Taaa... "najprostszy w odbiorze komiks Andreasa od lat", no ciekawe, ciekawe sformułowanie. Jest to możliwe, bo patrzę jedynie ze swojej perspektywy (jak chyba większość z nas), a moja perspektywa (obiektywnie patrząc, co oczywiście nie jest prawdą...) zawęża się (starość, używki, itepe..), ale z tej mojej perspektywy wcale to tak nie wygląda. Nie wiem, jak widzą to inni, ale patrząc na niewiele skąpych informacji na temat "Argentyny" można wysnuć jeden z kilku wniosków:
- to zupełnie nieprawdziwa teza (komiks wcale nie jest łatwy w odbiorze),
- komiks jest słaby (jak na standardy Andreasa) i dlatego prawie nikomu nie chce się o nim pisać,
- komiks nie jest ani specjalnie trudny, ani też nie jest jakiś przełomowym odkryciem, dlatego nie generuje prawdziwej dyskusji połączonej z rozkmińską wymianą spostrzeżeń czytelników.
Nie skupiałem się na roztrząsaniu, która z tych opcji jest najbliższa prawdy, wolałem zając się samym komiksem jako takim.
OTÓŻ.
Warstwa graficzna jaka jest: każdy widzi, nie będę komentował, wolę wcześniejsze prace Andreasa, ale chciałbym tylko zauważyć, że (moim zdaniem) taka uproszczona forma graficzna ma swoje źródło w treści samego komiksu, a przynajmniej w jednej z jego interpretacji.
Skupmy się więc na INTERPRETACJI.
Chcę zaznaczyć, że jest ona moją autorską wizją tego komiksu i nie posiłkowałem się żadnymi innymi (nie licząc kilku wpisów na tym forum i 2 komentarzy w sklepie Gildii). Zacznę może od przytoczenia treści najbardziej konkretnego z tych wpisów:
"Cała akcja, oprócz prologu i końcówki, to wyobraźnia dziecka - świadczą o tym liczne uproszczenia (np. snajper strzela do córki szychy a w sumie nic wielkiego się nie dzieje) i tego się można domyślić w czasie lektury. Prawdopodobnie to ta dziewczynka z Argentyny wyobraża sobie to wszystko - tu są tropy jak to, że jej przyczepa obklejona jest artykułami (i na zdjęciach z nich jest np. ten francuski polityk) versus pokój ze zdjęciami blondwłosej dziewczynki; matka zaćpana vs matka w śpiączce. Swoją matkę idealizuje jako żonę barona narkotykowego. Możliwe, że pomaga jej dodatkowo to że szprycuje się ugryzieniami węża, który w prologu uciekł tym sprzedawcom prochów."
oraz tytułu komentarza w sklepie G.:
"Sen we śnie"
Nie mówię, że to interpretacje niedobre, wcale nie. Cała "fajność" fabuł Andreasa właśnie w tym, że oprócz zaprezentowania często ciekawej opowieści, zawiera w niej całkiem sporo niuansów i drobnych wskazówek, które powiodą bardziej dociekliwego czytelnika do zbudowania sobie innej wersji przedstawionych "wydarzeń". Całkiem możliwe, że często takie przemyślenia doprowadzą nas na przysłowiowe manowce, ale akurat w przypadku "Argentyny" pozostawienie fabuły jedynie na pierwszym, dosłownym poziomie jest zupełnie bez sensu, bo wyprowadza nas na przysłowiowy "środek Niczego" i pozostawia z otwartą z niedosytu paszczą, w której zamierają z niedowierzania słowa: "i tyle? nic więcej?... toż to chyba najsłabszy Andreas w ogóle..."
MOJA WIZJA
Zacznę zupełnie od złej strony (ale tak łatwiej będzie mi zsyntetyzować moje dociekania), czyli powiedzenia, jak to widzę, a na koniec kilka argumentów ZA.
Otóż cała historia to majaczenia pogrążonego w letargu, śpiączce, majaczeniach, narkotycznym śnie - mózgu Amelie (czyli żony polityka Yvon'a d'Alayrac. Zapadła w tę śpiączkę, będąc w ciąży; jej móżg, dręczony lękami i obawami, prawie bezustannie produkuje sny i wizje dotyczące jej nienarodzonego dziecka. Widzi w swej sennej wyobraźni świat oczami swojej nienarodzonej córki Silver (co uprawdopodabnia przedstawienie wszystkiego w formie bardzo uproszczonej, stylizowanej na "dziecinną, dziewczęcą" [w rozumieniu osoby dorosłej] mangę). Rodzice wybrali dla nienarodzonej córki imię: Francesca. Obawy i lęki Amelie stopniowo zacierają to imię, powołując do życia nowe: Silver. Obawy te dotyczą (prawdopodobnie) romansu jej męża z Argentynką, poznaną dzięki znajomemu jej męża - ambasadorowi Argentyny. Obawy zostają podsycone, gdy Amelie dowiaduje się, że Argentynka rodzi córkę o imieniu Francisca, czyli dokładnie takim, jakie jej mąż wybrał dla swego przyszłego dziecka (przecież ponad wszystko kochał swoją pracę, w swoim mniemaniu był oddany jedynie Francji [France]). W oczach Amelie, jej mąż Yvon jest ojcem tego dziecka. Argentynka wraz ze swoją córką są zagrożeniem dla niej, jej związku z męzem oraz pośrednio dla jej nienarodzonego dziecka. Z drugiej strony jest świadoma, że obie przyrodnie siostry będą ku sobie wzajemnie dążyły i będą chciały się spotkać (co jednak również budzi kolejne obawy matki).
Jakie "wskazówki" mnie naprowadziły na takie "rozwiązanie" zagadki treści tego albumu:
- w rozmowie między Yvone a ambasadorem pada stwierdzenie, że Hector Sueńo jest ojcem córki polityka Yvona, a także że Amada (Argentynka) jest mu wierna. "Sueńo" to po hizpańsku "sen", natomiast Hektor oznacza z geckiego "mocno trzymający", a to słowo wywodzi się z grckiego słowa "echo". Echo przytaczane jest też w treści przez Gandharvę, jako zanikający efekt ukąszenia narkotycznego węża.
- Gandharva to w mitologii indyjskiej klasa nadnaturalnych istot, żywiących się pięknym zapachem drzew i kwiatów (gandha – "zapach"), gandharvy są potrafiącymi latać posłańcami bogów.
- Mandala nagietka (która pojawia się kilkukrotnie, m.in. na suficie pokoju Silver i na suficie rudery w Argentynie) symbolizuje czas (może być stosowana w medytacji w celu zwiększenia poczucia czasu lub poprawy intuicyjnego zrozumienia właściwego czasu na podjęcie działania). W "symbolice kwiatów" nagietek oznacza też "chcę zasnąć w twoich ramionach".
- Wąż, czy raczej Naga. (pojawia się wiele razy: czerwony wąż narkotyczny, wielki zielony wąż (obiekt nr 1), wąż to element tatuażu "prawdziwej" Franciski, pojawia się też na ścianie w domu Gandharvy). Tu miałem więcej problemów. Węże generalnie są symbolami płodności, odrodzenia, transformacji. W kulcie hinduistycznym symbolizują nieśmiertelność, moc regeneracji; modlitwy do nich kierują kobiety pragnące potomstwa.
Nie wiem, na ile moje "rozwiązanie" jest ułomne (tzn. na ile pokrywa się z koncepcją autora, a na ile totalnie odlatuje w kosmos). Nie ukrywam, że chciałbym wiedzieć "co autor miał na myśli"
, ale ciekawią mnie też dociekania innych czytelników.. Może ktoścoś..jakoś?
-