@bibliotekarzuAle przecież to, że już kiedyś takie wydarzenia miały miejsce i udało się je rozegrać na przestrzeni jednego-dwóch zeszytów, nie oznacza z automatu, że pomysł, aby podobne wydarzenia połączyć i rozegrać na przestrzeni +20 zeszytów kilku serii oznaczał od razu kierowanie się wyłącznie kwestiami marketingowymi. Może i dało się
Knightfall rozegrać krócej (na dobrą sprawę jest on gorszym rimejkiem
czteroczęściowej powieści graficznej
Batman: Sekta), ale ja tam takich ewidentnych zapychaczy i przeciągaczy w nim nie dostrzegam. To zaczęło się wraz z kolejnymi eventami.
Ongoingi z historiami na jeden czy kilka zeszytów i jakimiś tam dłuższymi wątkami w tle są dla mnie ok.
Dla mnie też są okej (zresztą z ongoingów wywodzi się wiele z moich ulubionych historii, np.
Batman: Year One Franka Millera, czy
Batman: Hush), ale muszę wiedzieć, że właśnie są to historie, które zostały zamknięte, lub serie, które wiem, że się zakończyły. Dlatego przy zakupach ongoingów celuję niemal wyłącznie w jedną epokę (
1986-2010, czyli po restarcie tego całego pierdolnika w
Kryzysie na Nieskończonych Ziemiach i przed kolejnym dużym, niekonsekwentnym resetem w
The New 52) i z wyjątkiem
najtisowego Batmana omijam wszystkie cegły, w które wrzucane jest wszystko o danej postaci (czyli wszystkie Epici, czy właśnie te Supermany). A ten Spider-Man - jeśli polecasz - trafia do listy na potencjalne przyszłe zakupy.
Skończyłem
Śmierć (zostało mi jeszcze ok. 30 stron dodatków). Wszystko, co związane projektem Cadmus jest absolutnie tragiczne (szczególnie historia z tym gangiem dzieciaków-klonów kogośtam) i nie ma za grosz sensu (na co im ten klon Supermana skoro mają tak zajebistego superbohatera jak Auron, a nad Metropolis fruwa Supergirl?). Knowań Luthora jak dla mnie jest tutaj za dużo, a wątki pobocznych bohaterów Metropolis Egmont śmiało mógł pominąć. Ale udało się jakoś dokończyć, szczególnie nieźle podeszły ostatnie dwa zeszyty (Supergirl w przedostatnim kilkukrotnie wygląda jak młodziutka Geena Davis!), więc dałbym takie
3-3,5 w skali 1-6. Nie czuję chęci poznania dalszych losów tej historii (o wiele chętniej kupiłbym początki Supermana Byrne'a z 1986). Dla tej rozkładanej strony (pierwszy raz takie coś widzę) zostawiam tom na regale, ale nie ukrywam, że drugi raz bym nie kupił (krótsze wydanie z WKKDC jest dla mnie wystarczające).