Ja bardzo lubię "Blueberry'ego", ale jeśli miałeś problem z dwualbumową historią o poszukiwaniu złota, to nie wiem, jak spodobają Ci się następne tomy... W drugim integralu jest czteroalbumowa historia o kolei, którą można czytać osobno (ja właśnie od niej zaczynałem lekturę i bardzo mi się wtedy spodobała), a potem w zasadzie od trzeciego do szóstego tomu ciągnie się jedna wielka opowieść podzielona na mniejsze podcykle.
"Blueberry" to dla mnie wspaniałe, szczegółowe rysunki, mocny klimat Dzikiego Zachodu i ciekawi bohaterowie, przy czym oczywiście jest to jeden ze starszych tytułów i forma narracji (a w zasadzie ilość tekstu na stronie) czasem to odzwierciedla. Mnie akurat to nie przeszkadza i uważam, że "Blueberry'ego" czyta się znacznie przyjemniej niż różne frankofońskie ramotki, z którymi miałem kontakt (np. "Ringo" od Ongrysa), ale inni mogą mieć inne zdanie.
Uważam tylko, że kiedy za całą serię zaczyna odpowiadać Giraud (integrale 7-8), to poziom jednak spada. Moim zdaniem niepotrzebnie wepchnął do serii pewną tematykę, której do tej pory za bardziej tam nie było (bez spojlerów: chodzi mi o ten wątek seryjnego zabójcy - kto czytał, ten wie).