Muszę Wam trochę opowiedzieć o komiksie, który mną ostatnio pozamiatał. Trzeci Testament - Juliusz, bo o nim mowa, to najlepsza i mająca największy rozmach przygodówka od czasu wyprawy Thorgala i jego ekipy do Krainy Qa. Zaczęło się Rzymem i nawet sobie nie wyobrażałem gdzie zaprowadzi mnie ta historia. Podróż w stylu Drużyny pierścienia w czasach starożytnych (są nawet Upiory Pierścienia), a potem wielkie bitwy, piękne rysunki od Himalajów, przez stepy, pustynie, dżunglę, Jerozolimę, Babilon i Rzym. Kopalnie, twierdze, świątynie itd. Rozmach jak skurczysyn i wielka przygoda. I świetnie napisane. Komiksowa superprodukcja. Nawet Spielberg z Lucasem nie mają tyle siana, żeby to zekranizować. Juliusz jest o kilka klas lepszy od pierwszego Trzeciego Testamentu wydanego u nas kilkanaście lat temu. W kategorii rozrywka najlepsza rzecz jaką czytałem od bardzo dawna. Przy pisaniu pierwszego tomu Alice miał wsparcie Dorison, ale potem został spuszczony ze smyczy co komiksowi wyszło na dobre. Zygfryda mam już zamówionego, bo ten scenarzysta jest znakomity.