Usagi w końcu wraca do swojej wioski i to jest duży plus. Od momentu kiedy Usagi rozstał się z Jotaro Stan chyba nie wiedział za bardzo jak dalej poprowadzić losy Usagiego. Ten głównie błąkał się od wioski do wioski i pomagał wszystkim naokoło, ale do nikąd to nie prowadziło i stawało się nudne (oczywiście czasem zdążyły się ciekawsze tomy jak np. Czarna dusza). Mógłby tak Usagi się trochę "stoczyć" w jakieś knajpie, sprzedać swoje miecze, a potem pod wpływem jakiegoś bodźca na powrót je odzyskać. Ale nie
Usagi jak zwykle nieskazitelny wraca do swojej wioski.
Sam powrót jest fajny bo okazuje się, że jego starą prowincją rządzi teraz Pan Hikiji i samuraje Mifune nie są tu mile widziani. To jest super motyw, który można by pewnie bardziej wykorzystać.
W każdym razie Usagi dostaje łupnia od lokalnych samurajów (już dawno nie pokonał nikogo dobrego), wpada nieprzytomny do łódki a ta dopływa do jego wioski. Ok myślę, i tak cieszę się, że wraca. Sam powrót jest jednak bardzo krótki. To dość ciekawa, ale tylko jedna opowieść, która kończy się tym, że Usagi znowu odchodzi... Wszystkie sceny z Mariko, Jotaro i retrospekcje z młodości Usagiego też są takie jakieś dziwne. Ale może w Japonii tak jest. Szkoda, że wszystko skończyło się tak szybko. Mógłby sobie Usagi podciągnąć swój skil u Katsuicziego bo ostatnio męczy się chłop coraz szybciej.