Tomu z Moon Girl nie odebrałem jakoś źle - w przeciwieństwie do Wiewióry dało się to w miarę szybko przeczytać. Tyle, że akurat ten komiks jest skierowany do naprawdę młodych czytelników, więc trudno mi w nim znaleźć cokolwiek dla siebie. Myślę, że to też świadczy jednak na niekorzyść komiksu. Jest cała masa komiksów skierowanych do dzieci lub młodzieży, a przy których i dorosły będzie się dobrze bawił ("Gnat", "Życie i czasy Sknerusa", "Sisters", "Young Avengers"). Nie wiem jak historia Moon Girl rozwija się dalej, ale po lekturze nie jestem tego wcale ciekawy. Być może opinię powinna wyrazić grupa docelowa, czyli dzieci.
Cechuje je m. in. właśnie tona tekstu, pomimo tego, że mamy do czynienia z medium wizualnym.
Używanie obszernej warstwy tekstu nie jest w komiksie czymś złym pod jednym warunkiem: tekst pełni istotną rolę w prowadzeniu fabuły - nie spowalnia jej, ale przeciwnie, posuwa akcję do przodu. Mistrzem w używaniu dialogów był swego czasu Bendis - w jego runie w Daredevilu tekstu jest od groma, ale dialogi napisane są świetnie i co więcej nie rozbijają one akcji. W Wiewiórze natomiast to takie gadanie dla samego gadania. Takie nawarstwienie tekstu dziwi tym bardziej, że w założeniu to lekka seria humorystyczna.
ten Daredevil jak najbardziej daje radę, cały run czyta się jednym tchem. Soule miał parę fajnych pomysłów, zachowując jednak cały charakter Matta. Najchętniej odświeżyłbym sobie całość.
Zgadam się, że to bardzo dobry run, aczkolwiek jego końcówka wraz z wielkim finałem zupełnie mnie nie przekonały. Pod koniec było widać już chyba zmęczenie Soule'a tym tytułem. Trochę żałuję, że nie rozstał się ze Śmiałkiem wraz z zakończeniem historii "Mayor Fisk", ewentualnie "Mayor Murdock". Tą pierwszą uważam zresztą za najlepszą w całym runie. Pozostawienie Matta w takiej sytuacji byłoby dla kolejnego scenarzysty nie lada wyzwaniem. Ale w następną środę dostaniemy sam początek - jest naprawdę niezły, choć w kolejnych zeszytach robi się o wiele ciekawiej. Tak czy siak, ja również polecam tego DD.