To też się podzielę pokrótce wrażeniami z lektury
Śmierci Supermana. Czytałem z miesiąc temu. To mój pierwszy komiks z Supermanem więc nie miałem żadnej sympatii do postaci, czysta karta.
Liga Sprawiedliwości - nie znałem tych bohaterów, więc zapamiętałem ich mniej więcej tak: kobieta atakująca lodem, kobieta atakująca na zielono, czarnoskóry z mocami psychicznymi, gość z pierścieniem (ten był z nich najciekawszy i miał jakiekolwiek cechy charakteru). Oczywiście zdaję sobie sprawę, że wpływ na to miała sama konstrukcja komiksu, który był właściwie eventem, więc nie było czasu/miejsca na fajne przedstawienie postaci, ale dałoby się to zrobić znacznie lepiej. Nie zapamiętałem nazwy żadnego z nich, ale ja nie mam pamięci do imion.
Superman - fajnie przedstawiony i narysowany. Niestety scenarzyści nie popisali się tworząc jego "strategię" walki z Doomsdayem. Zachowywał się niczym Hulk, brakowało tylko okrzyków "SUPERMAN BIĆ!!!". Mimo wszystko jako bohater da się lubić i całkiem dobrze czytało się jego poczynania. No ale to komiks o jego śmierci, więc długo nie zaszczycił nas obecnością.
Miasto Metropolis, jego policja i mieszkańcy oraz mieszkańcy podziemi - no niezbyt dobrze. Do komisarza Gordona i policji z Gotham nie ma podjazdu. Podziemniacy - czasami spoko, czasami dziwnie. Raczej dziwnie. A najgorzej oceniam tych "gazeciarzy" z laboratorium, nie moje klimaty. Całokształt wyszedł dość sztucznie.
Lex Luthor - chyba najciekawsza postać w komiksie. Ciągle knuje (a Supergirl jest wodzona za nos niczym blondynka z kawałów) i realizuje swoje własne plany. Jedynie fryzura trochę denerwuje.
Podsumowując, moje odczucia w trakcie lektury były dość sinusoidalne - jest super, wciągasz się, a następny zeszyt nudy. Trochę interesujących wątków, trochę mega głupich. Całość oceniam przeciętnie, ale nie źle. Do poziomu Knightfalla bardzo daleko moim zdaniem. Było by pewnie o wiele lepiej, gdyby znało się wcześniejsze przygody Supermana i miało jakiś kontekst. Albo, gdyby czytało się jego przygody przez długi czas, wtedy taka śmierć mogła faktycznie być czymś wgniatającym w fotel, albo przynajmniej odskocznią od zwyklejszych historii.
Oczywiście kupię kolejne tomy, bo chcę wiedzieć co było dalej.
A retro kreska wymiata.