niewiele tu ludziska piszą o innych (niż Incal, ew. Świat Edeny) produkcjach Gira-Moebiusa, czyli swego rodzaju komiksowego Jeckylla/Hydea, tja...
no to ja coś wyskrobię.
Otóż nie tak dawno skończyłem czytać pierwszy tom zbiorczego wydania Jima Cutlassa. hmm, i cóż więcej? podobało/ nie podobało? Pierwszy album tej serii (mam wrażenie, że gdy powstawał ten album nie było jeszcze pomysłu na serię) przeczytałem naprawdę dawno temu w (chyba) jakimś angielskim amatorskim tłumaczeniu, bo wtedy francuskiej mowy nie rozbierałem prawie ani ciut, w każdym razie nie pamiętam, ale pamiętam, że spodobał mi się ten album, może dlatego, że główna postać była taką trochę karykaturą Blueberryego, choć nie do końca. Miał więcej szczęścia niż.. czegokolwiek innego (choć w sumie w pewnym stopniu te jego szczęśliwe "uniki" tłumaczone są wojennymi doświadczeniami, itp). Odświeżając sobie niejako tę historię, ponownie się w nią wciągałem. Potem przyszedł drugi album i w zasadzie niby logiczna kontynuacja wątków (niczym w kanonicznej Comanche), odbudowa, obrona rancza (ekhm plantacji) i posiadłości przed wszelkim złem tego świata... No niby tak, ale zagłębiając się mocniej w drugi album, powoli zaczynam słyszeć i wyczuwać jakieś zgrzyty fabularne, niby wszystko pięknie i szybko toczy się naprzód, a jednak coś jest inaczej i to "inaczej" nabiera mocy coraz bardziej, w miarę zmierzania do końca całego integrala. Podobne uczucie "inności" towarzyszyło mi, gdy przypominałem sobie jakiś czas temu pierwszego integrala Sambre (choć tam dało się niemal dokładnie wskazać te miejsca, gdzie historia jest opowiadana zupełnie inaczej). Otóż chodzi oczywiście o to, że Charlier (autor scenariusza Mississippi River) zmarł, niedokończywszy drugiego albumu i po jego śmierci (podobnie jak w Blueberrym) w rolę scenarzysty wcielił się Gir. Oczywiście wszystkiego tego można dowiedzieć się z dodatków do integrala, które wydawca umieścił u spodu drugiej strony komiksu. To nie sarkazm, jako entuzjasta wszelkiego rodzaju merytorycznych dodatków, naprawdę cenię fakt, że informacje o autorach, latach wydania, czy też oryginalne okładki otrzymuję zgromadzone razem w takim wydaniu zbiorczym. Ale właśnie CHOLERNIE brak mi tych wszystkich niuansów, informacji o tle powstawania serii itp. [gdyby kogoś to interesowało, to np. okładka na str. 4 to oryginalna okładka pierwszego wydania, które nie było dziełem Castermana, ale Stowarzyszonych Humanoidów, i nie pochodzi z roku 1991 (jak info w naszym wydaniu), ale z roku 1979, ot taki drobny szczególik. Dla mnie to akurat bardzo ważny szczegół, bo mówi mi o tym, że Giraud porzuciwszy chwilowo swoją sztandarową serię Blueberry, był w głębokiej fazie "Moebius" (która objawiała się eksperymentami z substancjami zabronionymi oraz z publikacjami wielu odlotowych krótkich opowiastek. Zapewne Cutlassem Charlier próbował na powrót postawić Gira na solidnych torach "zwykłych" historii, takich jak Blueberry, co można powiedzieć mu się udało - rok później narysował pierwszy album drugiego indiańskiego cyklu Blueberryego. O tym wszystkim i wielu innych ciekawych rzeczach przeczytacie w integralnym drugim wydaniu Cutlassa, ale chyba dopiero wówczas, gdy wyda go ktoś inny, hjech...
dobra, koniec smędzenia i narzekania! brać i czytać, Komiksowa Brać, urwał jego nać!