Kiedyś porównałem Polskie wydania z Francuskim i zaskoczyło mnie, że tam zupełnie nie ma odnośników wyjaśniających łacińskie cytaty czy niektóre pojęcia (np. orgia, sestercja, turnee czy imiona osobistości ze świata antycznego) a w "Niezgodzie" (starej wersji) odnośnik wprost tłumaczy jedną z aluzji, że Obeliks jako dziecko wpadł do kociołka i stąd jego siła.
Z jednej strony fajnie bo jako dziecko mogłem poznać te wszystkie pojęcia i łacińskie frazesy, z drugiej pokazuje trochę do jakiego odbiorcy był pierwowzór adresowany skoro Goscinny zakładał, że czytelnik będzie znać łacińskie cytaty, odwołania do historii czy (no cóż) szczegóły na temat swoich bohaterów z wcześniejszych albumów.
Obeliks mówi "Ależ pieniądze nie pachną!" i odnośnik wyjaśnia, że to "nawiązanie do łacińskiego "Pecunia non olet" - pieniądze nie śmierdzą" i tu już robi się trochę wyjaśnianie żartu. Tym bardziej, że to przykład takiego, gdzie jakby ktoś nie znał odwołania by przeszło niezauważone "koło nosa".
No i też są hasła jak "Gladiator", co zahacza o śmieszność jakby tłumacz chyba zakładał, że czytelnik pierwszy raz trzyma w rękach Asteriksa i to pojecie go przerasta (choć w tym przypadku odnoszę się do albumu 13, słowo "Gladiator" przewinęło się wiele razy, a trzeci ma dosłownie "Asteriks Gladiator" w tytule). To jakby Christa nagle w "Cudownym Leku" dał odnośnik wyjaśniający co to Kasztelan.
Oczywiście te odnośniki w niczym nie wadzą i można je śmiało ignorować przez całą lekturę po prostu jak jeszcze rozumiem niektóre odwołania, łacinę czy pojęcia tak jednak tak spora ilość mnie dziwi mimo wszystko, tym bardziej, że seria się wybiła bez potrzeby podawania wszystkiego na talerzu.