Subiektywna ocena komiksu "Asteriks Złoty menhir".
Tytułem wprowadzenia - przed zakupem identyfikowałem następujące potencjalne plusy i minusy tego komiksu:
Plusy - orginalny scenarzysta, historia o Kakofoniksie - jednej z ulubionych postaci mojej córki.
Minusy - słuchowisko przeniesione na karty komiksu (uproszczenia fabularne, krótka historia. Obawiałem się, że będzie tutaj podobna sytuacja jak z komiksem 12 prac Asteriksa - komiks był dużo słabszy niż flm animowany, który adaptował). Obawiałem się też, że może to być swoiste "odcinanie kuponów" od popularności serii (uważam za takie część albumów dodatkowych, np. jak obeliks wpadł do kociołka, kiedy był mały).
Co mogę stwierdzić po lekturze:
Komiks był prezentem dla córki z okazji mikołajek. Jak wspomniałem powyżej, dużym plusem był dla mnie wybór Kakofoniksa na głównego bohatera. Córka lubi moje interpretacje jego utwórów (może mam po prostu talent do fałszowania).
Liczyłem, że otrzymamy wiele różnych utworów, które będę mógł wykrzyczeć/wyśpiewać, aby sprawić radosć swojej córce. Niestety przez cały komiks jest powtarzana jedna zwrotka tej samej piosenki (nigdy nie udaje się Kakofoniksowi dośpiewać jej do końca).
Dużym minusem są również liczne literówki. To zaskakujące, bo nie przypominam sobie, aby w standardowych albumach (dłuższych) było ich aż tyle. Pisał o tym zresztą też radef w recenzji na komiksach disneya. Nie sądziłem jednak, że błędów jest aż tak dużo.
Egmont na końcu komiksu napisał że oryginalne słuchowisko jest dostępne za darmo na stronie Asterixa.
Fabuła jest prosta, historia krótka.
Dla mnie - duże rozczarowanie.
Podejrzewam, że lepszym pomysłem byłoby, gdyby Egmont zrealizował audiobooka z polską wersją tego słuchowiska. Mam nadzieję, że takowa się kiedyś pojawi. Niestety w tym przypadku mamy do czynienia ze spadkiem formy genialnego scenarzysty. Raczej pozostanę przy lekturze pierwszych 23 tomów głównej serii asteriksa (uważam, ze asteriks u belgów był najmniej śmiesznym tomem z głównej serii tworzonej przez Goscinnego i pominąłem go).