Forum KOMIKSpec.pl
Komiksy => Komiksy europejskie => Wątek zaczęty przez: Torpedo w Pt, 08 Marzec 2019, 15:34:46
-
Co sądzicie o tej serii westernowej?
Zastanawiam się nad zakupem...
Jak policzyłem komplet to jest 9 integrali, koszt sumaryczny ok 700 pln. Warto?
-
Zdecydowanie warto!
Nie będę się rozpisywał, napisano o tej serii bardzo dużo, bez trudu znajdziesz recenzje i wszelakie informacje.
Przez wielu Blueberry jest uważany za najlepszy western komiksowy i myślę, że słusznie.
-
Jeżeli podobały ci się książki Karola Maya, to śmiało kupuj. Klimat jest moim zdaniem podobny. Od razu widać, kto jest zły, a kto dobry, pewne rozwiązania fabularne są trochę naiwne i nawet sceny przemocy czy śmierci są z reguły przedstawione bezkrwawo. Jest duża różnica w stosunku do Durango, czy Bouncera.
Za to są piękne, klasyczne rysunki (choć czasem dziwnie pokolorowane) i wciągająca PRZYGODA. Mi się bardzo podobało, ale ja generalnie lubię stare frankofony.
-
Ja uwielbiam ten komiks, chociaż nie przepadam za westernami.
Pięknie narysowane, wciągająca historia.
Aż mnie natchnąłeś, żeby jeszcze raz przeczytać.
-
Kocham ten komiks, jeden z najlepszych westernów w historii medium. Historię dość proste, ale i tak czyta się je z zapartym tchem. No i można obserwować, jak ewoluuje styl Moebiusa z dość nudnego realistycznego coraz bardziej w kierunku jego stylu "firmowego". Do tego co jest dla mnie najważniejsze w dłuższych seriach, czyli rosnący poziom. Już pierwsze albumy czyta się nieźle, ale każdy kolejny Tom jest coraz lepszy.
-
A moim zdaniem nie warto. Blueberry jest niesamowicie schematyczny, powtarzalny i przegadany. Bohaterowie są jednowymiarowi. Durango i Comanche o wiele bardziej mi się podobały.
-
Też polecam z całego serca! Kanon komiksu europejskiego, dla mnie najlepszy komiksowy western. Pierwsze kilka tomów autorzy rozkręcają się, dla mnie wyraźnie słabsze od tych najlepszych, ale już od piątego tomu, prawie do samego końca, jest mistrzostwo. Dopiero po śmierci Charliera, w finale, seria trochę słabuje.
A moim zdaniem nie warto. Blueberry jest niesamowicie schematyczny, powtarzalny i przegadany. Bohaterowie są jednowymiarowi. Durango i Comanche o wiele bardziej mi się podobały.
Serio? Zarzucasz Blueberry'emu schematyczność i powtarzalność i wyżej stawiasz Durango? ::)
I żeby nie było, lubię Durango i każdy ma swój gust, ale akurat Durango jest zbudowany na schemacie: Durango przyjeżdża do mieściny, pomaga komuś uciśnionemu rozprawiając się z ekipą trzęsącą miasteczkiem i jedzie dalej.
-
Serio? Zarzucasz Blueberry'emu schematyczność i powtarzalność i wyżej stawiasz Durango? ::)
Dokładnie. W Durango prawie każdy tom jest o czymś innym a w Blueberry Charlier serwuje cały czas to samo. Ktoś ucieka, ktoś go szuka, tamten zaciera ślady i tak w kółko. Praktycznie cały tom z budową kolei to powtórka tomu zerowego z trochę innymi postaciami. Te same rozwiązania fabularne i powtarzalne motywy z Indianami. Blueberry doczytałem jakoś do 4 czy 5 tomu i najzwyczajniej się poddałem.
-
Do czytania jest rzeczywiście wyraźnie więcej niż we współczesnych komiksach i rozumiem, że komuś, kto oczekuje szybkiej akcji może to przeszkadzać.
Nie zgadzam się natomiast z zarzutem, że Blueberry jest schematyczny. Niektóre albumy są od pewnego momentu przewidywalne, ale to nie jest tak, że mamy do czynienia z powtarzalnym schematem.
-
Filmy z Clintem Eastwoodem tez mozna nazwac schematycznymi na upartego.
-
Bluberry'ego cenię za rozpisane na kilka tomów wątki. Delektowałem się tym komiksem. Jeśli idzie o kreskę, to mamy tu sporą ewolucję. Pierwsze tomy, graficznie zupełnie mi nie leżą. Potem jest już coraz lepiej. Zaznaczam, że nie jestem wyznawcą stylu Moebiusa, więc może dla badaczy jego twórczości te pierwsze tomy będą jakimś kluczem.
-
Jeżeli podobały ci się książki Karola Maya, to śmiało kupuj. Klimat jest moim zdaniem podobny. Od razu widać, kto jest zły, a kto dobry, pewne rozwiązania fabularne są trochę naiwne i nawet sceny przemocy czy śmierci są z reguły przedstawione bezkrwawo. Jest duża różnica w stosunku do Durango, czy Bouncera.
Za to są piękne, klasyczne rysunki (choć czasem dziwnie pokolorowane) i wciągająca PRZYGODA. Mi się bardzo podobało, ale ja generalnie lubię stare frankofony.
Porównanie do Karola Maya moim zdaniem nietrafione, co prawda po raz ostatni czytałem jego powieści jakieś ćwierć wieku temu, ale wydaje mi się, że w Blueberrym jest ciekawiej, fabuła i bohaterowie lepiej skonstruowani.
-
Polecam. To wg mnie nie tylko najlepszy komiksowy western ale i jedna z najlepszych komiksowych serii jakie było dane mi przeczytać(a napiszę nieskromnie że trochę czytałem). Bez wahania kupuj i delektuj się lekturą. :)
-
Książki Maya są starsze i oczywiście bardziej naiwne, a ich bohaterowie są faktycznie jednowymiarowi. Mam jednak wrażenie, że Charlier znał te utwory i się nimi po części inspirował. Np. taki Jimmy McClure kojarzy się z Samem Hawkensem. W każdym razie czytając Blueberry'ego miałem podobną frajdę jak przy lekturze Maya, choć i u mnie minęło od niej sporo czasu i możliwe, że czar by prysł po ponownej konfrontacji z twórczością Niemca.
Powiem w takim razie tak: Jeżeli podobał ci się May, to tym bardziej powinien spodobać się Blueberry.
-
Uwielbiam westerny pod każdą postacią i Blueberry'ego uważam, za najlepszy western komiksowy. Zakochałem się od pierwszej strony, komiks wygląda pięknie, można go oglądać bez czytania dymków, dla samej przyjemności napawania się westernowym klimatem. Fabularnie także wybornie, aczkolwiek chyba proponowałbym nie zaczynać od tomu 0 tylko kolejnego, w zerowym kreska nie jest jeszcze taką, za którą pokochałem ten komiks.
PS. Co do schematyczności to akurat to słowo BARDZO pasuje do Durango, nie Blueberry'ego. Ale Durango także uwielbiam :)
-
Porównanie do Karola Maya moim zdaniem nietrafione, co prawda po raz ostatni czytałem jego powieści jakieś ćwierć wieku temu, ale wydaje mi się, że w Blueberrym jest ciekawiej, fabuła i bohaterowie lepiej skonstruowani.
Zgadzam się w pełni. U Maya świat jest czarno-biały - są dobrzy i źli. Dobrzy są bardzo dobrzy - źli są bardzo źli. W Blueberry jest wiele szarości. Sam bohater podróżuje na krawędzi i mimo, że jest honorowy to nie zawsze jest to zgodne z prawem (a nawet rzadko :) ).
-
Co sądzicie o tej serii westernowej?
Zastanawiam się nad zakupem...
Jak policzyłem komplet to jest 9 integrali, koszt sumaryczny ok 700 pln. Warto?
co to za niemadre pytanie ?? :)
ps. mam dwa tomy zdublowane, oddam Ci za czteropaka,
taka promka dla swiezaka. serio pisze. :)
-
Blueberry - warto!
Marshal Blueberry - nie warto.
...
-
Blueberry - warto!
Marshal Blueberry - nie warto.
...
Nieprawda,
Po Blueberrym, gdy człowiekowi brak tych klimatów to Marshal będzie miodzio..
Polecam też Hexa, choć format i wydanie szajs..
-
Polecam też Hexa, choć format i wydanie szajs..
Chyba żartujesz? Chciałeś to w DC Deluxe? Hex to fajne czytadło i idealnie nadaje się do tych tanich wydań w miękkiej.
-
Hex wg mnie zasługuje na takie wydanie jak ma Chew. No ale może się nie znam i dyskutować nie będę.. :)
-
Tu się zgadzam, Chew powinien być wydany tak jak Hex, na miękko. 8)
-
@Torpedo
Bierz Blueberrego w ciemno. Naprawdę rewelacyjna seria.
Inna i może nawet lepsza niż Durango.
-
No i gdyby mucha teraz zaczynala z Chew to format bylby powiekszony.. :)
-
Dzięki Panowie za opinie!
Zestaw zamówiony, nawet z Marshallem. Dam znać jakie będą moje wrażenia po lekturze. :)
-
Bluberry -bardzo warto!
ale nie zaczynaj lektury od 0 tomu. zostaw sobie na koniec. taka to trochę ramotka - jęli chodzi o fabułę i rysunki. Marshal mi się podobał - ale może dlatego , że bardzo chciałem przeczytać coś jeszcze z tego "świata"
Nie ukrywam , że na początku czytało mi się trudno, ale później jak chwyciło... świetna rzecz.
-
Też swego czasu zastanawiałem się nad BLUBERRY ale po przejrzeniu kilku albumów w empiku odpuściłem. Teraz skupiam się na UNDERTAKERZE.
-
Blueberry jest lepszy.
-
Ja się odbiłem od 1. tomu (ale kupowałem kolejne, więc pewnie jeszcze podejmę rękawicę, skoro potem jest lepiej). A z westernów podobały mi się wtedy Western i Bouncer.
-
Ja po zakupie Blueberrego sprzedałem Undertakera. Z trójki Blueberry-Durango-Undertaker ten ostatni był dla mnie najsłabszy. Choć pierwsze tomy całkiem całkiem
-
Marshal Blueberry - nie warto.
...
Muszę potwierdzić słowa kolegi, mnie również nie podszedł Marshall. Kiedyś na temat Marshalla pisałem coś takiego:
Jestem świeżo po "Marshal Blueberry" i niestety muszę przyznać, że odbiór całości tomu został zmasakrowany przez bardzo słaby trzeci album.
Przez dwie pierwsze części cała intryga wygląda bardzo zgrabnie, czuć pewien element zagrożenia, a nawet pojawia się wątek spiskowych teorii (których jestem fanem). Do tego wspaniała kreska Vance'a (nawet lepsza niż Moebiusa z głównej serii), z którą zapoznałem się po raz pierwszy.
I po tak ciekawym rozpoczęciu oraz rozwinięciu fabuły dochodzimy do obowiązkowego finału, który totalnie mnie rozczarował. Miałem nadzieję, że cała Organizacja pokaże większe pazurki i ukazany zostanie cały mechanizm przemytu broni. Ale jedyne co zobaczyliśmy to sztampowe przepychanki pomiędzy uczestnikami "bieda-Organizacji", której działalność jest zupełnie niewiarygodna (a przecież zaszła tak głęboko za skórę najwyższych władz wojskowych). A do tego zmiana stylistyki graficznej (za rysunki odpowiada zupełnie nijaki Rouge), która zupełnie nie pasuje do całego tomu. A szkoda, bo mógł to być bardzo fajny cykl poboczny, którego potencjał został w ostateczności zmarnowany :sad: .
-
Może Marshal jest słabszy od głównej serii, ale jednak nie jest taki zły.
Zgadzam się natomiast z tym, że Rouge - czyli rysownik trzeciego tomu, wypada gorzej od Vance'a, widać to zwłaszcza w postaciach kobiecych, główna bohaterka zupełnie niepodobna do siebie z tomów 1 i 2.
Nie znaczy to, że Rouge jest kiepskim rysownikiem, po prostu Vance jest mistrzem.
-
Cała Francja żyje dzisiaj tym komiksowym newsem - Blueberry wraca! I w dodatku wiadomo kiedy wraca!
Od jakiegoś już czasu wiadomo było, że nad nowymi przygodami bohatera stworzonego przez Moebiusa (czy też Jeana Girauda) oraz Jeana Michela-Charliera pracują wspólnie Joann Sfar i Christophe Blain, giganci współczesnego komiksu europejskiego. Album miał mieć swoją premierę już w ubiegłym roku, ale data premiery była co i rusz przesuwana. Aż dziś poszła w świat wiadomość - "Blueberry. Amertume Apache" trafi na sklepowe półki 29 listopada.
Zapowiedzi towarzyszyła okładka, którą znajdziecie poniżej, a pod tym linkiem zdjęcia z procesu jej powstawania:
https://www.dargaud.com/Le-Mag/Actualites/Lieutenant-Blueberry-revelation-de-la-couverture?fbclid=IwAR3QNbmwkaCkz7Q9_6zNuDQG4y4sSO721lzrASaWNMqshyGLv-51jnuftoU
(https://i.imgur.com/XUbCkvQ.jpg)
-
Wow! :o Cieszę się bardzo, ale...
czy Blain nie powinien w końcu zrobić Pirata Izaaka 6? :'(
-
Czekam z niecierpliwością :)
W Polsce zapewne nie wcześniej niż w przyszłym roku....
-
Wow! :o Cieszę się bardzo, ale...
czy Blain nie powinien w końcu zrobić Pirata Izaaka 6? :'(
No powinien, może się jeszcze kiedyś doczekamy...
-
I w tym momencie powinien wejść na scenę Egmont i ogłosić polską premierę równolegle z oryginałem.
Ps Czy Blain nie wspominał, że nie będzie kończył Izaaka? A może coś mylę..?
-
I w tym momencie powinien wejść na scenę Egmont i ogłosić polską premierę równolegle z oryginałem.
Albo ogłosić, że żeby zachować spójność wydań, poczeka, aż się uzbiera pierwszy integral ;)
-
Czy to, że w integralu nr 1 historie nie są zebrane wg chronologii wydania może popsuć lekturę?
-
Absolutnie nie. Gdyby ktos nie znal prawidlowej kolejnosci i przeczytal wedlug kolejnosci zawartej w tomie, moze nawet sie nie zorientowac, ze kolejnosc jest przestawiona.
-
To ja zapytam od innej strony - czy głupim pomysłem jest czytanie tych integrali w dowolnej kolejności?
-
Ja mam odwrotnie. Jak czytałem według kolejności podania jak w zbiorczych, to czułem, że czegoś brakuje. Zerknąłem w stopkę i zrozumiałem, że muszę czekać na kolejny zbiorczy, żeby skończyć aktualny....
Dlatego można czytać dowolnie, ale są pewne niuanse, które wychodzą jeśli czyta się całość.
-
Chronologia czytania Bluberry'ego - https://pl.wikipedia.org/wiki/Blueberry#Tomy
Najpierw czytasz cały integral 0, później pierwszą historię z integrala 1, następnie cały integral 2 i wracasz do dwóch ostatnich albumów z integrala 1. A dalej to już po kolei, tj. integrale 3-8.
Jest jeszcze Marhshall Blueberry (seria niestety znacznie słabsza niż seria główna), ale, choć chronologicznie dzieje się w trakcie serii głównej, to jednak ze spokojem można przeczytać na samym końcu. Albo nie kupować nie czytać w ogóle - nic się nie straci.
-
Najpierw czytasz cały integral 0, później pierwszą historię z integrala 1, następnie cały integral 2 i wracasz do dwóch ostatnich albumów z integrala 1.
I to jest doskonały argument za integralami :D
-
Pytanko.
Czy tylko ja uważam za dziwne, że Egmont rozpoczyna nowy western twórców Blueberry'ego (Jim Cutlass), podczas gdy seria o Młodości Blueberry'ego ciągle nie jest u nas wydawana?
-
Rzeczywiście trochę dziwne, sam spodziewałem się, że po Marshal Blueberry zapowiedzą Młodość. Może Młodość to większe ryzyko, bo seria dłuższa (21 tomów), a patrząc na oceny na BD, może nie jest wcale taka dobra? Pierwsze 6 tomów pisał jeszcze Charlier, później przejął ją Corteggiani i z każdym kolejnym tomem oceny lecą w dół. Może przesadnie się tym sugeruje, ale widząc tak słabą średnią ocen na BD np. w późniejszych, nie wydanych u nas tomach Comanche, to jakoś mój entuzjazm siada, wolę zakończyć lekturę na tych pierwszych 10 tomach Hermanna i nie zależy mi zbytnio, by te dalsze u nas wydano.
Za to wyczekuję aż Egmont zapowie Blueberry'ego Sfara i Blaina!
-
Ja jestem fanem Blueberry'ego, ale Marshala sobie odpuściłem ze względu na słabsze opinie. Na Młodość też jakoś nie czekam, ale Blueberry'ego od Sfara i Blaina kupiłbym bez wahania.
A czy ktoś czytał już może Jima Cutlassa?
-
Pytanko.
Czy tylko ja uważam za dziwne, że Egmont rozpoczyna nowy western twórców Blueberry'ego (Jim Cutlass), podczas gdy seria o Młodości Blueberry'ego ciągle nie jest u nas wydawana?
Ja tak nie uważam, nie znam dobrze Cutlassa, ale miłośnicy Girauda powinni znać przynajmniej pierwszy album Jima Cutlassa, a niekoniecznie tomy Młodości B. narysowane właśnie przez niego; to ja już wolę późniejsze Młodości niż te Girauda (nie mówię o rysunkach, raczej o samej treści - te początkowe to jakieś słabe szorty z magazynów)
-
Żebyśmy się dobrze zrozumieli, nie mam nic przeciwko Cutlassowi, dziwi mnie tylko, że Egmont wchodzi w nowy western tych samych autorów mając niedokończony świat Blueberry'ego.
Przy okazji, jakiś czas temu Cutlass był w kręgu zainteresowań wydawnictwa Kurc, ciekawe czy odpuścili czy Egmont ich przebił.
-
Przy okazji, jakiś czas temu Cutlass był w kręgu zainteresowań wydawnictwa Kurc, ciekawe czy odpuścili czy Egmont ich przebił.
A może to jest przyczyna dlaczego Egmont wszedł w Cutlussa, zanim wziął się za Młodość Blueberry'ego? Licencjodawca poinformował ich jako swojego najlepszego partnera, czy będą to brać, bo jest inny chętny? Możemy sobie tylko gdybać...
-
Żebyśmy się dobrze zrozumieli, nie mam nic przeciwko Cutlassowi, dziwi mnie tylko, że Egmont wchodzi w nowy western tych samych autorów mając niedokończony świat Blueberry'ego.
widać, nie zawsze u nas trzeba eksploatować temat do zupełnego porzygania, zanim zacznie się robić coś nowego. gdybym był wydawcą i miałbym wydawać blueberry'ego i cutlasa, to wydał bym cutlasa przed marshallem i przed tomem 0.
-
Ja jestem fanem Blueberry'ego, ale Marshala sobie odpuściłem ze względu na słabsze opinie.
To słaby z ciebie FAN :D
-
Dlaczego Egmont wydał tak, jak wydał?
-
Dlaczego Egmont wydał tak, jak wydał?
Masz na myśli wydanie tomu 0 dopiero po wydaniu wszystkich tomów z serii głównej?
-
Dlaczego Egmont wydał tak, jak wydał?
Egmont kontynuował serię po upadłym Podsiedliku, więc albumy już wydane w PL wydał na końcu w tomie 0. To był dobry ruch również z uwagi na to, że większość z tych albumów (1-4) to najsłabszy punkt serii właściwej.
Egmont wydał swój tom 1 w integralu, gdyż wówczas forsował takie niedorzeczne na tamte czasy wydania, czym skutecznie przyczynił się do załamania rynku w latach 2009-11.
Egmont wydał w tomie 1 albumy 6,11,12, gdyż chcąc wydawać po kolei od pierwszego niewydanego w PL albumu, musiałby wydać album 6 razem z pierwszą serią indiańską (kolejową), a taki integral stanowiłby większe ryzyko rynkowe (byłby grubszy czyli droższy). Dodatkowo następny integral również prawdopodobnie musiałby zawierać 5 albumów (by nie dzielić podserii).
Najbardziej logicznym rozwiązaniem byłoby rozpoczęcie przez Egmont wydawania Blueberryego w pojedynczych albumach, ale to musiałoby nastąpić kilka lat wcześniej, zanim łapę na licencji położył Podsiedlik (jak widać po raz kolejny: nie zawsze szybciej znaczy lepiej).
Jeśli jednak pytałeś o to, dlaczego na koniec wydał tom 0, albo dlaczego wydał Marshalla, a nie wydał Młodości, to:
- tom 0 dla integralowych komlpecistów oraz dla tych, którzy przegapili Podsiedlika,
- Marshall to tylko 3 albumy, więc jak ulał spasowały do jednego integrala
- Młodość to duże przedsięwzięcie, jak na czytadło na jeden raz, ale ja naprawdę lubię ten spinoff, w przeciwieństwie do ogromnego zalewu gniotów, którymi wielki E. zarzucił nam ryneczek, popychając go nieuchronnie w stronę kolejnej przepaści... ale może tym razem nie będzie aż tak źle ;)
- dlaczego E. nie wydał Apaczów? hmm, nie wiem, to dobry komiks, fakt że trochę się powtarza, ale co tam... Ach już wiem dlaczego: nie pasował do żadnego integrala, więc wypadł z gry.
- dlaczego E. nie wydał albumu Blaina? zapewne z tego samego powodu, z jakiego nie wydał drugiego tomu Pirata Izaaka..... czekamy na dopełnienie integrala, a znając tempo pracy Blaina, możemy jeszcze trochę poczekać.......
-
Dziękuję za wyczerpująca odpowiedź.
-
- dlaczego E. nie wydał albumu Blaina? zapewne z tego samego powodu, z jakiego nie wydał drugiego tomu Pirata Izaaka..... czekamy na dopełnienie integrala, a znając tempo pracy Blaina, możemy jeszcze trochę poczekać.......
Tu też może coś innego wchodzić w grę - jeżeli zamierzaliby wydawać "Blueberry'ego" Blaina i Sfara w pojedynczych albumach, to być może chcą poczekać na drugi album, tak aby wydać je obok siebie, ponieważ polski czytelnik nie do końca rozumie francuski tryb wydawania komiksów, gdzie na kolejne tomy często trzeba poczekać 2 lata.
-
Sensownie brzmi to co pisze radef, oby miał rację. Ja mam nadzieję, że nie jest tak, że Egmont nie jest zainteresowany Blueberrym Sfara i Blaina, bo np. Człowiek, który zabił Lucky Luke'a słabo im się sprzedał? Bo co do tego, że Kawa Zombo sprzedała się słabo, chyba nie ma wątpliwości? A to komiks z podobnej półki.
-
Przede wszystkim Kto zabił Luke'a to dużo lepszy komiks niż Kawa Zombo. Ludzie kierują się opiniami, a Kawa od razu miała takie, że ładne rysunki, ale historia taka sobie. A Luke to klasowy lomiks.
-
Bo co do tego, że Kawa Zombo sprzedała się słabo, chyba nie ma wątpliwości? A to komiks z podobnej półki.
Dlaczego z podobnej półki? "Kawa Zombo" kosztowała 80 zł, nowy "Blueberry", gdyby wyszedł, nie więcej niż 50 zł. Dwa zupełnie inne przypadki.
-
Zgadzam się. No i było nie było, Kawa Zombo to dość drogi komiks.
Edit: radef wyprzedził mnie z ceną Kawy Zombo. Chodziło mi, że podobny, w sensie, że za takie klasyczne marki, wzięli się nowi autorzy.
-
ponieważ polski czytelnik nie do końca rozumie francuski tryb wydawania komiksów, gdzie na kolejne tomy często trzeba poczekać 2 lata.
Rozumieć to może i rozumie, ale biorąc pod uwagę nasze zapóźnienie w stosunku do rynku frankofońskiego to raczej oczekuje że wydawca rzuci na rynek taki tytuł który jest "kompletną" serią, albo taki który na dzień dzisiejszy został opublikowany w liczbie większej niż 2.
-
to może by w koncu puscił tego Pirata Izaaka, hę?
-
Wtedy, 12 lat temu, gdy Egmont wydawał Pirata Izaaka, z drugim integralem byli zblokowani, bo Blain nie zrobił jeszcze 6 tomu.
Wciąż go nie zrobił :)
-
Wtedy, 12 lat temu, gdy Egmont wydawał Pirata Izaaka, z drugim integralem byli zblokowani, bo Blain nie zrobił jeszcze 6 tomu.
Wciąż go nie zrobił :)
no wiem, wiem. dlatego też mówię, że na jego Blueberryego możemy poczekać do świętego Dygdy
-
Każda okazja byłaby dobra! Kiedy w tym roku wypada świętego Dygdy? ;)
-
ee.. chyba nigdy? czyli tak jak w zeszłym zdaje się
edit,
chociaż nie, ten rok jest przestępny, czyli chyba 32 grudnia, jak pisał Bilal....
-
Egmont zapowiedział Młodość Blueberry'ego, a tu taka cisza w temacie :o
Wiadomo czy to będzie integral (co sugerowałaby cena) czy pojedyncze tomy (co sugerowałaby okładka z nazwiskami twórców)?
-
@up
Integrale. W pierwszym będą 3 albumy (cykl Traître au Sud, około 144 stron), a w drugim chyba 6 (cykl Quantrill, cykl Ferroviaire oraz cykl Atlanta, razem jakieś 276 stron).
Chociaż trochę dziwnie to wychodzi, lepiej by było gdyby to rozłożyli 3+2 i 2+2 zamiast 3 i 2+2+2.
-
@up
Integrale. W pierwszym będą 3 albumy (cykl Traître au Sud, około 144 stron), a w drugim chyba 6 (cykl Quantrill, cykl Ferroviaire oraz cykl Atlanta, razem jakieś 276 stron).
Chociaż trochę dziwnie to wychodzi, lepiej by było gdyby to rozłożyli 3+2 i 2+2 zamiast 3 i 2+2+2.
ale niby dlaczego lepiej?
pierwsze 3 tomy to (graficznie) dzieło Gira - z tego co pamiętam, to głównie krótkie historie z magazynów.
kolejne 6 to albumy z lat 80/90 z rysunkami Colina Wilsona, a wszystkie następne to już dzieło (chyba niezbyt tu lubianego) Blanc-Dumonta, który przejął rysowanie Młodości na przełomie wieków.
jak dla mnie, bardzo sensowny podział.
-
@up
Bardziej mi chodziło o ich objętość. Ale taki podział ze względu na zawartość też rozumiem
-
Nie wiem czy to jest odpowiednie miejsce, ale przymierzam sie do zakupu Blueberryego. Bol jest taki, ze nigdzie nie ma tomow 4 i 6. Oczywiscie sa paskarskie oferty na alledrogo, ale chcialbym zapytac tu kolegow, moze ktos ma duble, albo moze nie podpasila mu ta seria, i chcialby przewietrzyc polki?
Pozdrawiam milosnikow westernow 🐎
-
@up
Integrale. W pierwszym będą 3 albumy (cykl Traître au Sud, około 144 stron), a w drugim chyba 6 (cykl Quantrill, cykl Ferroviaire oraz cykl Atlanta, razem jakieś 276 stron).
Chociaż trochę dziwnie to wychodzi, lepiej by było gdyby to rozłożyli 3+2 i 2+2 zamiast 3 i 2+2+2.
Patrząc po cenach to wychodzi raczej 3 a potem 2+2.
-
Patrząc po cenach to wychodzi raczej 3 a potem 2+2.
Nie, przecież pierwszy tom kosztuje 89,99 zł, co jest dość standardową ceną za 3-tomowy integral, natomiast drugi tom ma kosztować 149,99 zł, co też jest standardem dla Egmontu w przypadku tomów zbierających po 6 tomów.
-
A tak ogólnie to warto się tym zainteresować? Blueberry'ego uwielbiam. Nie nudziłem się ani chwili. Ta seria to nie jest takie zwykłe odcinanie kuponów?
-
Nie, przecież pierwszy tom kosztuje 89,99 zł, co jest dość standardową ceną za 3-tomowy integral, natomiast drugi tom ma kosztować 149,99 zł, co też jest standardem dla Egmontu w przypadku tomów zbierających po 6 tomów.
Starość nie radość, a ja tam widziałem 119 :P
Ostatnio w takiej cenie (149) był 3 tom Mrocznej otchłani a tam było 5 tomów.
-
A tak ogólnie to warto się tym zainteresować? Blueberry'ego uwielbiam. Nie nudziłem się ani chwili. Ta seria to nie jest takie zwykłe odcinanie kuponów?
jest i nie jest, trudno ocenić jednoznacznie całość, tym bardziej gdy czytało się to na raty dość dawno temu.
pierwsze albumy z rysunkami Gira to zbieranina szortów z magazynu, historyjki raczej słabe, rysunki Gira też czasem widać, że robione na szybko, choć oczywiście nie wszystkie; nierówny poziom.
potem kilka albumów z rysunkami C. Wilsona do scenariuszy Charliera - to chyba najlepszy moment tej odpryskowej serii.
dalej zmiana scenarzysty i w dalszym ciągu nie jest źle, ale trochę czuć już jazdę w dół po równi pochyłej.
natomiast kilka ostatnich albumów to już mocne słabizny.
-
Ostatnio w takiej cenie (149) był 3 tom Mrocznej otchłani a tam było 5 tomów.
Ciut grubszych niż standard. 2. integral "Młodości Blueberry'ego" jeżeli będzie liczył 6 tomów (co jest jedynym logicznym wyjściem biorąc pod uwagę historie w oryginalnych tomach i podaną w katalogu cenę), to będzie liczył 4 lub 8 stron więcej niż integral "Mrocznej otchłani".
-
czytał już ktoś młodość? dobrze mi się żyje bez jima cutlassa i zastanawiam się czy bez młodości tez dam radę.
-
Młodość duetu Moebius-Charlier wychodziła w złotym okresie Blueberry'ego. Była kilkuletnia przerwa w albumach głównej serii po Angel Face, kiedy wyszły te 3 historie zebrane w naszym integralu i potem kontynuowali główną serię cyklem o Indianach, którzy robili w balona kawalerzystów. Także to tak jakby Rosiński z Van Hammem przerwali na kilka lat Thorgala po cyklu Qa i stworzyli 3 albumy Młodości Thorgala, a potem wrócili Aaricią, Władcą gór i Wilczycą. To po prostu muszą być świetne komiksy. Akurat wczoraj wieczorem mi kumpel pisał, że przeczytał Młodość Blueberry'ego i to stary dobry Blueberry. Niczego więcej nie potrzebuję, też się będę na dniach zabierał za lekturę. Człowiek myślał, że już po, a tutaj nagle 3 albumy stworzone w najlepszym czasie serii. :)
Ps. Nawet nie wiesz jak bardzo źle Ci się żyje bez Jima Cutlassa. ;)
-
Młodość duetu Moebius-Charlier wychodziła w złotym okresie Blueberry'ego. Była kilkuletnia przerwa w albumach głównej serii po Angel Face, kiedy wyszły te 3 historie zebrane w naszym integralu i potem kontynuowali główną serię cyklem o Indianach, którzy robili w balona kawalerzystów. Także to tak jakby Rosiński z Van Hammem przerwali na kilka lat Thorgala po cyklu Qa i stworzyli 3 albumy Młodości Thorgala, a potem wrócili Aaricią, Władcą gór i Wilczycą. To po prostu muszą być świetne komiksy. Akurat wczoraj wieczorem mi kumpel pisał, że przeczytał Młodość Blueberry'ego i to stary dobry Blueberry. Niczego więcej nie potrzebuję, też się będę na dniach zabierał za lekturę. Człowiek myślał, że już po, a tutaj nagle 3 albumy stworzone w najlepszym czasie serii. :)
Ps. Nawet nie wiesz jak bardzo źle Ci się żyje bez Jima Cutlassa. ;)
to nie do końca tak, że te albumy powstały właśnie w czasie tej przerwy. z tego co pamiętam, to większość materiału do pierwszych 3 albumów pochodzi z wcześniej publikowanych szortów. co nie znaczy, że kwestionuję ich jakość. moim zdaniem, lepiej jednak nie nastawiaj się na wybitne dzieło.
-
Czytam Młodość i jest dobrze. Bije na głowę Cutlasa , który mnie zawiódł chyba się nie spodziewałem zombi i gigantów aligatorów
-
corto, blueberry to moje ulubione serie i nie za bardzo uśmiecha mi się pakowanie w prequele. sparzyłem się na thorgalu - wiadomo, kontynuacja corto wypadła lepiej. przekonuje mnie ze te opowieści były tworzone w trakcie powstawania głównej serii, wiec pewnie zamowie.
-
Bije na głowę Cutlasa , który mnie zawiódł chyba się nie spodziewałem zombi i gigantów aligatorów
O, teraz to mnie zachęciłeś! W którym to tomie?
-
Jim Cutlass dość szybko wskakuje w klimaty grzybków Moebiusa i zombie. W trakcie lektury byłem tak zachwycony, że musiałem na bieżąco pisać o nim na forum. :D Bardzo polecam fanom Blueberry'ego.
https://forum.komikspec.pl/dzial-ogolny/egmont-2020/msg104838/#msg104838
https://forum.komikspec.pl/dzial-ogolny/egmont-2020/msg105162/#msg105162
https://forum.komikspec.pl/dzial-ogolny/egmont-2020/msg105549/#msg105549
https://forum.komikspec.pl/komiksy-europejskie/jean-giraud-(-moebius-)/msg112189/#msg112189
-
Dzięki! Myślałem, że po przejęciu scenariusza przez Gira jakość spada, ale nie wziąłem pod uwagę, że raczej skręca w kierunku Moebiusa. Biere.
-
Ja Blueberrego bardzo lubię, Marshala sobie jednak odpuściłem po słabych recenzjach, z kolei Jima Cutlassa również gorąco polecam. Mi osobiście drugi tom z zombie znacznie mniej się podobał, ale i tak warto. Młodość B już zamówiona i w przyszłym tygodniu będzie czytane :)
-
Janie nie czytaj recenzji tylko zamawiaj Marshala.
Blueberry to jednak Blueberry - w każdej formie jest genialny.
Strasznie cieszę się na Młodość B
-
Dzięki! Myślałem, że po przejęciu scenariusza przez Gira jakość spada, ale nie wziąłem pod uwagę, że raczej skręca w kierunku Moebiusa. Biere.
Spada, spada, tak samo jak spadła w Blueberrym po śmierci Charliera. Ja biere wszystko Charliera i tyle, jak dla mnie to przepaść, u Charliera czuć przygodę, czuć postacie, jest humor i tempo. Zresztą inne westerny też wypadają blado gdyby je porównać do komiksów Charliera, niedawne Cartlandy czy Do ostatniego, graficznie bardzo dobre ale scenariuszowo co najwyżej przyzwoite.
-
No to ja uważam, że pierwszy tom z siedmiu Jima Cutlassa jest od linijki, potem robi się dużo lepszy. Moebius pokazał klasę.
-
Marshal jest świetny, tylko rysunki Rougea w trzecim tomie psują odbiór calosći. Gir jest bardzo dobrym scenarzystą i wogóle nie odczułem spadku formy po śmierci Charlieta. Gir ppisze plynniej, dynamiczniej i bardziej zbliża sie ku człowiekowi niż samej przygodzie. Cutlass znakomity, szczegolnie pierwszy tom zbiorczy. Drugi cierpi na niedokończone wątki. Do ostatniego nie dorasta scenariuszowo do Blueberryego, Cutlassa, Comanche, cz Caerlanda. Ten ostatni bardzo mnie zaskoczył poziomem brutalności i beznadziei. Ale czytałem tylko pierwszą zbiorowkę.
-
w pierwszych albumach mówią do blueberryego steve a nie mike. nigdy wcześniej nie zwróciłem na to uwagi. czy ktoś już poruszał te kwestie?
-
"Mike Steven Donovan znany jako Blueberry" - wikipedia
-
koszmarki z młodego blueberryego - na wszystkich zdjęciach jest mike
(https://i.imgur.com/qgSv6hO.jpg)
(https://i.imgur.com/mCEqKpQ.jpg)
(https://i.imgur.com/evpiXc1.jpg)
-
Czy Młodość Blueberrego to jedna ciągła opowieść przez kolejne 9 albumów, które wydał Egmont? Czy to się jakoś urywa sensownie po tych pierwszych 3 (pierwszy tom zbiorczy) lub po tych 9 albumach (dwa tomy zbiorcze)?
-
Możesz zakończyć bez problemu po każdym ze zbiorczych tomow Egmontu.
-
A jak wypada jakościowo drugi zbiorczy od Egmontu? Warty przeczytania czy jest wyraźnie gorzej niż w oryginalnych tomach?
-
Trochę gorzej to wypada, niż oryginalna seria, ale to dalej poprawne, westernowe czytadło.
-
Ja ledwo przebrnąłem przez pierwszy album pierwszego integrala. Wstyd mi, gdy to czytam. Naiwne, schematyczne, skrótowe - po prostu wzorowa ilustracja pejoratywnego terminu "komiksowy", czyli synonimu dla prosty, prostacki, płaski, dziecinny itd.
Jeśli następne integrale są jeszcze gorsze to szykuje mi się najgorszy zakup w kolekcji, bo oczywiście prawo zakupu serii okaże się silniejsze od zdrowego rozsądku i szacunku dla moich czytelniczych aspiracji.
-
Dla mnie drugi tom jest lepszy niż pierwszy. Myślę że warto się z nim zapoznać.
-
Jeśli następne integrale są jeszcze gorsze to szykuje mi się najgorszy zakup w kolekcji, bo oczywiście prawo zakupu serii okaże się silniejsze od zdrowego rozsądku i szacunku dla moich czytelniczych aspiracji.
nie są gorsze, są inne niż ten początek, który swoje źródło ma w krótkich "magazynowych" historyjkach, które ewidentnie miały za zadanie odcinanie kuponów od popularności głównej serii.
Ewolucja serii "Młodość.." idzie w kierunku lepszych, "sprawniejszych" scenariuszy i bardziej realistycznej mejnstrimowej kreski, czyli krótko mówiąc w stronę -jak to mówią- "dobrego czytadła" [pod koniec serii całość niestety dołuje, ale do tego momentu mamy jeszcze dosyć daleko]
Resumując, ogólnie "Młodość.." to fajne westernowe czytadło z popularnym skądinąd bohaterem, którego losy śledzimy czasem trochę jak gdyby "z przymusu" (początek), a czasami fabuła naprawdę wciąga. Natomiast jeśli ktoś spodziewa się czegoś w rodzaju najlepszych albumów głównej serii z genialnymi kadrami Moeba, to raczej tego tutaj nie znajdzie.
-
Czy w drugim integralu pierwsze trzy tomy do scenariusza Charlier'a stanowią jakąś zamkniętą historię, a kolejne trzy to już inne przygody, czy tam jest jakiś inny podział?
-
Dopiero zacząłem czytać, ale to chyba idzie ciągiem. W stopce jest zresztą podane, że scenariusz do albumu 6. jest wspólnego autorstwa Charliera i Corteggianiego, więc zgaduję, że pierwszy autor zmarł przed jego ukończeniem, a Corteggiani pociągnął dalej, może na podstawie szkiców i zapisków Charliera. Widzę, że szósty album kończy się cliffhangerem wyjaśnionym dopiero w albumie siódmym.
Jak oceniacie rysunki Colina Wilsona? Jak dla mnie świetnie naśladują tego bardziej realistycznego Girauda - aż musiałem sprawdzić, czy to nie on coś tam rysował. Ciekawostka: Wilson ma na swoim koncie także rysunki do kilku komiksów Star Wars ze starego kanonu, które u nas wyszły: "Inwazji" o walce z Yuzhan Vongami i jednego story arcu z serii "Rebelia" o Deenie Shan. Tam jednak widać różnice w stylu i tuszowaniu.
-
Tak trochę uzupełniająco: drugi tom "Młodości Blueberry'ego" to dwie opowieści. Jedna dwuczęściowa (albumy 4-5), całkowicie napisana przez Charliera, i druga czteroczęściowa (albumy 6-9), w której Charlier przed śmiercią zaczął tylko szósty album, a resztę dokończył Corteggiani.
Jeżeli kogoś zniechęciła skrótowość i schematyczność krótszych opowieści z pierwszego tomu, to mogę powiedzieć, że tu się to zauważalnie zmienia. Jak napisałem wyżej, historie są dłuższe, bardziej skomplikowane i bardziej przypominają zwykłe komiksy z Blueberrym. Ta dwuczęściowa opowieść moim zdaniem może stać na równi z niektórymi cyklami z głównej serii. Czteroczęściowej jeszcze dokładniej nie przeczytałem, ale nie wydaje mi się, by po zmianie scenarzysty nastąpił jakiś wielki zjazd jakościowy. Tak jak stwierdziłem w poprzednim poście, rysunki Wilsona bardzo na plus.
A do pary z Wilsonem - nowy scenarzysta, Corteggiani, też ma trochę komiksów wydanych na polskim rynku - konkretnie komiksy Disneya (https://inducks.org/comp2.php?removeValues%5Bcreat%5D%5B%5D=Corteggiani&extraValues%5Bcreat%5D%5B%5D=FCo&code=&keyw=&keywt=i&exactpg=&pg1=&pg2=&bro2=&bro3=&exactparts=&parts1=&parts2=&kind=0&rowsperpage=0&columnsperpage=0&hero=&xapp=&univ=&xa2=&creat=Corteggiani&creat2=&plot=&plot2=&writ=&writ2=&art=&art2=&ink=&ink2=&excludeCZ=on&excludeUseDifferentCode=on&pub1=&pub2=&zpl=on&ser=&xref=&mref=&xrefd=&repabb=&repabbc=al&reppub1=&reppub2=&imgmode=0&vdesc2=on&vdesc=pl&vpl=on&sort1=auto), np. ten znany z "Giganta" (https://inducks.org/story.php?c=I+TL+2281-1P) (ale spokojnie, w "Blueberrym" uderzył w poważniejsze tony :) ).
-
Corteggiani jest także scenarzystą serii:
- Marine ( 2 tomy w Polsce)
- Milczenie i krew ( 3 tomy w Polsce)
-
Na Gildii pojawiły się brakujące zbiorcze tomy Blueberrego
-
Ktore tomy mialy dodruk teraz? Od czasu premiery w integralach wszystkie tomy miały dodruk?
-
Ktore tomy mialy dodruk teraz? Od czasu premiery w integralach wszystkie tomy miały dodruk?
Teraz 4-8. A czy miały dodruk wcześniej nie mam pewności, ale wydaje mi się że tak
-
Teraz 4-8. A czy miały dodruk wcześniej nie mam pewności, ale wydaje mi się że tak
1-2 miały kilka lat temu dodruk, natomiast 3 miał pewnie z 2-3 lat temu. Ciężko mi powiedzieć w tym momencie, ale parę lat temu kupowałem końcówkę pierwszego nakładu.
-
W końcu! Teraz mogę sobie skompletować całość ;D
-
Kompletuj, kompletuj.
Parę lat temu przeczytałem całość i jest to TOP 1 moich komiksów westernowych. Całość rozwija się leniwie i w pierwszych albumach zderzamy się ze ścianą tekstu i opisem wydarzeń przedstawionych na kadrach, co faktycznie może odrzucać bardziej niecierpliwych komiksiarzy. Pomimo tego historie zawarte w tych albumach i kręte ścieżki jakimi podąża nasz bohater są naprawdę wciągające. Natomiast od drugiego tomu zaczyna się jazda bez trzymanki!!! Dla fanów westernowych sag jest to bezwzględny must have. Aktualnie odświeżam sobie całość i jestem piekielnie ukontentowany ;D
-
Akurat całość znam. Miałem wcześniej zestaw tych integrali, ale wiadomo jak to czasem bywa, potrzebna była kasa. Teraz nadszedł czas odzyskania...Co do samej historii, to się zgodzę, początek taki sobie (tom 0), ale później to nie mogłem się oderwać.
-
Kompletuj, kompletuj.
Parę lat temu przeczytałem całość i jest to TOP 1 moich komiksów westernowych. Całość rozwija się leniwie i w pierwszych albumach zderzamy się ze ścianą tekstu i opisem wydarzeń przedstawionych na kadrach, co faktycznie może odrzucać bardziej niecierpliwych komiksiarzy. Pomimo tego historie zawarte w tych albumach i kręte ścieżki jakimi podąża nasz bohater są naprawdę wciągające. Natomiast od drugiego tomu zaczyna się jazda bez trzymanki!!! Dla fanów westernowych sag jest to bezwzględny must have. Aktualnie odświeżam sobie całość i jestem piekielnie ukontentowany ;D
Dla mnie jednak Bouncer wyżej od Blueberry'ego. Te ściany tekstu są cały czas w mniejszym lub większym stopniu w Blue. Jest to dosyć męczące ale rysunki i fabuła wynagradzają.
-
Czy ktoś już czytał 4 ostatnie albumy z drugiego tomu Młodości? Dwa pierwsze są świetne, ale te 4 kolejne mają już znacznie słabsze oceny na BD i nie wiem czy psuć sobie odbiór Blueberrego na koniec. To jest jak z Thorgalem, czy jednak poziom się trzyma? Rysunki w tych ostatnich albumach też już trochę słabsze z tego co widzę.
-
https://m.bedetheque.com/serie-1621-BD-Blueberry-La-Jeunesse-de.html
Piąty tom serii czyli drugi w tym naszym integralu ma ocenę 4.17
A szósty nie tylko nie ma znacznie słabszej oceny, ale wręcz wyższą, bo 4.19. :)
Siódmy 3.80, ósmy już faktycznie zaczyna dołować, bo 3.41, a dziewiąty czyli ostatni z drugiego integrala 3.32. Czyli 2 jeszcze możesz przeczytać. ;)
Ja tam Bedetheque do końca nie ufam. Totalne mistrzostwo świata (i nie jest to tylko moja opinia, wystarczy przeczytać kilka innych na forum gildii) czyli trzeci tom drugiego cyklu Bois-Maury ma tam ocenę 3.73.
https://m.bedetheque.com/BD-Tours-de-Bois-Maury-Tome-13-Dulle-Griet-57700.html
I podobnie szósty tom Pasażerów wiatru. Myśmy się rozpływali na forum nad tym arcydziełem, a na Bedetheque też ma ocenę poniżej 4.
https://m.bedetheque.com/BD-Passagers-du-vent-Tome-6-La-Petite-Fille-Bois-Caiman-Livre-1-93413.html
Oczywiście oceny pod 4 są wysokie, przecież max to 5.0.
Ale tam naprawdę taki pierwszy lepszy przeciętny komiks ma wcale nie tak rzadko ponad 4, więc paradoksalnie taka wysoka ocena jak powiedzmy 3.73 już daje do myślenia czy to nie jest coś przeciętnego. Zawsze trzeba ocenić samemu. :)
-
Te z wysokimi ocenami to przeważnie tam gdzie była mała liczba głosów oddana. Z tymi pasażerami to niespodzianka bo tam jak na ten serwis sporo głosów oddanych, może to kwestia że oceniają po albumie a nie całą serię/cyckl/integral.
-
Tymi ocenami to w zasadzie... szkoda się w ogóle zajmować.
Możliwe np. że "Pasażerowie..." zwabili tematyką itp. głównie miłośników awanturniczych powieści morskich. I już jest rozczarowanie. Przypomina mi się przypadek Melville'a, którego "Moby Dick" przepadł wśród współczesnych właśnie w ten sposób. Chcieli i spodziewali rozrywki, przygód i akcji, a dostali coś innego.
W tych serwisach zbierających oceny czytelników byle kryminał ma wyższe oceny niż większość kanonu literatury światowej.
Ja od dawna sprawdzam głównie opinie niezadowolonych. Jak są sensowne - to się nimi sugeruję. Jak czepiają się idiotyzmów, to wręcz jest to argument za.
-
Podobnie jest z ocenami na IMDB czy Filmwebie. Ocena powyżej 7 przeważnie (nie zawsze oczywiście) oznacza, że dany film to po prostu bezpłciowa papka dla każdego.
-
Jak filmy Nolana albo Skazani na Shawshank. 8)
-
Dlatego pytam czy ktoś czytał cztery ostatnie albumy z drugiego integrala Młodości :)
-
Ja tam Bedetheque do końca nie ufam. Totalne mistrzostwo świata (i nie jest to tylko moja opinia, wystarczy przeczytać kilka innych na forum gildii) czyli trzeci tom drugiego cyklu Bois-Maury ma tam ocenę 3.73.
https://m.bedetheque.com/BD-Tours-de-Bois-Maury-Tome-13-Dulle-Griet-57700.html
I podobnie szósty tom Pasażerów wiatru. Myśmy się rozpływali na forum nad tym arcydziełem, a na Bedetheque też ma ocenę poniżej 4.
https://m.bedetheque.com/BD-Passagers-du-vent-Tome-6-La-Petite-Fille-Bois-Caiman-Livre-1-93413.html
Oczywiście oceny pod 4 są wysokie, przecież max to 5.0.
Ale tam naprawdę taki pierwszy lepszy przeciętny komiks ma wcale nie tak rzadko ponad 4, więc paradoksalnie taka wysoka ocena jak powiedzmy 3.73 już daje do myślenia czy to nie jest coś przeciętnego. Zawsze trzeba ocenić samemu. :)
Mam wrażenie, że w obu sytuacjach zadziałało to samo, czyli francuscy czytelnicy czekali na premierę kolejnego albumu wiele lat (Wieże - 5, Pasażerowie - 25), więc ich oceny są zdecydowanie bardziej krytyczne niż polskich czytelników, którzy dostawali te albumy zaledwie parę miesięcy po premierze wcześniejszych.
Podobnie jest trochę na Bedetheque z "Asteriksami" Uderzo, które są ocenione naprawdę nisko, co oczywiście częściowo wynika z tego, że bywały one słabsze niż te Goscinny'ego, ale nie sposób zauważyć, że trochę w tym też było narzekactwa typu "kiedyś to było". Co śmieszne - teraz trochę to się zmieniło i "Asteriksy" nowych twórców są lepiej oceniane niż to, co robił Uderzo w latach 80. czy 90.
-
Bywały słabsze to dobre stwierdzenie. Bo bywały też tak samo dobre. Reszehezada i Odyseja to jedne z moich ulubionych części Asteriksa. Te nowe innych twórców nawet obok nich nie leżały. :)
-
Róża i miecz też była świetna. Dzisiaj by została zjechana za seksizm.
-
Dokładnie. I Galera Obeliksa z nawiązaniami do Spartakusa Kubricka też. Głęboki rów i Syna też lubię. Dopiero ten superhero jest słaby.
-
Podobnie jest z ocenami na IMDB czy Filmwebie. Ocena powyżej 7 przeważnie (nie zawsze oczywiście) oznacza, że dany film to po prostu bezpłciowa papka dla każdego.
Filmweb po założeniu konta pokazuje oprócz oceny wszystkich użytkowników także ocenę ile % "w twoim guście". I to już jest bardzo pożyteczna ocena.
-
Bywały słabsze to dobre stwierdzenie. Bo bywały też tak samo dobre. Reszehezada i Odyseja to jedne z moich ulubionych części Asteriksa. Te nowe innych twórców nawet obok nich nie leżały. :)
I o to chodziło w tym stwierdzeniu. Natomiast na Bedetheque wszystkie z nich mają wyraźnie słabsze oceny niż tomy Goscinny'ego. Dlatego ciężko wyrokować po ocenach na jakimkolwiek portalu nie znając kontekstu. Po prostu francuscy komiksiarze hejtowali Uderzo nie tylko za to, co robił źle, ale za wszystko.
-
Panowie, czy komuś udało się przeczytać drugi integral Młodzieńczych lat w całości?
-
Tak przeczytałem
-
Tak przeczytałem
To będę wdzięczny za info jak dwa pierwsze tomy vs cztery ostatnie.
-
Ja też czytałem. Dwa pierwsze tomy IMHO na poziomie równym z serią główną. Cztery następne też całkiem fajne - trochę brak tej maniery Charliera, ale osobiście nie zauważyłem żadnego tragicznego zjazdu, ani w zakresie fabuły, ani rysunków.
-
Przeczytałem wreszcie główną serię. Ale sztosiwo, ja jjbę. Musiałem to napisać: nie lubię westernów, w ogóle nie czuję tych frajerów na koniach, jakiś Waynów twardzieli w koszulach kraciastych, kurzu i pyłu.
A po Blueberrym zakochałem się w tym klimacie, serio. Zainstalowałem już RDR2 i napieprzam po bezkresnych pustyniach... Pan Giraud aka Moebius to jednak król europejskiego komiksu był.
-
Nawet jak się nie lubi westernów, to kochać należy Red Dead Redemption, Blueberry'ego i filmy Sergio Leone. :)
-
Nawet jak się nie lubi westernów, to kochać należy Red Dead Redemption, Blueberry'ego i filmy Sergio Leone. :)
I Bouncera.
-
Zaciekawiliście mnie, spróbuję
Zacząć od tomu 1?
Czy lepiej od 0, ew. młodości Blueberrego?
-
Od 0. Młodość sobie zostaw na później, bo możesz się zniechęcić.
-
Wg mnie można zacząć i od 0, i od 1, i od 2. Oczywiście, potem warto nadrobić te wcześniejsze, ale jak dla mnie każdy z tych tomów nadaje się na początek przygody z "Blueberrym".
-
Przez tom 0 należy przebrnąć, potem od 1 już jest tylko co raz lepiej. Od tomy 3 to już jest (jak dla mnie) sztos.
-
Zamówiłem zerowy, jutro będzie, w weekend poczytam, dzięki za pomoc :)
-
Zamówiłem zerowy, jutro będzie, w weekend poczytam, dzięki za pomoc :)
po zerowym może być lekka zgaga. weź od razu następny, zapijesz nim i zapomnisz drewniany smak pierwszych historii.
-
To prawda, 0 nie jest najlepszym wprowadzeniem. Ja zacząłem od 1, potem 2, 3 i totalnie się zakochałem. A jak wyszła 0 to różnica jednak była mocno odczuwalna, to nadal fajny western ale jednak poziom jest widocznie niższy.