Autor Wątek: Venom i inne komiksy o symbiontach Marvela  (Przeczytany 10277 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Piterrini

Odp: Venom i inne komiksy o symbiontach Marvela
« Odpowiedź #15 dnia: Pt, 04 Luty 2022, 17:14:03 »
Nowych komiksów nie czytam nałogowo (zaległości w klasyce itp.), te po które sięgam zwykle spełniają moje oczekiwania... Przeczytałem teraz pierwszy tom Egmontowego Venoma (Marvel Fresh), seria była swego czasu chwalona (wraz z Immortal Hulkiem) więc oczekiwałem po prostu dobrego superhero...

Po przeczytaniu całości (czyli 12 zeszytów zawartych w tym tomie) oceniam go nie wyżej niż średnią historię superhero. Nasuwa się pytanie „jakie tytuły w takim razie oceniam jako lepsze”, nie mam obiektywnej odpowiedzi, przykładowo większość Semiców (serie S-M, Batman, MM itp., komiksy w swoim gatunku średnie-dobre) bardziej mi się podobała od tego Venoma, a na to już może mieć wpływ sentyment itp.. Komiksowi także nie pomaga powielanie wielu schematów fabularnych wykorzystywanych od lat w różnych mediach, co prawda to nie jest największy zarzut jaki mam wobec Venoma, a jeden „twist” mimo powtarzalności oceniam wbrew pozorom pozytywnie, chociaż... :P
Spoiler: PokażUkryj
To niezupełnie spoiler, ale "w razie czego"

to odnośnie wypadku z udziałem Eddiego w przeszłości :D

Zacząłem od tego, że nie czytam wielu nowych komiksów, nowe serie pisane są w formie story arców wydawanych później w formie zbiorczej po ok. 6 zeszytów, ta prawidłowość jest w Venomie szczególnie odczuwalna. Pierwsza połowa podwójnego tomu to pełna patosu pseudo-epicka historia traktująca o mitologii symbiontów z obowiązkowym zagrożeniem dla ziemi... Przyznam że w ogóle komiks do mnie nie trafił, nie wydaje mi się że powodem jest brak znajomości postaci, może Venoma i Eddiego Brocka nie znam wyjątkowo dobrze, ale ile komiksów z nimi ukazało się po polsku to w stopniu mniejszym (np. to co wydawała Mandragora) lub większym (co związane ze Spiderem) było dla mnie względnie ciekawe. Tutaj kompletnie mnie nie interesował temat, zakładam że w 2018 roku seria (kiedy była wydawana w USA) mogła być promowana jako re-inwencja postaci czy też pogłębienie mitologii i to mogło być odebrane pozytywnie itp., tyle że siadając do polskiego wydania nie na to byłem przygotowany, wydaje mi się, że po prostu nie to chciałem czytać...

Z tym kontrastuje druga połowa tomu traktująca w drobnym stopniu o konsekwencjach części pierwszej, ale najbardziej skupia się na Eddiem Brocku i rozbudowuje jego postać. Historia już nie jest pompatyczna, jest bardziej stonowana, intymna, chociaż wciąż ślizga się po powierzchni nie wchodząc głębiej (można powiedzieć „w końcu to superhero”, ale i w sh można wejść „ciężej”). Powinna się więc bardziej podobać ta część, no właśnie i tutaj mam problem, bo nie byłem w stanie się „zaangażować”, Eddie Brock w tej historii (właściwie w tym całym tomie) to nie Eddie z lat 90, nie chodzi nawet o jego jednotorowy sposób myślenia, chodzi o brak ciągłości w prowadzeniu postaci, śmiem twierdzić, że nic nie łączy tego Eddiego z dawnym Eddiem. Chętnie przyznam się do błędu jeśli ktoś byłby w stanie wymienić cechy wspólne ;)

Warstwę graficzną oceniam powyżej średniej, szczególnie niektóre plansze w pierwszej historii z tego tomu. Pod względem technicznym nie ma tutaj oryginalnych rozwiązań, ale rysunki i kolory są wykonane poprawnie. Widoczne jest jednak to, że twórcy niektóre plansze wykonywali z większą dokładnością niż inne, bywały wręcz kadry, przy których myślałem „że też im się chciało” :P Właśnie dzięki niektórym kadrom/planszom pierwsza historia jest całkiem ciekawa jeśli zwraca się uwagę na aspekty graficzne komiksów. Historia druga może z racji stonowania fabularnego jest mniej „efekciarska” pod kątem ilustracji, zwłaszcza że drugą połowę komiksu tworzyło więcej osób.

Zdaję sobie sprawę, że dalej w serii jest cały story arc z Carnagem, a później inny arc crossuje głębiej z Marvelem (Avengers, Spider-Man itd.), ale po przeczytaniu pierwszego tomu nie odczuwam zainteresowania aby sięgnąć po tomy kolejne. Tym bardziej dziwne, bo pajęcze tytuły wręcz z zasady mi się podobają, komiks jak pisałem nie jest zły (nie miałem problemu z przebrnięciem do końca), jest średni. Nie czytałem innych komiksów Catesa, mimo że wiele z nich jest i tutaj zachwalanych, do mnie jednak najpewniej nie trafia ten scenarzysta.

Online Warpath

Odp: Venom i inne komiksy o symbiontach Marvela
« Odpowiedź #16 dnia: Nd, 31 Lipiec 2022, 10:00:10 »
Venom t. 2

Dawno nie zaznałem tak wielkiego spadku jakości pomiędzy tomami. Doczytałem do połowy, więcej się nie da, niskich poziomów marvelowska nawalanka. Jak ktoś chce odebrać w Wawie to oddam za symboliczną dyszkę (wiadomość na privie). Jak nie to leci do biblioteki, może znajdzie amatora. 1/10.

Mam identyczne wrażenia. Pierwszy tom był świetny, lecz ten to jakiś dramat. W pewnym momencie przeskakiwałem po kilka stron, bo nie dało się tego czytać. Czy ktoś wie, czy kontynuacja wróci poziomem do jedynki, czy raczej płonne marzenia?

Offline Murazor

Odp: Venom i inne komiksy o symbiontach Marvela
« Odpowiedź #17 dnia: Nd, 31 Lipiec 2022, 10:04:28 »
Dalej blizej tomu 1, tutaj mamy pare "goscinnych" zeszytow i kawalek eventu, wiec poziom spadl drastycznie.

Offline PJP

Odp: Venom i inne komiksy o symbiontach Marvela
« Odpowiedź #18 dnia: Nd, 31 Lipiec 2022, 10:57:11 »
Dzięki za info, bo zastanawiałem się nad kupnem 2. Podobnie niestety jest w nowym Deadpoolu, który przypomina jakieś odpady po produkcji (Weasel idzie do piekła).

Online Warpath

Odp: Venom i inne komiksy o symbiontach Marvela
« Odpowiedź #19 dnia: Nd, 31 Lipiec 2022, 11:58:55 »
Dalej blizej tomu 1, tutaj mamy pare "goscinnych" zeszytow i kawalek eventu, wiec poziom spadl drastycznie.

Dzięki. Zatem póki nadzieja póty wciąż pieniądz za kolejny tom na stół rzucę. Szkoda jeśli zmarnowali taki potencjał, bo pomysł naprawdę niezły. Niemniej wszędzie, gdzie do tej pory widziałem Knulla, to średniawka albo popłuczyny (z Silver Surferem: Czarny włącznie).

Offline xanar

Odp: Venom i inne komiksy o symbiontach Marvela
« Odpowiedź #20 dnia: Nd, 31 Lipiec 2022, 12:18:57 »
W tym wydaniu Egmontowym to Cates pisał 3 zeszyty.
Twój komiks jest lepszy niż mój

Offline Castiglione

Odp: Venom i inne komiksy o symbiontach Marvela
« Odpowiedź #21 dnia: Wt, 15 Listopad 2022, 22:38:08 »


"Venom" Daniela Waya, czyli run, który w 2005 roku zaczęła u nas wydawać Mandragora, by przed swoim upadkiem zdążyć dobić do zeszytu #8 i zostawić nas w połowie drugiej historii - całość natomiast składa się z 18 numerów pogrupowanych w cztery story-arci. Ostatnio dopadło mnie mocniejsze przeziębienie i akurat miałem trochę czasu siedząc w domu, wpadł mi więc do głowy pomysł powrócenia do tej serii, co zresztą ostatnio już przeszło mi przez myśl przy okazji zapowiedzi nowej kolekcji Carrefoura, która w wersji francuskiej zawierała dwie pierwsze części tego runu. Nie ukrywam, że w dzieciństwie darzyłem tego "Venoma" sporą sympatią (a zwłaszcza pierwsze 5 zeszytów) i do teraz miło wspominam ówczesną lekturę, poza faktem, że nigdy nie doczekałem się zakończenia. A jako, że dzisiaj wszystko mamy na wyciągnięcie ręki, w końcu przysiadłem i zaznajomiłem się z całością, co zajęło mi stosunkowo niewiele czasu, bo cały run przeczytałem w zaledwie 2 dni.

Aczkolwiek nie jest to kwestia tego, że historia jest tak niesamowicie poprowadzona, że przez kolejne strony się płynie, a lektura tak wciąga, że nie można się od niej oderwać, bo mamy tu raczej do czynienia ze scenariuszem niskich lotów. Natomiast całość jest na tyle wypchana akcją, niewielką ilością dialogów i mało wymagającą fabułą, że przez kolejne zeszyty faktycznie przechodzi się w kilka minut. Pierwsze pięć składa się na historię "Shiver" (u nas znaną jako "Dreszcz"), którą jako jedyną dostaliśmy po polsku w całości i która stanowi absolutny top tej serii i na dobrą sprawę jedyną jej część, którą warto się zainteresować. Fabularnie mamy tu do czynienia z dość oszczędną historią grozy, której wyraźną inspiracją był film "The Thing". Akcja osadzona jest w kanadyjskiej bazie badawczej ulokowanej w okolicach bieguna północnego i jak nie trudno się domyślić Venom przejmuje tutaj rolę, którą w filmie Carpentera pełniła tytułowa istota z kosmosu. W dużej mierze jest to zrzynka, ale trzeba przyznać, że całość trzyma solidny poziom, unika większych głupot, Venom pasuje do tej stylistyki idealnie, a całość nazwałbym nawet dosyć klimatyczną i tajemniczą. Ostatni odcinek kończy się co prawda cliffhangerem, który pozostawia z zaciekawieniem i chęcią poznania dalszego rozwoju wydarzeń, jednak według mnie "Shiver" można spokojnie potraktować jako samodzielną fabułę - w końcu mało to horrorów zostawia nas z otwartym zakończeniem? Za ilustracje odpowiada tu Francisco Herrera, autor o ile w ogóle znany, to raczej tylko z tej serii, którego kreska jest nietypowa i w komentarzach znalazłem wiele niezadowolonych głosów. Rysunki są co prawda trochę kreskówkowe, a postacie mają specyficzny wygląd, jednak według mnie wraz z fajnym kolorowaniem całość przypadła mi do gustu, prezentuje się dobrze i klimatycznie oraz sprawdza się w konwencji historii grozy. Od strony graficznej dodatkową atrakcją są też rewelacyjne okładki Sama Kietha.

Akcja znajduje swój ciąg dalszy w historii "Run" (w Mandragorze "Pościg") i tu już zaczyna się równia pochyła. O ile początek wydaje się być jeszcze całkiem obiecujący, tak im dalej, tym coraz więcej przesady i różnej maści głupot. Fabuła z dosyć jednak stonowanej zaczyna się robić coraz bardziej rozdmuchana i wplata się w nią coraz więcej postaci ze świata Marvela - dosyć istotną rolę pełni Wolverine, a w dialogach pojawia się sugestia, że w sprawę zamieszany jest Reed Richards. Zmiana konwencji jest dosyć widoczna i już za dzieciaka niezbyt mi się podobało, że od tego momentu to już czyste superhero i sporo wątków SF, na czele z jakimiś najemniczkami w cybernetycznych skafandrach, klonami, wielkimi statkami powietrznymi, itd. Odtąd jest to już czysta historia akcji, w której dużo się dzieje i jest sporo nawalanki. Czyta się to szybko, ale na pewno nie jest to taki rozwój wydarzeń, na jaki liczyłem, bo zamiast fajnego klimatu czy ciekawego rozwoju fabuły dostajemy tylko ciągłą akcję, chociaż muszę przyznać, że na tym etapie dalej czyta się to nieźle i nawet fajnie było po latach dokończyć i tę część. Na plus muszę też wymienić grafikę. "Run" ilustruje Paco Medina, którego kreska kiedyś kompletnie mi nie podeszła i wtedy żałowałem, że pożegnaliśmy się z Herrerą (który swoją drogą jeszcze wraca - aczkolwiek nie było na co czekać), tymczasem teraz jego rysunki naprawdę mi się spodobały i odebrałem je dużo lepiej niż pamiętałem.

Następne 3 zeszyty składają się na historię "Patterns", w której wracamy do przeszłości i poznajemy wydarzenia, które doprowadziły do tego, co działo się w "Shivers". Poziom natomiast kolejny raz spada - fabuła jest naciągana, wątków dochodzi coraz więcej i coraz bardziej zdaje się czuć, że prowadzą one donikąd. Akcja kończy się klamrą łączącą się z początkiem runu, jednak po zakończeniu lektury nie czuje się satysfakcji, a całość bardziej sprawia wrażenie jakiegoś prequela dopisanego po latach niż przemyślanej od początku całości. Nic ta opowieść nie wniosła do tego, co już widzieliśmy, a część tajemnic, które wcześniej dodawały uroku, wcale nie musiała być wyjaśniana. W tej historii do rysowania wraca Herrera, jednak od strony graficznej jest dużo słabiej niż w "Shivers". Rysunki są dużo mniej dokładne, kreska uproszczona, kadry puste, a postacie wyglądają paskudnie.

Przygodę Waya z Venomen kończy 5-częściowy "Twist", który zgodnie z tytułem stara się zaskakiwać czytelnika na każdym kroku, jednak na tym etapie scenarzysta już kompletnie odlatuje i chyba sam zaczyna gubić się w swojej historii. Bo czego tu nie ma - zagrożenie dla całej ludzkości, obce cywilizacje, tajne organizacje rządzące światem, spiski sięgające czasów biblijnych, zbuntowane klony... A do tego koktajlu wyjętego chyba ze stron o spiskowych teoriach scenarzysta dorzuca jeszcze Spider-Mana, FF, Nicka Fury'ego i oryginalnego Venoma, bo jak się okazuje ten, którego widzieliśmy do tej pory był tylko jego klonem (mamy też ich pojedynek i zdaje się, że romans?). Całość kończy się tak, że chyba dużo w uniwersum Marvela powinno się zmienić, ale jak nietrudno się domyślić nikt do tych wątków nie wrócił i wszystko zamieciono pod dywan, przez co cała seria wydaje się być jeszcze bardziej bezcelowa i do niczego nie prowadzić - chciałem po latach poznać zakończenie, a jak się okazuje de facto takie nie istnieje. Grafiki ponownie wyglądają słabo i w sumie nawet nie chce mi się więcej mówić na ich temat - bliźniaczy poziom do Herrery w "Patterns", tyle że tym razem spod ręki Skottiego Younga.

Wszystko to sprawia, że poza pewną wiedzą cała ta lektura niczego dla mnie nie wniosła, a spadający z historii na historię poziom powoduje, że tak naprawdę i tak dostaliśmy po polsku najlepsze, co miała do zaoferowania ta seria. O ile "Shiver" (i może jeszcze "Run") mógłbym z sentymentu postawić na półce, tak reszta w mojej opinii jest kompletnie nie warta uwagi i generalnie pierwsza część miała w Polsce więcej szczęścia będąc wydaną osobno, bo pozostawiła czytelnika z pewną aurą tajemniczości, podczas gdy w zanadrzu czekało tylko rozczarowanie.

Offline dreamer36

Odp: Venom i inne komiksy o symbiontach Marvela
« Odpowiedź #22 dnia: Nd, 07 Maj 2023, 13:58:55 »
Mam pytanie odnośnie eventu King in Black - czy biorąc pod uwagę plany Egmontu w katalogu, czyli wydanie eventu w październiku, może jakieś tie-iny w seriach ongoing, warto się zaopatrzyć w omniaka z eventem? Głównie chodzi mi ogólnie o poziom całości, czy faktycznie te tie-iny mają rację bytu i wnoszą coś do eventu oraz czy czytając te tie-iny bez znajomości wszystkich serii (np. Namor, Black Panther, itp.) da się w tym połapać?

Będę wdzięczny za podpowiedź w tej kwestii :)

Offline xanar

Odp: Venom i inne komiksy o symbiontach Marvela
« Odpowiedź #23 dnia: Nd, 07 Maj 2023, 14:19:10 »
Tu masz wszystkie tie-iny z opisem czy są istotne czy nie:

https://www.comicbookherald.com/the-complete-marvel-reading-order-guide/king-in-black/
Twój komiks jest lepszy niż mój

Offline dreamer36

Odp: Venom i inne komiksy o symbiontach Marvela
« Odpowiedź #24 dnia: Nd, 07 Maj 2023, 15:10:55 »
Hmmm... z tego wychodzi, że w sumie Venom + King in Black wystarczą w 100%, żeby ogarnąć event ...reszta to takie trochę zapychacze (część bardziej, część mniej powiązana). W sumie mam wątpliwości czy warto kupić omniaka za kilka stówek, czy nie lepiej kupić coś innego, a to ogarnąć tylko z Egmontem. Nie mniej dzięki xanar za link

Offline xanar

Odp: Venom i inne komiksy o symbiontach Marvela
« Odpowiedź #25 dnia: Nd, 07 Maj 2023, 17:00:42 »
W sumie zawsze tak jest, że najistotniejsza jest seria autora eventu, to jak masz kupować to już lepiej - Venom Omnibus by Donny Cates & Ryan Stegman, ale to wszystko to chyba Egmont wyda.
Twój komiks jest lepszy niż mój

Offline Archie

Odp: Venom i inne komiksy o symbiontach Marvela
« Odpowiedź #26 dnia: So, 01 Lipiec 2023, 17:06:19 »
Mam pytanie odnośnie eventu King in Black - czy biorąc pod uwagę plany Egmontu w katalogu, czyli wydanie eventu w październiku, może jakieś tie-iny w seriach ongoing, warto się zaopatrzyć w omniaka z eventem? Głównie chodzi mi ogólnie o poziom całości, czy faktycznie te tie-iny mają rację bytu i wnoszą coś do eventu oraz czy czytając te tie-iny bez znajomości wszystkich serii (np. Namor, Black Panther, itp.) da się w tym połapać?
Jeżeli kupujesz Venoma z Egmontu to wystarczy. Z tie-inów jedynie ciekawi byli Thunderbolts, na resztę szkoda czasu. Czytając główną mini-serię połapiesz się co jest grane.
Lord Acton (1834-1902): "All power tends to corrupt and absolute power corrupts absolutely."
Luke Cage: "Shit happens. Every day, in every city, on every corner. Shit muthafuckin' happens. And it can happen to you."

Online _Paweł

Odp: Venom i inne komiksy o symbiontach Marvela
« Odpowiedź #27 dnia: Wt, 12 Wrzesień 2023, 11:37:57 »
Zbliża się Venom Island od Egmontu. Jak oceniacie tą część, w porównaniu do poprzednich trzech Venomów Cates'a? Dla mnie pierwsza była OK, druga niezjadliwa, trzecia super. Warto będzie kupić "4"?

Online _Paweł

Odp: Venom i inne komiksy o symbiontach Marvela
« Odpowiedź #28 dnia: Wt, 17 Październik 2023, 00:48:29 »
Jestem po lekturze czwartego tomu Venoma i mogę polecić. Przyjemne, superbohaterskie tłuczenie po pyskach, trochę ciekawych pomysłów związanych z rodziną Eddiego Brocka. Bardziej jak tom 3 niż tragiczny dla mnie 2.

Bezpośrednio przed Venomem czytałem Epica z Rzezią Maksymalną. Venom bardziej mi się spodobał. Na Rzeź bardzo czekałem, bo ocalał mi z TM-Semic tylko jeden numer z tej historii, ale chwilami się męczyłem. Może też dlatego, że Rzeź już znałem sprzed 30 lat i główną linię historii pamiętałem. Tom 5, Król w czerni już zamówiony.
 
Generalnie jestem w szoku, jak Venom Catesa przebudował moje spojrzenie na tą postać. Od zwykłego super-złoczyńcy tłukącego biednego Parkera do sympatycznego bohatera, na którego losie zależy czytelnikowi. Dziwnie się teraz czyta stare pojedynki Spidera z Venomem.

Offline Sebo

Odp: Venom i inne komiksy o symbiontach Marvela
« Odpowiedź #29 dnia: Pt, 27 Październik 2023, 16:03:54 »
Hej, w związku z wydaniem Króla w czerni postanowiłem odświeżyć sobie całą historię symbiontów i niemal wszystko mam już poukładane oprócz pewnej luki. Otóż Eddie jakiś czas nosił na sobie symbiont Toxina - pytanie - kiedy go stracił i co się stało z tym symbiontem (i co się z nim dzieje obecnie)? i czy wiadomo co się stało z tym policjantem który go nosił pierwszy? z tego co wiem to chyba zginął ale chyba tylko off panel, więc pole do powrotu miał szerokie.

Dzięki z góry za odpowiedzi.