Skończyłem wczoraj Światło Jedi i ogólnie mogę polecić. Jest to powiew świeżości, jeśli chodzi o historię i postaci. Oczywiście nie jest to jakaś przełomowa lektura, ale fanowi uniwersum polecałbym ją sprawdzić, bo rzeczywiście poszerza świat o nieznany okres i robi to sposób, które nie wywołuje zgrzytania zębów. Z początku ilość postaci może trochę czytelnika pogubić, ale po chaotycznym, acz poprowadzonym ciekawie koncepcyjnie początku, wszystko się krystalizuje i zmierza sprawnie ku finałowi, który jednak nie jest zamknięty i będzie rozwijany w kolejnej książce. Ja na pewno ją sprawdzę.
Przez poprzedni tydzień i ostatni weekend nadrobiłem także drugą falę komiksów gwiezdnowojenych od Egmontu.
Głowna seria to taki trochę niepotrzebny zapychacz, bo nic za bardzo nie dodaje do uniwersum, nawet zbytnio się nie łączy z filmami.
Ogólnie chodzi o to, że Luke przez połowę tomu szuka miecza, który stracił w Mieście w Chmurach. Czytelnik może liczyć więc na to, że zostanie pokazane, jak uzyskał miecz z Powrotu Jedi, ale srogo się rozczaruje, bo okazuje się, że to jakieś ostrze o żółtym kolorze. Więc tu jest stracony potencjał wg. mnie.
Jedyny silny element, to rozwinięcie postaci Lando, który ciągnie komiks fabularnie.
Darth Vader to z kolei inna para kaloszy. Ogólnie to już 3 seria z Mrocznym Lordem u nas i kolejna, którą czyta mi się bardzo dobrze. Sporo tu akcji, ale główną siłą są tu rozterki i wspomnienia Vadera, który zyskuje tu dużo głębi jako postać. Komiks też fajnie dopowiada historię z prequeli, do których mam sporo sentymentu, bo moje dzieciństwo przypadało akurat na nie. Zdecydowanie polecam.
Łowcy Nagród z kolei to najbardziej nastawiony na akcję tytuł z wszystkich trzech. Dużo tu się dzieje, może czasami za dużo, choć komiks sprawnie rozgrywa motyw tajemnicy zasygnalizowanej na początku opowieści, która znajduje dość satysfakcjonujące rozwiązanie, ale trochę to się rozdrabnia w mnogości bohaterów, którzy nas nie obchodzą. Główny bohater z kolei jest przedstawiony w dość nieangażujący sposób i jest przyćmiewany przez bardziej znanych łowców. Historia kończy się cliffhangerem, który przekonał mnie do zakupu kolejnego tomu. Ogólnie taki średniak na nudny wieczór.
Wszystkie tytuły stoją na dobrym poziomie graficznym i tu nie mogę się do niczego przyczepić, choć akcja w łowcach była czasami dość chaotycznie przedstawiona.
Drugie wejście Egmontu w Star Wars można uznać za dość udane, na pewno kupię drugie tomy. Czekam na kolejne tytuły i na kontynuację Doctor Aphry w Star Wars Komiks.