Chciałbym zacząć czytać solowe wydanie Venoma z Eddiem, gdzie zaczac i co kupic na poczatek? Czy Venon Homecoming vol 1 czy cos innego? I gdzie najtaniej mozna kupić te komiksy po ang?
serie Costy, żeby zobaczyć jak nie pisać Venoma i lecisz sobie z dobrym komiksem CatesaSeria Costy miała słaby początek, ale po Venom, Inc. zaczęła stawać na nogi i z numeru na numer czytało się to coraz lepiej. W przypadku Catesa jest mechanizm odwrotny - zaczął dobrze, ale to co teraz serwuje to ciągły spadek formy co ma swoje apogeum w Absolute Carnage. O wiele bardziej wolałem tego pewnego siebie, starającego się wyjść na prostą Brocka serwowanego przez Costę niż tego zbitego psa, którego przez cały run prezentuje nam Cates.
Venom t. 2
Dawno nie zaznałem tak wielkiego spadku jakości pomiędzy tomami. Doczytałem do połowy, więcej się nie da, niskich poziomów marvelowska nawalanka. Jak ktoś chce odebrać w Wawie to oddam za symboliczną dyszkę (wiadomość na privie). Jak nie to leci do biblioteki, może znajdzie amatora. 1/10.
Dalej blizej tomu 1, tutaj mamy pare "goscinnych" zeszytow i kawalek eventu, wiec poziom spadl drastycznie.
Mam pytanie odnośnie eventu King in Black - czy biorąc pod uwagę plany Egmontu w katalogu, czyli wydanie eventu w październiku, może jakieś tie-iny w seriach ongoing, warto się zaopatrzyć w omniaka z eventem? Głównie chodzi mi ogólnie o poziom całości, czy faktycznie te tie-iny mają rację bytu i wnoszą coś do eventu oraz czy czytając te tie-iny bez znajomości wszystkich serii (np. Namor, Black Panther, itp.) da się w tym połapać?Jeżeli kupujesz Venoma z Egmontu to wystarczy. Z tie-inów jedynie ciekawi byli Thunderbolts, na resztę szkoda czasu. Czytając główną mini-serię połapiesz się co jest grane.
To co pisał Cates kończy się na zeszycie 35, później jest nowy ongoing od 1, ale już kto inny pisze, czy to dalej jest Fresh nie mam pojęcia.Dzięki, właśnie o to mi chodzi, jak juz wyjdzie w PL to raczej z numerem 1 na grzbiecie.
Jak na tyle pochlebnych komentarzy o tej serii to czuję rozczarowanie. Kolejna naparzanka.
Ja to mam wrażenie, że niektórzy to chcieliby żeby superhero było superhero ale jednocześnie nim nie było.
Dzięki, właśnie o to mi chodzi, jak juz wyjdzie w PL to raczej z numerem 1 na grzbiecie.
A może po prostu chciałbym przeczytać coś, co faktycznie mnie w jakiś sposób przekona do wizji autora. Nie kupuję opowieści o tym, że istniał jakiś bóg symbiontów. I to co pisałem o Carnage'u też. To co w tej historii mi się podoba to relacja, jaka łączy Eddiego z synem oraz fakt, że pojawia się Maker, którego brakowało mi już po Tajnych Wojnach. Tu chodzi o samo wytłumaczenie motywacji, zagrożenia, przedstawienia genezy, pewnie też nie skakania po seriach o czym już wspomniałem. Jak to jest, że są serie superhero, które uwielbiam, a akurat ta mnie rozczarowała.Superhero ma tam jakiś swój schemat i jak np. powstanie taki Hawkeye Fraction/Aja to są zachwyty, że jakie to rewelacyjne i oryginalne, no nie to jest po prostu komiks nie stricte superhero w świecie sh i jak ktoś czyta tylko sh to może tak być, że to taki powiew świeżości.
W poprzednim poście nie doceniłem X-men Hickmana, tam oczywiście zawodu nie było, ale ten autor już mnie do tego przyzwyczaił.
Superhero to tak szeroki gatunek, że trudno wszystkie tytuły wrzucić do jednego wora, każdy w końcu powinien się czymś różnić.
Superhero ma tam jakiś swój schemat i jak np. powstanie taki Hawkeye Fraction/Aja to są zachwyty, że jakie to rewelacyjne i oryginalne, no nie to jest po prostu komiks nie stricte superhero w świecie sh i jak ktoś czyta tylko sh to może tak być, że to taki powiew świeżości.
I jak ja np. czytam tego Marvela z lat 70-tych to dopiero widać jakie to wszystko schematyczne, dopiero pod koniec tych lat zaczyna to się trochę zmieniać.
Król w Czerni może być. Ziemia ma szczęście, że zawsze zjawi się jakiś Deus Ex Machina, który nas uratuje.
Nie podobała mi się tylko ta gadka w której Flash klepie Venoma po pleckach i mówi, że jest bohaterem, bo każdy ma jakieś ciemne strony. Jasne - te kilkadziesiąt ofiar na jego koncie ze starych czasów, to drobnostka. Ja wiem, że Marvel ma długą tradycję przerabiania łotrów na herosów i odwrotnie. Ale po tylu latach scenarzyści idą już na straszną łatwiznę i za bardzo to banalizują.