Pamiętam to jak dziś i to wspomnienie na zawsze wryło mi się w pamięć. Był upalny sierpień 2012 roku, końcówka wakacji. Zrobiłem sobie zakupy w lokalnym Carrefurze położonym (to ważne) w województwie lubelskim. Odchodząc od kas, przez pasaż, pomyślałem, że zajrzę sobie jeszcze do Inmedio wciśniętego między aptekę a salonik Playa. Wchodzę tam, patrzę na półki i szczena opada mi do podłogi. KOMIKS ZE SPIDER-MANEM W TWARDEJ OPRAWIE ZA 15 ZŁ. Gruby , przyklejony do tekturki A3. Musiałem to mieć! Niestety wydałem całą swoją kasę, którą miałem przy sobie. Wróciłem się więc szybko pod kasy, bo tam brat jeszcze zbierał swoje zakupy, pożyczyłem szybko te parę złotych, wróciłem do Saloniku i komiks wreszcie był mój.
Achhh - ten słodko-gorzki zapach rozpakowanego z foli komiksu. Te kolory, ta jakość wydania. Ta powalająco korzystna cena 1 numeru. Byłem wniebowzięty. Tylko potem się okazało, że ja ten komiks już mam w wydaniu Dobrego komiksu.
Zostawiłem sobie fajny plakat a sam komiks puściłem na Allegro bez zysku, po okładkowej. Dopiero później zorientowałem się, że to była głupota i więcej takich błędów nie popełniałem.
Ponieważ wtedy polski rynek komiksów superhero był na wymarciu, myślałem, że 40 zł za komiks to dużo. Dopiero ponowne wejście w internetowy świat zakupów uświadomił mi, że jednak nie. Że konkurencja gwiżdże sobie o wiele większe ceny za podobne pozycje. Miłość do WKKM rosła we mnie powoli ale stale. Najpierw postanowiłem, sobie, że będę kupował tylko eventy, Pajączka i Punishera, unikał dubli, orginów i Ultimate. Dopiero potem przeszedłem na wszystkie numery, jak świadomość komiksowa we mnie wzrosła, odrodziła się na nowo po latach posuchy.
To było piękne prawie 7 lat, które zleciało nie wiem kiedy. Hachette stało się moim ulubionym komiksowym wydawnictwem. Co dwa tygodnie regularnie kolejny nowy numer. Z niezmienioną ceną, mimo inflacji, podatków i tego że za granicą jest trochę drożej. WKKM się kończy zbyt wcześnie. No zabrakło tych kilku pozycji, które mogły ją naprawdę fantastycznie zwieńczyć, jak zresztą zaplanowali to sobie decydenci z brytyjskiej centrali. Niestety plany te zostały popsute przez polskie piekiełko.
W każdym razie najlepsze jest to, że Hachette nie wychodzi z komiksowa. Wydaje dalej pozostałe swoje komiksy, wprowadza nowe. Za rok przeskoczy stażem TM-Semic i to będzie kolejny powód do świętowania. Teraz i zawsze AVE HACHETTE. Ave WKKM PL - cześć twojej pamięci.