Hejka, za kilka dni pierwszy tom runu Straczynskiego, warto się w to wbijać ?
Spróbuję odpowiedzieć. Nie czytam za bardzo SH, ten run był chyba jednym z ostatnich komiksów Marvela/DC, które kupiłem i ileś lat minęło odkąd czytałem, ale za plusy uznałbym:
- prywatne wątki, relacje z MJ, ciocią May są rozwijane przez dłuższy czas i są naprawdę ciekawie zrobione. Przeplatają się ze sobą, prowadzą od jednej trudnej decyzji, do następnej
- nowi wrogowie - już nie jest tak, że Spider na zmianę leje się z Electro, Mysterio, Octopusem i później kolejna runda; jest powiew świeżości
- fajne motywy o bardziej "społecznym" charakterze
- występy znanych i lubianych jak Cap America, Strange, Iron man i w ogóle Civil war oczami Spidera
- i tu popełnię komiksowe samobójstwo - mnie końcówka wbiła w fotel; ok nie chciałem tego, i było to kompletne zaskoczenie i to nieprzyjemne, ale nie można odmówić odwagi. No i w mojej ocenie to w sumie dobrze wieńczy ten run. Nie wiem, jakie były inne opcje rozpatrywane, ale chyba trudno byłoby to przebić jeśli idzie o zaskoczenie. Żałuję tylko, że
nikt później tej zmiany nie odwrócił i nie pokazał, że ich miłość jest silniejsza niż jakiśtam Mefisto.
To byłaby dla mnie piękna historia.
Za minus muszę zaliczyć kilka pomysłów fabularnych. No naprawdę głupawych, jak
dzieci Gwen czy zmutowani mafiosi, śmierć i zmartwychwstanie Spidera
też mi nie przypadły do gustu.
Ten run zmienia się z biegiem czasu. Najpierw jest nacisk na Petera, a później (może od połowy) akcja rozkręca się na maksa i sprawy superhero przejmują całkowitą kontrolę. Ale ogólnie, w mojej ocenie, ten run ma bardziej dojrzały (na miarę możliwości w takiej serii) charakter, niż to co znam. Właściwie to już po tym runie, nie odważyłem się na czytanie kolejnych komiksów ze spiderem.