W koncu, po wielu miesiacach zamkniecia, otworzyly sie sklepy komiksowe w Dublinie. Nareszcie! - pomyslalem i od razu wbilem w pociag do centrum. Wrocilem wyposazony w edycje deluxe Global Frequency. Nie chcialo mi sie czekac na edycja egmontowa, a wlasciciel sklepu podczas pogawedki, bardzo ten tytul zachwalal.
Coz moge powiedziec? Ale to dobre! Bardzo dobre! To zbior 12 oddzielnych opowiesci, ktore mozna czytac niezaleznie od siebie, w dowolnej kolejnosci. Tytulowa Global Frequency to agencja zajmujaca sie niebezpieczenstwami o skali globalnej. Zlozona jest z 1001 czlonkow o roznej specjalizacji. Sa tam tegie glowy czyt. fizycy atomowi, specjalisci od technologii, byli operatorzy jednostek specjalnych jak Delta czy SAS, czy tez bardziej przyziemnie - biegacze le parkeur. Agenci ci rozmieszczeni sa na calym globie i wzywani do sluzby w zaleznosci od charakteu zagrozenia i lokalizacji. Owe zagrozenia sa natomiast bardzo realne - np. podlozona brudna bomba zawierajaca wirusa o nieznanej lokacji, czy grozba detonacji ladunku nuklearnego. Tempo historii jest zazwyczaj bardzo wysokie (bo ile moze zawierac pojedyczny zeszyt) - szybki briefing i od razu wskakujemy w sam srodek akcji. Pomimo limitu stron, czyta sie je bardzo dobrze, wiekszosc trzyma na prawde wysoki poziom. Sa angazujace i nieraz powoduja opad szczeny. Graficznie jest rowniez swietnie - kazdy zeszyt zilustrowal inny artysta, a nie sa to goscie z pierwszej lapanki. Sa tam takie nazwiska jak Bisley, Bermejo, Muth, Ha czy Coker. Jeden, moze dwa zeszyty odstaja od reszty, ale pozostale to ekstra liga. Za okadki odpowiada Brain Wood, ktory swoimi slicznymi kolazami wykonal kawal swietnej roboty.
Czy brac? Jesli lubicie taka sensacyjno - szpiegowska tematyke z odrobina thrillera, nie zastanawiajcie sie dwa razy.
Bardzo solidny tytul.