Chociaż minął ledwie miesiąc od czasu, kiedy czytałem najnowszego Punishera, dzisiaj mnie wzięło i powtórzyłem sobie historię z Kingpinem, czyli pierwszą połowę tomu Aarona. Powtórna lektura utwierdziła mnie w przekonaniu, które gdzieś tam nieśmiało kiełkowało po pierwszym kontakcie - jego Punisher jest super! Przerysowany, kompletnie spaczony, brutalny, do tego podany z masą czarnego humoru. Świetny ruch ze strony Egmontu, że nie odpuścili Maxa po doskonałym runie Ennisa i idą dalej z tematem. Czekam na wrzesień na dokończenie wersji Aarona i oficjalne ogłoszenie dalszych planów. Mam nadzieję, że domknięcie historii utrzyma poziom, który jak na razie po dwóch arcach jest zwyżkowy.
Wielka szkoda, że ostatnimi czasy dostajemy tylko dwa Punishery na rok... Ale bym się ucieszył, jakby na grudzień wpadł jeszcze jeden tom, a w 2021 weszlibyśmy już od "Welcome Back" i reszty Marvel Knights.