Jakość historii niezbyt wiele ma wspólnego z sukcesem rynkowym komiksu. Gdyby tak było to byłby priorytet dla Marvela i DC i historii słabych na rynek po prostu by nie wypuszczano. Tymczasem Złota Era komiksu to miliony dziełek, których jakość woła wyłącznie o pomstę do nieba.
"Polityka" też była obecna w komiksach przynajmniej od czasu Hard-Travelling Heores, czyli kiedy jeszcze większości forumowiczów na świecie nie było. W latach 80-ych i 90-ych Batman co i rusz walczył z białymi rasistami, policjantami strzelającymi do murzynów, wspomagał się silnymi kobietami i pomagał w zemście potomkom Indian. Mimo tego próżno szukać w listach do redakcji TM-Semic oskarżeń iż Batman jest "lewakiem", które dziś pojawiają się przy każdej takiej sytuacji.
Rynek się zmienia i dziś po prostu nie da się sprzedać tego, co sprzedawało się w latach 70-ych czy 90-ych, choć wiele osób kompletnie tego nie dostrzega. Rynek się dynamicznie dywersyfikuje i wydawcy muszą się do tej dywersyfikacji dostosować. W wyniku tego dostosowania otrzymujemy dziś komiksy SH poruszające problemy szkolne młodszych nastolatków jak i ambitne brutalne dzieła dla dojrzałych odbiorców. W wyniku tego dostosowania mamy również komiksy dla młodych muzułmanek czy imigrantów z klasy średniej. I wiele z tych serii zdobywa uznanie i czytelników. Ci wszyscy którzy piszą iż tu leży przyczyna upadku DC z pewnością nie są ani młodą muzułmanką ani czarnoskórym imigrantem, prawda?
Stawiający zarzut dla tego kierunku, że nie ma alternatywy sami tej alternatywy nie podają. Co ma nią być? Serie komiksowe dla niewykształconych ksenofobów i dla leciwych ortodoksyjnych homofobów? Co ma być alternatywą dla Batmana, który walczy z rasizmem wśród policjantów? Batman, który ma to gdzieś? Batman, który staje gdzieś po środku i stwierdza, że od czasu do czasu można sobie strzelić do murzyna na ulicy, byle nie za często?
Rynek się zmienia i nie wejdziemy drugi raz do tej samej rzeki. Nie będziemy mieli już nigdy jednego Batmana z TM-Semic, którym będziemy się wszyscy zachwycać.
Sami wydawcy też oczywiście nie są bez winy. Od czasu naszej całkiem niedawnej dyskusji czy DC nie widzi rozwiązania problemów w wymyślaniu coraz częściej kolejnych kryzysów znów dostaliśmy kryzys - Death Metal. Dostajemy już tak często w kółko restart i odświeżenie serii by niemal natychmiast powiązać wszystko ze wszystkim i poplątać tak, by po kilku miesiącach potrzebny był kolejny restart, że tracimy rachubę samych restartów i co one zmieniły.