Akurat te materiały dodatkowe to nic specjalnego.
No to słabo
I już na to w komentarzu odpowiedziałem
<ok>
To jego pierwsze pojawienie się, więc choćbyś nie wiem co wcześniej czytał i tak byś nie wiedział.
No okej, ale ten tom zawiera jeszcze blisko 300 stron po jego śmierci. Myślałem, że w nich będzie to dopowiedziane, a okazuje się, że wcale nie. Słabo.
No i liczę na coś więcej niż te trzy zapowiedziane tomy.
U mnie odwrotnie, nie sądzę, abym kupił coś więcej z tej serii (szczególnie jeśli Egmont nic nie wytnie / nie zmieni, bo wtedy kolejny tom o tych Supermanach-cyborgach, itp, może mieć +800 stron)! Nie jestem fanem ongoingów i eventów (to najgorszy typ komiksu superbohaterskiego jaki jest wydawany - dla mnie już dawno powinni wszystkie te serie pozamykać), na pierwszy zdecydowałem się z trzech powodów: jednym z nich był brak numerka na grzbiecie w razie gdybym się od niego odbił i nie chciał kontynuować przygody z tym 90sowym Supermanem. Póki co, właśnie na to się zanosi (scenariusz oceniłbym w porywach na 3+, dialogi i monologi bohaterów w latach 90. były strasznie infantylne, ciężko się to czyta gdy już się nie jest nastolatkiem).
Spider-Mana i Punishera nawet nie próbowałem - czytałem tylko po jednym zeszycie Semica ich serii, więc nie mam sentymentu do historii z tego okresu. Jeśli kiedyś będę chciał coś o nich przeczytać, to będę celował w zamknięte serie (np. Marvel Knights), lub pojedyncze albumy.
Knightfall po prostu wprowadził zupełnie nowe istotne postaci (Bane, Azrael, dr Kinsolving) i w wydaniu Egmontu śledzimy ich losy od debiutu. Nie ma się w czym pogubić, bo wszystko dostajemy na tacy.
Natomiast w Supermanie zaplanowano to inaczej. W liczne wątki rozgrywające się latami nagle wrzucono Doomsdaya. Trafiamy w środek "Mody na sukces" tyle że z dodatkową postacią.
Dokładnie! Bardzo trafione porównanie ongoingów do soap opery.
Śmierć Supermana jest za to o tyle lepsza od Knightfallu, że mniej jest nawalone pomysłów głąbów z marketingu, co biorą pieniądze za wymyślanie żeby nie sprzedawać za dolara tylko za 0,99. W Knightfallu mamy więc co i rusz pomysły rozdmuchane na 10 zeszytów żeby zarobić 10 razy więcej na jednej historii, crossy z seriami innych bohaterów żeby sprzedać przy okazji też inne serie, itd. itp.
Trochę nieuczciwe porównanie, bo w Knightfallu-Knightfallu (tylko jego powinniśmy porównywać z samą
Śmiercią Supermana) tak nie ma. Dopiero po Upadku Rycerza zaczęło się przeciąganie i przedobrzanie.
Koniec pitu-pitu, idę czytać dalej