Bordello militari!
Uwaga -
spoilery - nie chce mi się tego szatkować.
Przejechałem się przez "Extraordinary" (poczynając od "Śmierć X") i mogli chłopcy egmontowcy nadmienić gdzieś na początku "Inhumans vs X-Men", że ten tom należy czytać naprzemiennie z "Extraordinary X-Men 4". ...
A tu nic. Ni dudu. Wrrr...
Generalnie seria taka sobie (choć w sumie i tak troszkę lepsza od Bendisa), rysunki w "Śmierć X" to jakiś koszmar, który zwyczajnie powinien być powodem do wstydu dla wydawnictwa, ale sam tom "IvX" już całkiem przyjemny jak na całokształt tego wszystkiego (co jednak nie znaczy, że to jakaś rewelacja).
Inna sprawa, że duża w tym zasługa duetu Yin Yang czyli Emmy i Storm, które tak naprawdę są filarami tego całego bałaganu. Pani Frost ponownie gibie się ku Ciemnej Stronie, Storm za wszelką cenę próbuje pozostać po jasnej mimo takich a nie innych decyzji - jak dla mnie to właśnie te dwie eXtra babeczki stanowią najjaśniejszy punkt kolejnej X-naparzanki. Przy czym nie wiem czy najlepszym zeszytem nie jest z kolei ten z Forgem konfrontującym się z własnymi frustracjami i samą Storm.
W sumie to łezka w oku się kręci gdy się pomyśli, że oni nadal coś do siebie czują po tych było nie było 32 latach.
To musi być miłość ale ja się chłopu nie dziwię. W końcu mowa o Ororo...
W każdym razie seria liderkami stoi i na dodatek miło było znowu zobaczyć Sprite (mimo wszelkich frustracji wiążących się z tymi wszystkimi cudownymi powrotami). Tylko gdzie posiała smoka?
I teraz tak się zastanawiam. Mimo wszystkich mankamentów rozważam możliwość kontynuacji od momentu w którym zakończył Egmont. Jakby to leciało jeśli wziąć pod uwagę, że interesuje mnie wyłącznie główna grupa, bez "przeniesionych w czasie oryginalnych X-Men" (którzy są chyba jednym z najgłupszych konceptów ever)?
X-Men Prime (jeden zeszyt?)
X-Men Gold/X-Men Red
Astonishing X-Men (egmontowy)
House of X/Powers of X
?
Tyle wystarczy żeby ogarnąć oś główną tego fragmentu telenoweli?