niemniej dziwię mogę się tylko dziwić, że nie dostrzegasz "przegięcia" w konkretną stronę, którą prezentuje od jakiegoś czasu zarząd m.in. Marvela.
Chodzi ci o aferę Ike'a Perlmuttera? Faktycznie przegięcie.
Owszem, widzę wartości, którym hołdują Marvel i DC. Natomiast to, czego nie widzę, i o czym już pisałem, to jakakolwiek alternatywa dla tego kierunku, którą byłaby w stanie zaproponować prawica.
W tym przypadku mamy do czynienia z kolejnym, na swój sposób interesującym zjawiskiem współczesności czyli zawłaszczaniem przez tzw. "ludzi z sercem po lewej stronie" pojęć, które są oczywistością (wyszło to m.in. przy okazji histerii w kontekście wypowiedzenia konwencji stambulskiej). Chodzi o imputowanie jakoby zdecydowane oponowanie wobec zjawiska przemocy domowej stanowiło "wynalazek" środowisk lewaryjskich.
Wyszło to ostatnio w kontekście konwencji stambulskiej, kiedy to znów prawica była oburzona przeciwdziałaniem przemocy w rodzinie, natomiast wychodzić wychodzi to za każdym razem, kiedy poruszany jest ten temat. Prawica była oburzona pomysłem Urzędu Pełnomocnika Rządu do spraw Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn, prawica była oburzona nowelizacją ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie w 2010, prawica była oburzona kampanią "Bo zupa była za słona"...
Bez żartów. Za chwilę się dowiemy, że nie tylko prawa kobiet, ale i renty, emerytury, zasiłki, powszechna edukacja, powszechna opieka medyczna to osiągnięcia dzielnych prawicowych działaczy zawłaszczone podstępnie przez lewicę.
Ochrona kobiet przed przemocą w rodzinie nie jest żadną "oczywistością". Jeszcze do lat 70-ych XX w. prawo nic im w tej kwestii nie gwarantowało. Sufrażystki wywalczyły prawa publiczne, natomiast nie dotyczyło to sfery prywatnej. Dopiero feminizm drugiej fali zwrócił uwagę na potrzebę rozciągnięcia ochrony prawnej kobiet. Feministki protestowały wtedy m.in. pod hasłami "to co osobiste jest polityczne". Do tego momentu tylko przemoc publiczna podlegała restrykcjom a to co działo się w domu pozostawało w domu. Definicje przemocy wobec kobiet i główne deklaracje jej eliminacji podjęto dopiero w latach 90-ych. Czyli jeszcze całkiem niedawno nie było w tym nic "oczywistego".
Ale mowa o debiucie Supermana w 1938. W tamtym czasie mężczyzna jako głowa rodziny odpowiadał za porządek w domu. Miał prawo wymierzać kary. Żona widocznie zachowała się nieodpowiednio i potrzebowała naprostowania. Jeśli mąż walił ją po nerach z odpowiednim wyczuciem by nie zostawić poważniejszych śladów to nie było tu żadnego problemu. Jedyne prawo jakie jej w tej sytuacji gwarantowała prawica to prawo do przebywania w kuchni. Tak więc nie ma nic prawicowego w Supermanie naruszającym prywatność rodziny w obronie prawa, które feministki wywalczą dopiero za kilkadziesiąt lat. Poza tym główne problemy Supermana w tym czasie to skorumpowani politycy, machlojki biznesmenów, układy z mafią i obrona prostego, szarego człowieka. Widać w tym inspirację polityką Nowego Ładu Roosevelta.
O mutantach również już wspomniano jako o społeczności nienarzucającej się ze swymi standardami większości, a pragnącej żyć po swojemu.
I dlatego walczą o swoje prawa na arenie międzynarodowej?
Reprezentują mniejszości i jako takich ich walka nie różni się od walki innych mniejszości. I tak samo muszą stawiać czoła politykom, którzy uważają ich istnienie za nienaturalne, niepożądane przez Boga, którzy starają się ich szykanować, stygmatyzować, "leczyć" z ich inności.