Dla mnie to nawet ta historyjka zgrzyta. Zupełnie zaburzona jest konstrukcja fabuły. Jest wstęp, przedstawienie postaci, miejsca akcji. A potem raptem parę stron "śledztwa" i od razu przechodzimy do przydługiej końcówki, choć nawet ostatecznie ciekawie zakończonej. Jak czytam kryminał czy coś do niego nawiązujące to oczekiwałbym tej środkowej części najbardziej rozbudowanej, mylenia tropów, zwrotów akcji itd.
Wobec powyższego jedynie rysunki jako tako ratują tą pozycję w moich oczach.
dokładnie. miałem bardzo podobne wrażenia: autor wymyślił i napisał całą fabułę, wykorzystując punkt wyjścia i zakończenie, odniosłem wrażenie, że wszystko to, co pomiędzy jest w zasadzie mało ważne, w zasadzie zbędne, psychologia postaci prawie w ogóle nie istnieje. Takie podejście uzasadnione jest być może w jakichś krótkich formach (zazwyczaj brak tu miejsca na jakiekolwiek rozbudowanie opowieści) lub typowych "nawalankach" (rolę fabuły, prowadzącej akcję od początku do końca, biorą na siebie pościgi, strzelaniny, mordobicia, itp.). Jak wspomniał przed chwilą @wilk (andreasowy specjalista):
Nie jest też raczej zaskoczeniem to, że Andreas słabiej sobie radzi z zakończeniami
za to jest mistrzem komplikacji fabuły, a postaci które kreuje (nawet te trzecioplanowe) są o wiele bardziej wiarygodne niż główny bohater Styxa.
Korzystając z okazji: wielkie dzięki dla Kurca za ten komiks! mam nadzieję, że moje krytyczne słowa nie zaważą na dalszej prezentacji komiksów Andreasa. Pozostało kilka starych pozycji, głównie ze stajni Delcourt (Aztekowie, Czerwony trójkąt, Revelations posthumes, Mobilis).... trzymam kciuki!