0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Przede mną do czytania jest Venom. Ten z Ciemnej kolekcji rozczarował.
Tom z Wolverine to zeszyty z vol. 3 czyli dalsze po Wrogu Publicznym. Jak masz wszystkie wkkm to tom ze Strażnikami jest dublem. Ogòlnie poczytaj ten temat to jest napisane co myślimy o tych historiach.
(...)Tom Wolvwrina to cała nowość, ale zarazem największe crapiszcze jaki mogli wydać.
Spójnie może i jest, przypomnę tylko, że pomiędzy tymi dwoma historiami jest cały run Waya związany z Wolverinem. Problem jest taki, że Sabretooth jest przydupasem Romulusa. Brak tu jednego z charakterystycznych pojedynków pomiędzy tą dwójką jaki odbył się w Wolverine #10 (Loeb oczywiście nawiązuje do niego) i to ten zeszyt powinien się znaleźć w tym składaku ,a nie materiał z The best of Marvel Comics (1987) #1. Kolejny dobrym przykładem są wydane przez Tm-Semic X-men #4-7.
Czy ty potrafisz czytać ze zrozumieniem. Jest tragedia pod względem wykonania. Jakościowo stoi to na słabym poziomie. Wyrwałeś jedno zdanie z dłuższej narracji. Co do historii z Wolverinem, jakbyś chociaż 1/4 tego przeczytał z tym bohaterem co ja to byś wiedział, że to jest jedna z tych najsłabszych historii. Są dużo lepsze pojedynki tych bohaterów i nawet je przytoczyłem. No, ale lepiej stękać niż to przeczytać w wydaniu cyfrowym, gdzie nawet w tym wypadku jakość wizualna jest o niebo lepsza od tej jaką dostaliśmy w tym tomie. (...)
Trzy historie, a objętościowo niemalże półtorej tomu, tracą jednak sporo na offsecie: większość tomu 6 (Wolverine kontra Sabretooth) rysowana jest przez Simone Bianchi (dwie dłuższe historie z tego tomu), styl zbliżony do tego w Thanos Rising, z jakiegoś powodu koloryści trzymają się ciemnych barw (i stylu pseudo-malarskiego), co na offsecie wygląda... No czytać się da, oglądać się da, ale jeśli są jakieś "szczegóły" to gubią się w plamach czerni. Także malowane plansze Ribica w tomie 8 (Thor kontra Loki) na offsecie wyglądają tak jak można się tego spodziewać, przypominają mi Rogatego boga i inne wczesne Egmonty, które przez to że drukowane były na offsecie traciły dużą część użytej przez twórców palety barw...
Po wakacyjnych wojażach na północy Polski jestem bogatszy o jedno komiksowe doświadczenie. Mianowicie u kolegi zupełnie przypadkowo odkryłem dwa tomy kolekcji: Strażnicy Galaktyki i Wolverine i muszę przyznać, że jestem naprawdę pozytywnie zaskoczony.Sam format był mi dobrze znany i w komiksach superbohaterskich jakoś on mi nie odpowiadał. Jednak ani miękka okładka ani papier offsetowy nie przeszkadzały w czytaniu i ogólnym odbiorze historii. Również poszatkowanie historii nie wybijało z rytmu czytelniczego, te komiksy należy po prostu traktować jako swego rodzaju mini antologie.Choć z braku czasu i innych zobowiązań typu śpiewanie "Sto lat" nie udało mi się przeczytać wszystkiego, to jednak liznąłem trochę Wolverine'a. Historia Sabretooth Reborn to raczej standardowa opowieść o powrocie superzłola zza grobu. Nowością dla mnie były postacie Romulusa i Remusa oraz cała tajemnica stojąca za programem Broni X. Jeśli chodzi o ten etap w życiu Wolverine'a to muszę przyznać, że zatrzymałem się na Weapon X i jakoś nigdy nie zgłębiłem przygód Logana z tego okresu stąd też moje zaskoczenie.Przeczytałem też króciutką historię "Łowca" z Best of Marvel Comics #1 z 1987 r. napisaną przez Claremonta. Prawdę powiedziawszy nie wiem dlaczego dorzucono ją do tego zbioru skoro nie występuje w niej Sabretooth, chyba jest to zwykły zapychacz. No ale tutaj jak na dłoni widać przewagę offsetu nad kredą, ponieważ historia wizualnie lepiej prezentuje się od tego co dostaliśmy z tego okresu z Wolverinem, tj. Wolverine (WKKM t. 4) i Broń X (WKKM t. 45).(...)
Szkoda, że na zadane pytanie nie mogłem usłyszeć prostej odpowiedzi typu "tak/nie/warto/nie warto". No nic, mogłem się spodziewać.