Mister Miracle to komiks zagadka. Beznadziejny, a jednocześnie zachwycający...
King to dla mnie ewenement na skalę światową. Chłopa nie da się w żaden sposób zaszufladkować. Wybiera trzeciorzędnych bohaterów, bierze ich na rozkład i formuje historię. I tak jak te wszystkie ludzkie aspekty grają walca, tak każda wstawka z jakieś idiotycznej wojenki działała mi na nerwach jak dźwięk młota pneumatycznego w sobotę o ósmej rano. Dialogi pomiędzy MM a Bardą momentami wchodziły na nieosiągalny dla 99,99% scenarzystów poziom, no może poza jednym rozdziałem kiedy debatowano nad
układem mieszkania państwa M
. Natomiast jak to wszystko brać na poważnie, kiedy gdzieś tam w oddali ciągle słychać jęki
? To tak na serio? Porównywalny dramatyzm można odczuć oglądając kolejny odcinek M jak Miłość gdzie Paweł Zduński rozważa czy do pracy pojechać rowerem czy elektryczną hulajnogą. Niby ktoś tam umiera, ale tak na poważnie każdy ma to w głębokim poważaniu. Ba, na dobrą sprawę nie wiemy nawet co jest fikcją, a co nie. Które działania, które podejmowane decyzje są autonomiczne, a które mogą być warunkowane
.
Zawsze w takich sytuacjach należy podejść krytycznie do tematu i zadać jedno podstawowe pytanie. Czy jakby Daniel Way (hahaha) napisał Mister Miracle to zachwyt byłby identyczny? Czy to już jednak kwestia kultu Kinga na salonach? Czy jesteśmy widzami nędznego widowiska, gdzie wmawia się nam że obcujemy z dziełem, a tak naprawdę oglądamy tylko konsumpcję kilku zwariowanych pomysłów, z których jedne są lepsze a drugie gorsze? Czy to faktycznie zazębia się w spójną całość? Moim zdaniem Vision był lepiej wyważony pod tym względem. I teraz właśnie leżę pod kołderką i staram się sam sobie odpowiedzieć na pytanie czy warto tak ekscytować się MM?
Bez wątpienia King wciąga czytelnika do swojego świata, pisze płynnie dzięki czemu lektura w ogóle nie nuży. Porusza wiele spraw, wiele kwestii, niektóre rozpisuje popisowo. Moim zdaniem jednak stara się ugryźć za dużo rzeczy naraz, brnąc w dziwność i niepewność, wykorzystując swoją władczą pozycję nad czytelnikiem. Zastanawia na niego pułapki, a ten w nie wpada i dziękuję katowi za to że przeżył zostając kaleką.
Nie podejmę się oceny tego komiksu. Naprawdę nie umiem określić czy mi się podobał czy też nie...