się tym, co się dzieje.
-
Moi drodzy, pytanie mam.
Jest po co brać "Świat Edeny" od Screamu jeśli ma się wcześniejsze wydanie od Egmontu?
Jakaś różnica w zawartości/kolorach/tłumaczeniu/jakości skanów? Z tym ostatnim chyba u Egmontu jakoś super nie było.
-
Chyba głównie żeby mieć powiększony format, taki sam jak np. Incal od Screamu..? Jesli komuś podobały się Światy Edyny z Egmontu, to z nowego wydania też pewnie będzie zadowolony. Ja pozbyłem się swojego dwutomowego bez żalu, bo to jednak mocno przeciętna (żeby nie rzec słaba) historia, a dla samych rysunków też nie warto. Ale dla fana Moebiusa to pewnie rzecz obowiązkowa.
PS: widzę że zarówno zwykłe wydanie jak i "plastikowe" dalej zalegają w sklepie gildia i to ze sporym rabatem wiec omze dobry moment żeby brać.
-
Dla mnie Świat Edeny to jeden z najlepszych komiksów Moebiusa. A już na pewno najlepszy gdzie sam pisał i rysował. Przeczytałem oba tomy za jednym zamachem. Ale egmontowe wystarczy. Kawałek plastiku i kawałek kartonu (i chyba trochę mniejszy format co jest na minus) nie są warte dodatkowych dwóch stów za coś co już się ma. To znaczy sam mam oba wydania, ale to nie było zbyt mądre posunięcie. :) Te z Libertago jeszcze kupowałem, bo powiększony format plansz to super sprawa, ale plastik i kartonik w lekturze udziału nie biorą. To już lepiej dołożyć stówę i kupić czarno-białego Thorgala, bo super format i pierwszy raz widać tylko kreskę Rosińskiego. Myślę, że lepszy zakup niż ten sam komiks, ale z opakowaniem.
Ale jeśli ktoś nie ma, to moim zdaniem Świat Edeny zakupem obowiązkowym.
@Nayroth Ten Świat Edeny jest mniejszy niż A4.
-
Jakaś różnica w zawartości/kolorach/tłumaczeniu/jakości skanów? Z tym ostatnim chyba u Egmontu jakoś super nie było.
Panowie, czego w powyższym zdaniu nie zrozumieliście? Nie pytam o jakość tego komiksu, ani o rady różnej maści, tylko konkret jak w cytacie powyżej. Pomoże ktoś? Mniejszy format (a to nie jest tak, że dzięki temu skany lepiej wyglądają?), co dalej.
-
@Death,
A, to jednak zaskoczenie z tym formatem, byłem przekonany że wydanie II to musowo bedzie A4+ :o
Dzięki za opinię, może jeszcze kiedyś dam Światom drugą szansę, ale na razie na mojej liście wypatrywanych Moebiusów jedynie Szalona z Sacre-Cour została.
-
Format wydania Screamu na szerokość jest taki sam jak Egmontu, ale na wysokość jakieś 1 cm (może trochę więcej) niższy niż typowy "europejczyk" (a tak chyba była wydana Edena przez Egmont) - tak więc jest to dość nietypowy format.
Do tego w tym wydaniu Screamu są jakieś strasznie duże marginesy naokoło rysunków.
I tu, skoro
To znaczy sam mam oba wydania, ale to nie było zbyt mądre posunięcie. :)
@ Death
mógłbys napisać czy w wydaniu Egmontowym też są takie duże marginesy? Porównując wielkość samych rysunków jest jakaś różnica między Screamem a Egmontem?
-
Niestety nie mam teraz (i nie będę miał w najbliższych tygodniach) dostępu do tych albumów. :/
-
Krótka piłka: na bezludną wyspę zabralibyście Świat Edeny czy Incala?
-
Blueberry'ego 8)
-
Krótka piłka: na bezludną wyspę zabralibyście Świat Edeny czy Incala?
Oba. Incala oficjalnie a Edenę przemyciłbym pod koszulką.
-
Oba. Incala oficjalnie a Edenę przemyciłbym pod koszulką.
Mój portfel się skrzywił, jak mu to przeczytałem.
-
zdecydowanie incal. scenariusz jest mocny, nie fragmentaryczny jak w edenie. ma sens od początku do końca.
-
Podpisuje sie pod opinia Freshmakera. Incal.
-
Rzodkiew, serio to jest źle postawione pytanie. Oba tytuły to must have. Prawda, scenariuszowo Edena to bardziej improwizacja, co jednak absolutnie w niczym nie ujmuje temu komiksowi.
-
incal to taka trochę odpowiedź na gwiezdne wojny. przygoda podszyta metafizyką z wyraźnie zarysowanymi bohaterami. edena to metafizyka podszyta przygodą z bezpłciowymi bohaterami (specjalnie!).
ja mam 4 różne wydania incala a tylko 2 różne edeny.
może to pomoże.
-
https://www.gildia.pl/komiksy/428186-silver-surfer-przypowiesci
Dużo w tym Moebiusa jest ?
Bo generalnie tematyka sh jest mi obca, ale dla rysunków Moebiusa bym wziął. Tylko jak tam jest kilka stron to średnio opłacalne...
-
"Parable"/"Przypowieść" Lee i Moebiusa ma chyba 72 strony. W razie czego zawsze możesz sobie skołować wersję z TM-Semic, jeśli jakość wydania Ci nie przeszkadza - tam jest tylko Moebius.
EDIT: Jednak nie tylko, bo w wydaniu Semica dołożyli z kolei „W otchłani duszy” J.M. De Matteisa i Rona Garneya.
-
TM-Semic wychodzi niewiele taniej na allegro niż ten zapowiadany tom zbiorczy a nie jestem fanem pożółkłego papieru. W sumie i tak z decyzją poczekam na koniec pandemii.
-
No, w wydaniu Egmontu będzie też "Requiem" Straczynskiego i Ribicia - inny styl rysunków, ale także dość interesująca oprawa graficzna (chyba że ktoś nie lubi malowanek).
-
^ Z tego powodu to wziąłem, jako nie-fan SH. Fajnie namalowane.
-
Czy na pierwszy kontakt z Incalem nowe wydanie zbiorcze Screamu będzie w porządku czy inwestować może od razu w jakieś inne (o ile będzie do dostania - np. Oversized DELUXE w bo ie)? Bo dla samej szaty graficznej w większym formacie byłbym w stanie (chyba..^^) dopłacić.. :D
-
Nie wiem czym się różni nowe wydanie Screamu, od tego poprzedniego, ale domyślam się, że ma oryginalne kolory, więc moim zdaniem, na pierwszy kontakt to jest najważniejsze. 15 lat temu nie było to dane wszystkim tym, którzy mieli pierwszy kontakt z Incalem z wydania Egmontu :(
-
Teraz nie sprawdzę, ale chyba cycki były też w egmontowym pozakrywane.
-
I wydanie Screamu jest w formacie powiększonym
II wydanie Screamu jest w formacie albo standardowym (frankofońskim), albo wręcz pomniejszonym, ale ma za to te dodatki opisujące Incala i interpretacje różnych rzeczy ze scenariusza (ale kilka osób na forum wypowiadało się, że nie wnosi to za dużo)
Ja mam tylko pierwsze.
-
Ja mam to drugie. To był mój pierwszy kontakt z Incalem. Było fajnie.
-
niewiele tu ludziska piszą o innych (niż Incal, ew. Świat Edeny) produkcjach Gira-Moebiusa, czyli swego rodzaju komiksowego Jeckylla/Hydea, tja...
no to ja coś wyskrobię.
Otóż nie tak dawno skończyłem czytać pierwszy tom zbiorczego wydania Jima Cutlassa. hmm, i cóż więcej? podobało/ nie podobało? Pierwszy album tej serii (mam wrażenie, że gdy powstawał ten album nie było jeszcze pomysłu na serię) przeczytałem naprawdę dawno temu w (chyba) jakimś angielskim amatorskim tłumaczeniu, bo wtedy francuskiej mowy nie rozbierałem prawie ani ciut, w każdym razie nie pamiętam, ale pamiętam, że spodobał mi się ten album, może dlatego, że główna postać była taką trochę karykaturą Blueberryego, choć nie do końca. Miał więcej szczęścia niż.. czegokolwiek innego (choć w sumie w pewnym stopniu te jego szczęśliwe "uniki" tłumaczone są wojennymi doświadczeniami, itp). Odświeżając sobie niejako tę historię, ponownie się w nią wciągałem. Potem przyszedł drugi album i w zasadzie niby logiczna kontynuacja wątków (niczym w kanonicznej Comanche), odbudowa, obrona rancza (ekhm plantacji) i posiadłości przed wszelkim złem tego świata... No niby tak, ale zagłębiając się mocniej w drugi album, powoli zaczynam słyszeć i wyczuwać jakieś zgrzyty fabularne, niby wszystko pięknie i szybko toczy się naprzód, a jednak coś jest inaczej i to "inaczej" nabiera mocy coraz bardziej, w miarę zmierzania do końca całego integrala. Podobne uczucie "inności" towarzyszyło mi, gdy przypominałem sobie jakiś czas temu pierwszego integrala Sambre (choć tam dało się niemal dokładnie wskazać te miejsca, gdzie historia jest opowiadana zupełnie inaczej). Otóż chodzi oczywiście o to, że Charlier (autor scenariusza Mississippi River) zmarł, niedokończywszy drugiego albumu i po jego śmierci (podobnie jak w Blueberrym) w rolę scenarzysty wcielił się Gir. Oczywiście wszystkiego tego można dowiedzieć się z dodatków do integrala, które wydawca umieścił u spodu drugiej strony komiksu. To nie sarkazm, jako entuzjasta wszelkiego rodzaju merytorycznych dodatków, naprawdę cenię fakt, że informacje o autorach, latach wydania, czy też oryginalne okładki otrzymuję zgromadzone razem w takim wydaniu zbiorczym. Ale właśnie CHOLERNIE brak mi tych wszystkich niuansów, informacji o tle powstawania serii itp. [gdyby kogoś to interesowało, to np. okładka na str. 4 to oryginalna okładka pierwszego wydania, które nie było dziełem Castermana, ale Stowarzyszonych Humanoidów, i nie pochodzi z roku 1991 (jak info w naszym wydaniu), ale z roku 1979, ot taki drobny szczególik. Dla mnie to akurat bardzo ważny szczegół, bo mówi mi o tym, że Giraud porzuciwszy chwilowo swoją sztandarową serię Blueberry, był w głębokiej fazie "Moebius" (która objawiała się eksperymentami z substancjami zabronionymi oraz z publikacjami wielu odlotowych krótkich opowiastek. Zapewne Cutlassem Charlier próbował na powrót postawić Gira na solidnych torach "zwykłych" historii, takich jak Blueberry, co można powiedzieć mu się udało - rok później narysował pierwszy album drugiego indiańskiego cyklu Blueberryego. O tym wszystkim i wielu innych ciekawych rzeczach przeczytacie w integralnym drugim wydaniu Cutlassa, ale chyba dopiero wówczas, gdy wyda go ktoś inny, hjech...
dobra, koniec smędzenia i narzekania! brać i czytać, Komiksowa Brać, urwał jego nać!
-
czytał ktoś ostatniego moebiusa od screamu?
-
czytał ktoś ostatniego moebiusa od screamu?
Jeśli mówisz o Anielskim Szponie, to znam ten "komiks" sprzed publikacji Screamu (nie wiem, czy są jakieś różnice w tych wydaniach, wątpię). To raczej taki para-komiks, zbiór całostronnicowych (technicznie świetnych) rysunków Moebiusa i (chyba) dopisanej do nich historyjki Jodorowskiego oraz dorysowanych miniaturek Moebiusa. Historia jest wyjątkowo słaba, łatająca dziury tej słabizny - chamsko walącą po łbie pornografią, która nie służy niczemu oprócz pokazania, jak bardzo Jodo potrafi być "obrazoburczy". Szczerze, mnie to zniesmaczyło (a do świętoszkowatości mi daleko - być może Jodo osiągnął swój cel:)), uważam to za bodaj najsłabszy (znany mi) tekst Jodorowskiego. Jednocześnie rysunki są naprawdę wyjątkowo dobre (choć mocno erotyczne, jeśli ktoś unika takich komiksów, to właśnie Anielskiego Szponu powinien unikać jak bies świecowej wódy). Sam mam zagwozdkę, czy go kupić, a jeśli już kupię, czy warto stawiać na półkę (by nie zostać posądzonym o skrajną dewiację) czy też schować w najczarniejszą dziurę w chacie....
-
Dzięki tuco za usunięcie tego tytułu z mojej listy zakupowej 8)
-
Dzięki tuco za usunięcie tego tytułu z mojej listy zakupowej 8)
hmmm, a chciałem zareklamować ;)
EDIT/PS
Potwierdzam poniższe słowa Bendera. Obrazki to Moebius w najlepszym wydaniu! Tekst (moim zdaniem) jest zbędny, zawsze można go pominąć i czytać (oglądać) rzecz jak Oczy Kota (inną słynną kolaborację Jodo/Moeb).
-
Bardzo warto jako sam artbook. Owszem pikantny, ale to nie jest jakiś hardcore jak Tagame. No i jest to trochę oniryczna erotyka a nie zwykły pornos. Niemniej, obrazki to perełki.
-
wiec pozostaje mi przejrzeć na jakimś festiwalu:) dziękuje za opinie!
-
Też się wahałem, ale opinia Bendera umocniła mnie w planie zakupu. Nastawiam się na artbook, nie na historię komiksową.
-
Mam już zakupiony od jakiegoś czasu, więc wpadaj przy okazji, obejrzeć przed zakupem 8). Zawsze możemy jakiś zimny browar przyjąć przy okazji, tym bardziej, że w Poznaniu zapowiadają upały... ;)
A piwo okołopyrkonowe rozlazło nam się po kościach, niestety :(
-
Bosman, Ty jesteś z naszej pięknej wlkpolski?? Bym dał głowę uciąć sobie żeś z pomorza.. psssst.. ;) 🍻
-
Nie każdy marynarz jest z Pomorza :)
Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że jakieś 50% spotkanych przeze mnie w życiu marynarzy to ślązacy i górale... ;)
-
no fakt, mam tu sąsiada w domku nad jeziorem, kapitana, który mieszka na codzien w polkowicach..
-
A jaki tytuł uważacie za najlepszy?
-
Blueberry. :) Później Incal, Szalona z Sacre-Coeur, dalej ex aequo: Feralny Major i Świat Edeny.
Jima Cutlassa jeszcze nie zdążyłem przeczytać. Pewnie poczeka, aż zbierze się więcej tomów... ;)
Jednak zdecydowanie wolę Gira niż Moebiusa :)
-
Zdecydowanie Incal i Edena.
-
a ja na odwrót. zdecydowanie krótsze formy z okresu Metal Hurlant, które powstały przy mniejszym udziale świadomości. np Arzach, czy Absoluten Szczelny.
-
Arzach naturalnie też, ale jakoś nigdy nie traktowałem go jako zamknięty tytuł.
-
Arzach naturalnie też, ale jakoś nigdy nie traktowałem go jako zamknięty tytuł.
Bo to forma z założenia otwarta ;) Przecież dopóki Moeb żył, mógł dowolnie przełożyć kolejność epizodów, a nawet dołożyć kolejne (to, że zdecydował się pociągnąć cykl w innej formie to już jego wybór)
-
A jaki tytuł uważacie za najlepszy?
Na podium kolejno: Blueberry(za wirtuozerię w przedstawieniu Dzikiego Zachodu), Incal ( za wizjonerstwo w kreowaniu światów) i Świat Edeny( za perfekcyjną prostotę rysunku -ligne claire).
-
Właśnie skończyłem czytać drugi i ostatni tom Jima Cutlassa. Pierwszy tom świetny, akcja gna na złamanie karku i pochłania się to niesamowicie szybko. Czysta przygoda, intryga z elementami komedii i klimatem Nowego Orleanu. Od drugiego tomu rysuje Rossi, ale ta zmiana wyszła chyba jeszcze na lepsze. Drugi tom niestety trochę mnie zawiódł, a dokładnie 3 ostatnie tomy. Pojawiają się pewne elementy nadprzyrodzone, które nie do końca pasowały mi do wcześniejszej historii, a i akcja zaczyna się powoli dłużyć. Finalne zakończenie też nie sprawiło mi tyle przyjemności - wydarzenia dzieją się jakby poza kadrami i dowiadujemy się o nich już po fakcie. Ciężko to opisać bez spojlerów... Niemniej jednak początkowo bawiłem się świetnie i jest to dla mnie jeden z lepszych komiksów tego roku.
-
Właśnie skończyłem czytać drugi i ostatni tom Jima Cutlassa. Pierwszy tom świetny, akcja gna na złamanie karku i pochłania się to niesamowicie szybko. Czysta przygoda, intryga z elementami komedii i klimatem Nowego Orleanu. Od drugiego tomu rysuje Rossi, ale ta zmiana wyszła chyba jeszcze na lepsze. Drugi tom niestety trochę mnie zawiódł, a dokładnie 3 ostatnie tomy. Pojawiają się pewne elementy nadprzyrodzone, które nie do końca pasowały mi do wcześniejszej historii, a i akcja zaczyna się powoli dłużyć. Finalne zakończenie też nie sprawiło mi tyle przyjemności - wydarzenia dzieją się jakby poza kadrami i dowiadujemy się o nich już po fakcie. Ciężko to opisać bez spojlerów... Niemniej jednak początkowo bawiłem się świetnie i jest to dla mnie jeden z lepszych komiksów tego roku.
Rossi rysuje od drugiego albumu (a nie tomu integrala, nie wiem, czy to miałeś na myśli), jak dla mnie bardzo fajnie rysuje, ale -jak to mówią, wyżej swej pupy nie podskoczy- choćby nie wiem jak się starał, Girowi nie dorówna, to jak porównanie bardzo sprawnego rzemieślnika do genialnego artysty (który też czasami miewał gorsze chwile).
Jeśli zaś idzie o warstwę fabularną, bo to chyba jednak ona sprawiła, że coś Ci tu zgrzyta, to właśnie Gir jest za to odpowiedzialny. Na początku mamy niemal klasycznego blueberrowego Charliera, który w momencie przejęcia scenariusza przez Gira, czyni akcję bardzo nieprzewidywalną, ma się niemal wrażenie, że Giraud stosuje tu rozwiązania z moebowych szorciaków (przykładów nie podam, bo pierwszy tom czytałem kilka miesięcy temu). Nie wiem jak komu, ale mi bardzo podchodzi to cutlassowe pomieszanie stylu Charliera i Girauda - powstał komiks, który m.in. dzięki przemieszaniu ich styli, dał nam produkt stojący o oczko wyżej, niż gdyby pisał go jedynie scenarzysta.
[nie znam jeszcze drugiego tomu, przejrzałem go jedynie kilka razy, więc mogę jedynie "wyczuć", że tam już tracimy efekt wow, wynikający wprost z tej synergii, a dostajemy mały "odjazd" w kierunku moebowym]
-
Moim zdaniem sytuacja jest analogiczna do tej z Trzeciego Testamentu: Juliusza. Na początku komiks był świetny, ale o dziwo po zmianie zarówno rysownika jak i scenarzysty dzieło jeszcze się rozwinęło i stało się lepsze. Tam zdaje się po pierwszym tomie pokład opuścił współscenarzysta Dorison, a Alex Alice jeszcze dołożył do pieca. I jednocześnie od drugiego tomu Rechta zastąpił inny rysownik Montaigne. I wyszło im fantastyczne dzieło.
A w przypadku Jima Cutlassa pokład opuścił scenarzysta Charlier, a Giraud zjadł pół grzybka i wpuścił nieco swojego Mistera Hyde'a, więc wyszło, moim zdaniem, totalnie fantastyczne połączenie westernu i wizji Moebiusa. W międzyczasie ten sam Moebius przestał rysować i też od drugiego albumu (czyli tak samo jak w przypadku Juliusza bardzo szybko zmienił się rysownik) dał graficzną stronę komiksu pod opiekę Rossiego. Co też wyszło komiksowi na dobre. Jak kocham Moebiusa tak jeszcze bardziej w tym konkretnym komiksie podobała mi się kreska mniej znanego artysty. Bagna w wykonaniu Rossiego to maestria. Te wszystkie rośliny, aligatory oraz kreseczki i cienie. Moebius już wtedy miał czystą kreskę, więc wyglądałoby to zupełnie inaczej. Także moim zdaniem te dwa dzieła robione z rozmachem od początku były dobre, ale potem jeszcze rozwinęły skrzydła dzięki zmianom w obsadzie. I są w moim ścisłym frankofońskim topie wydanych w ostatnich dwóch latach w Polsce komiksów.
-
Ja też dobrze odbieram zmiany "na stołkach", jakie zaszły w serii. Nie miałbym nic przeciwko, by całość powstała w takim składzie i klimacie jak pierwszy tom, bo zapowiadał porządny western w stylu Blueberry'ego. Ale stało się jak się stało, a dzięki temu dostaliśmy coś zupełnie innego. Choć nie powiem, pod koniec drugiego integrala, jak motywy z Białym Aligatorem robiły się coraz bardziej odjechane, miałem wrażenie, że to jednak za dużo, że można tam było przystopować. Ale jako całość, Jim Cutluss dał mi sporo frajdy i na pewno znajdzie się w moim top 10 minionego roku.
Rossi oczywiście na tle Girauda jest tylko rzemieślnikiem, choć w Giraudzie też cenie sobie bardziej jego rzemieślniczą stronę, od tej artystycznej Moebiusa. Ale Rossi też tu pokazał się z bardzo dobrej strony, warto też zapoznać się z jego późniejszą serią, chyba niedocenionym u nas W.E.S.T.
-
Przeczytałem całość W.E.S.T. i jest w porządku.
Pierwszy tom to jeszcze za dużo tekstu i scenarzysta nie wiedział co ma z tą historią zrobić. Narracyjnie mocno mi to kulało. Ale przy drugim podejściu przeczytałem już wszystkie tomy za jednym zamachem. Nie jest to półka tych najlepszych frankofonów, ale lubię.
-
No najlepszych na pewno nie, ale spokojnie ta sama półka, na której jest wiele popularnych u nas serii, jak Murena, Skorpion, czy Orbital.
-
jako że na "nowym" forum nikt nie założył tematu o Jodo, a w dziale filmowym już przemknęło, to powtarzam tutaj dla mnie dociekliwych, a być może zainteresowanych tematem Incala:
https://www.theincalmovie.com/
-
Świat Edeny, Incal, Garaż hermetyczny, Arzach, Long Tomorror, jeden tom Blueberry - tyle jego mam.
Trochę zaskakujące jaką klasyką stał się Garaż hermetyczny, gdzie odnosi się wrażenie, że ten eksperyment do szuflady mógł wymyślić byle 15-nastolatek, który gdzieś miał fabułę co chciał się zabawić mając w poważaniu związki przyczynowo-skutkowe. Taki surrealizm może robić każdy.
-
Trochę zaskakujące jaką klasyką stał się Garaż hermetyczny, gdzie odnosi się wrażenie, że ten eksperyment do szuflady mógł wymyślić byle 15-nastolatek, który gdzieś miał fabułę co chciał się zabawić mając w poważaniu związki przyczynowo-skutkowe. Taki surrealizm może robić każdy.
dobreee!
ostatni raz lepszą recenzję klasyki przeczytałem na śp. forum gildii, jakieś 12 lat temu.
-
Świat Edeny, Incal, Garaż hermetyczny, Arzach, Long Tomorror, jeden tom Blueberry - tyle jego mam.
Trochę zaskakujące jaką klasyką stał się Garaż hermetyczny, gdzie odnosi się wrażenie, że ten eksperyment do szuflady mógł wymyślić byle 15-nastolatek, który gdzieś miał fabułę co chciał się zabawić mając w poważaniu związki przyczynowo-skutkowe. Taki surrealizm może robić każdy.
Ta fantastyka Moebiusa strasznie ciężkostrawna. Żużel i tyle. Blueberry okej, Cutlass też ale tyle mi wystaczy od Girauda.
-
Sztywniaki. Serio.
-
Ta fantastyka Moebiusa strasznie ciężkostrawna. Żużel i tyle. Blueberry okej, Cutlass też ale tyle mi wystaczy od Girauda.
Powstało to parę dekad temu więc siłą rzeczy jest niedzisiejsze. Przeciętny zjadacz chleba jak będzie chciał jakąś fantastykę poczytać to po Szninkla sięgnie albo nawet takiego Lanfeusta, raczej w tym celu nie sięgnie po Garaż...
-
Ale to jest zupełnie co innego, porównywania Moebiusa do Lanfeusta to absurd. To tak jakby powiedzieć, że przeciętny zjadacz chleba jak będzie chciał sobie obejrzeć horror to sięgnie po Halloween, a nie, dajmy na to Inland Empire. Pewnie to prawda, tylko co z tego? To zupełnie inna baza odbiorców, inne kryteria oceny, wręcz zupełnie inny gatunek, nie da się tego porównywać.
-
Ale wiecie, że świat nie dzieli się na fantastykę i niefantastykę? I raczej nikt nie czyta Moebiusa dlatego, że to "fantastyka"? Tak samo jak nikt nie zabiera się z tego powodu np. Bułhakowa.
-
Sztywniaki. Serio.
Cóż, każdego szkoda.
-
Świat Edeny, Incal, Garaż hermetyczny, Arzach, Long Tomorror, jeden tom Blueberry - tyle jego mam.
Trochę zaskakujące jaką klasyką stał się Garaż hermetyczny, gdzie odnosi się wrażenie, że ten eksperyment do szuflady mógł wymyślić byle 15-nastolatek, który gdzieś miał fabułę co chciał się zabawić mając w poważaniu związki przyczynowo-skutkowe. Taki surrealizm może robić każdy.
Niezły trolling. Naprawdę.
Ale wiecie, że świat nie dzieli się na fantastykę i niefantastykę? I raczej nikt nie czyta Moebiusa dlatego, że to "fantastyka"? Tak samo jak nikt nie zabiera się z tego powodu np. Bułhakowa.
Jest (było?) sporo czytelników fantastyki, którzy tak właśnie dzielą świat, czy raczej literaturę i szerzej: popkulturę. Wiem, bo sam 25-30 lat temu tak to postrzegałem. Zupełnie nie interesował mnie wówczas Gir, autor westernów. I znałem inne osoby, które czytały (chociaż bardziej: chciały czytać) Moebiusa dlatego, że to fantastyka. Pamiętam zresztą jakiś artykuł na przełomie lat 80/90 (w Fantastyce? Nowej Fantastyce? Komiksie-Fantastyce?), który tak Moebiusa przedstawiał. I kiedy dużo później w 2005 roku pojawił się "Feralny major", a w 2006 roku "Incal" to były to ważne wydarzenia nie tylko dla komiksiarzy, ale również dla miłośników fantastyki.
-
Sorry, że tak poza aktualnym wątkiem, ale pozwolę sobie zapytać prosto mostu ludzi, którzy siedzą w temacie. Mianowicie: czy ćwierkają ptaszki o jakimś rychłym dodruku / reedycji Incala wydaniu dla zwykłych śmiertelników (tj. nie-ekskluzywnej). Chciałbym odrobić lekcję z klasyki bez rezygnowania z obiadów. :)
-
czy ćwierkają ptaszki o jakimś rychłym dodruku / reedycji Incala wydaniu dla zwykłych śmiertelników (tj. nie-ekskluzywnej).
Moja porada: jeśli jest jeszcze możliwość kupna, to zaopatrz się w wydanie czarno-białe. Coś pięknego, nie będziesz żałował ani złotówki.
-
Ja dla odmiany polece jednak oryginalne kolory. Nigdy bym nie przypuszczał, że czarno-biały moebius bedzie mi się podobał mniej niż kolorowy, ale w przypadku Incala właśnie tak jest. Plansze tracą plany i uwypukla się różnica stylu pomiędzy poszczególnymi tomami serii. Cz/b warto mieć. Ale do czytania jak najbardziej kolor.
-
Trzeci odcinek trzeciego sezonu "Love, Death & Robots" pt. "The Very Pulse of the Machine" jest hołdem dla Moebiusa.
Zacząłem oglądać ten odcinek i od razu pomyślałem sobie: "Ej, ta kolorystyka i kreska! To Moeb!" :)
-
Wchodzę na stronę humano.com dość regularnie od pewnie ze 20 lat, ale jakoś nigdy chyba nie zawitałem do działu dossiers. Można poczytać (po francusku) i pooglądać trochę ciekawostek z życia i twórczości Moebiusa:
https://www.humano.com/y_page/pageShow/id/16
A na koniec poprzeglądać "hommages", czyli rysunkowe hołdy złożone przez innych artystów, m.in:
(https://i.postimg.cc/ZnRKyXyv/smudja10-original-54985-defaultbody.jpg)(https://i.postimg.cc/sXf3tbmH/ibarrola-original-54959-defaultbody.jpg)(https://i.postimg.cc/xCs9YgFf/COUV-original-54966-defaultbody.jpg)(https://i.postimg.cc/TP06qCxV/Mike-original-54972-defaultbody.jpg)
-
Dziś do godz 17 można za darmo dodać do swojej biblioteki na Epic Games grę Sable z grafiką inspirowaną twórczością Mœbiusa.
https://store.epicgames.com/en-US/p/sable
-
Ja mam hopla na punkcie Incala, podoba mi się bardzo kreska Moebiusa. A to mój gral, poza tym stara się zbierać różne wydania.https://photos.app.goo.gl/fymGH2fzqTA7kzGH7 (https://photos.app.goo.gl/fymGH2fzqTA7kzGH7)
Recka:
PS: nie wiem jak wrzucać zdjęcia w txt, zbyt mały rozmiar wymaga ( wychodzi znaczek pocztowy)
-
Wyszła niedawno nowa wersja tego wydania tylko na kredzie.
Ze swojej storny polecam oversized pojedynczych tomów też od od Humanoids.
Dodatkow teraz wychodzi nowa seria oversized tylko czarno-biała
O fajny numerek egzemplarza masz XD
Ja mam fajny w Angel Claws oversized 800/800 ;)
-
O fajny numerek egzemplarza masz XD
Ten numer to kłopoty.
-
Wyszła niedawno nowa wersja tego wydania tylko na kredzie.
Ze swojej storny polecam oversized pojedynczych tomów też od od Humanoids.
Dodatkow teraz wychodzi nowa seria oversized tylko czarno-biała
O fajny numerek egzemplarza masz XD
Ja mam fajny w Angel Claws oversized 800/800 ;)
Tego też mam ;) Jednak tamten to limitka - w sumie mam dwie szt. Ten ze zdjęcia przyszedł poobijany, więc Humanoids kazali porwać okładkę, serducho mi krwawiło jak musiałem to zrobić, ale to był warunek przysłania drugiego.
-
Zastanawiałem sie nad tym, ale pozostałem przy poprzednim. Jak dla mnie poprzednie na offsecie, oraz te 40x30 to ultymatywne wydania jak dotąd i te ze mna zostaną. Resztę... sprzedałem ;)
Za to przespałem z tej serii Metabarownów na offsecie, nad czym boleję.
-
Miałem w rękach dwa razy z Amazona, ale pakowanie u nich woła pomstę do nieba, zwracane bo poobijane masakrycznie, a wtedy Humanoids nie sprzedawli już ze swojego sklepu :(
-
Jestem sobie w Bratysławie i przeglądam co tu Słowacy i Czesi mają z komiksów. Ależ mi oczy wypadły. Piękne albumy w mega dużym formacie Moebiusa. Oczy kota na żółto jak Muminki wyglądają super. Ale Przypowieść to już opad szczęki. Pięknie wydane, dużo dodatków, w tym chyba wszystkie prace zrobione dla Marvela, bo mnóstwo rysunków innych postaci, jak i okładek.
Czy u nas znajdzie się ktoś, to wydał by Przypowieść w takiej jakości? E w Marvel Limited? Scream, bo Moebius? Mucha?
Aha. Cena ponad 20 Euro okładkowe.
-
A foty zrobiłeś?
-
Niestety, telefon został w hotelu. Ale znalazłem filmik reklamowy.
https://m.facebook.com/nakladatelstvicrew/videos/silver-surfer-podobenstv%C3%AD-n%C3%A1hled-knihy/208959477340773/
-
Myślałem że w jakiejś jedej serii. Ten SS jest raczej przekładką 1:1 pojedynczego albumu oversized, który wypuscił Marvel jakis czas temu. Więc jak juz to chyba tylko Egmont. A te pozostałe albuumy to jaki format i źródło? Humanoids 30x40?
-
Tu masz Oczy kota.
https://knihy.artmap.cz/en/oci-kocky---moebius--alejandro-jodorowsky/
Wymiar był naprawdę duży. Powiększone a4.
-
czy ktoś was czytał / zbiera inside moebius od dh? widziałem gdzieś na fb przezentacje tego komiksu i zastanawiam się czy go potrzebuje.
-
Bender zbierał, ale ostatnio mało się udziela na forume
-
Bo chyba usunął konto.
-
Tak, chyba nawet wspominał, że komiksy już go tak nie jarają.
Freshmaker, zajrzyj na pierwszą stronę wątku, zadałem takie samo pytanie jak Ty i zgadnij kto udzielił odpowiedzi :) Tytuł tylko dla die hard fanów Gira
-
kolejne pytanie - czy tribute album visions of arzach jest dostępny w jakimś obecnie dostępnym wydaniu dzieł gira?