Największą zaletą jaką można powiedzieć/napisać o danej serii superhero to słowa iż Vision nie przypomina aktualnych trendów jakie panują na rynku. Przełamuje je, dzięki czemu dostarcza Nam innych wrażeń.
Czytając komiks, miałem wrażenia jakbym siedział w głowie robota. Inna kalkulacja codziennych rzeczy, tok myślenia, reakcja na zachowania. W pewnym sensie King proponuje Nam system zero jedynkowy. Pomimo tego, iż wydaje się że główny bohater dokładnie wszystko rozkłada na czynniki, potrafi w pewnym momencie postąpić impulsywnie jak każdy.
Na początku odnosiłem wrażenie, że skonstruowany świat jest jakiś sztuczny? Vision z rodziną wprowadzają się do miasteczka, ich dzieci zaczynają uczęszczać do szkoły i wszystko wydaje się być takie normalne. Jednak czy tak inteligentny członek Avengers nie spodziewał się, że to plan na krótką metę? To nie jest prezentacja różnic, tylko całkowita przepaść na polu biologicznym, naukowym czy społecznym. Rodzina robi wiele, aby od samego początku kolejne warstwy poszerzały to pole. Wydają się być nieprzygotowani do codziennych obowiązków, nie kontrolują w pełni swoich uczuć.
Vision to doskonały dramat. Rozdział po rozdziale jesteśmy świadkami pęknięć jakie pozostają w wyniku błędów i pomyłek. Od pierwszego impulsywnego zachowania żony głównego bohatera, który zapoczątkowuje dalsze problemy, aż do momentu kiedy życie zaczyna zbierać żniwo.
Co ważne pojawia się tutaj talent Kinga w pisaniu dialogów, w Batmanie gdzie tylko momentami można poczuć iż mamy styczność z artystą powyżej średniej, Vision wygląda pod tym kątem znacznie lepiej. Będę powtarzał to słowo, ale ten komiks w końcu żyje na polu emocjonalnym.
Jeżeli jesteście zmęczeni powtarzającymi się schematami, mordobiciem w Marvelu czy DC to takie pozycje jak ta są rodzynkami, które warto poznać. Reasumując Visiona oceniam na mocne osiem w dziesięciopunktowej skali. Na pewno jest to lektura, która nie wypadnie z zakamarków pamięci po kilku dniach czy tygodniach.
Czekam na zapowiedź Mister Miracle!