Ten komiks nie ma niczego, co strasznie blokowałoby go przed pokolorowaniem. Nie widzę tu jakiejś większej zabawy tuszem, ani też za czernią i bielą nie stoi żaden głębszy zamysł. Są przypadki (nawet wiele takich), gdzie bym się zgodził, ale ma to kolorować facet, który przez te wszystkie lata dodawał kolor do okładek, więc nie jest z łapanki.
Takie coś naprawdę aż tak straszy?
Bardziej od skoku na kasę wygląda mi to na to, że taki był od początku zamysł, ale Sakai z jakiegoś powodu nie mógł sobie na to pozwolić.
No, ale ja się nie znam. Mi się "Bone" w kolorze podoba, przypomina dzięki temu trochę komiksy Disneya.