Czytam wlasnie drugi tom Ultimate X-Men i bawie sie przednio. Nie jest to absolutnie nic wybitnego, ale od kiedy zapoznalem sie z ta seria dzieki DK (matkobosko, kiedy to bylo...), bardzo ja lubie.
Mam identycznie, właśnie skończyłem lekturę pierwszego tomu.
Dla mnie seria Ultimate spełniła swoją rolę w 110%, również poznałem ją w czasach DK. Przyznam szczerze, że kiedyś taki zeszyt czytało się po kilka razy, wyszedł pierwszy numer - lektura. Za kilka tygodni kolejny i za każdym razem starałem sobie przypomnieć wydarzenia z poprzedniego. Teraz to raczej nie do pomyślenia, wychodzi tyle komiksowego dobra. Co mnie urzekło w serii Ultimate?
Ulala, kwestii jest co najmniej kilka. Zacznę od nowej kreacji Mutantów. Ta mocno przypadła mi do gustu, moim zdaniem bohaterowie stali się nieco poważniejsi, a zarazem mroczniejsi. Niby to nastolatkowie, natomiast na kadrach nie do końca to widać. Ten myk zaskoczył. Dalej, zamiast jakiś kosmicznych popierdółek, otrzymałem to co uwielbiałem w komiksach o X-Men. Ci startują od roli znienawidzonych przez społeczeństwo podludzi, są miażdżeni jak karaluchy, żyją w ciągłym strachu, nie mają jakichkolwiek praw. To przemawia do mojej wyobraźni o wiele mocniej, niż czasy kiedy stają się kolejnymi superbohaterami. Dalej, oba obozy walczą między sobą bez zbędnych ceregieli, widać po Magneto jak działa w morderczym szale, jego potyczka z Profesorem X jest brutalna i dynamiczna, nie ma w niej miejsca na kolejne zdania i tłumaczenia
dlaczego to ja mam rację. Mutanci kontra mutanci, w pierwszych rozdziałach rozgrywka pomiędzy nimi wciąga na maksa, co ważne graficznie wygląda to naprawdę dobrze, są momenty kiedy kadry są mniej precyzyjne, ale idealnie wpasowuje się to w dynamiczną akcję. Moce Mutantów są przecież gwałtowne, część z nich dopiero się ich uczy, dobrze że scenarzyści to widzą i dodając do komiksu odrobinę realizmu.
Część osób narzeka na dialogi, mi one nie przeszkadzają. Są młodzieżowe, są wstawki humorystyczne, sprośne, ogólnie rzecz biorąc dobrze i prosto opisują relację dzielące poszczególnych członków grup. Jasne, można napisać, że wszystko dzieje się za szybko, że można było poświęcić więcej czasu na powolne wprowadzanie kolejnych mutantów, natomiast muszę przyznać że stawiam Ultimate X-Men zaskakująco wysoko w rankingu nazwijmy to lekkich lektur. Czyta się to cholernie sprawnie.
Nie chciało mi się przed snem rozkopywać zawartości szafy, aby dostać się do pudła z zeszytami Dobrego Komiksu, ale dałbym sobie uciąć rękę że tłumaczenie w wielu miejscach się różni. Trudno mi to udowodnić, bo zeszyty czytałem ostatni raz pewnie z 10 lat temu, natomiast tak jakby w kilku miejscach byłem lekko zaskoczony, że opisana sytuacja utkwiła mi w pamięci nieco inaczej. Może pod koniec tygodnia się przełamię i porównam obie wersje. Albo przy czytaniu kolejnego tomiku.
Z czystym sumieniem mogę polecić ten tomik szerszej grupie forumowiczów. Seria Ultimate jest brutalna, napakowana akcją, z niezłymi twistami fabularnymi. Idealna na kawę w jesienne popołudnie. Albo do herbaty na wieczór.