Skończyłem czytać wczoraj Spectacular Spider Mana o Muchy i był to udany czas. Sam nie mam jakich nostalgicznych wspomnień z tymi zeszytami, na TM-Semici byłem trochę za mały, ale jako fan klasycznej kreskówki z Spider Manem poczułem więź z tą wersją Pajączka. To chyba najrówniejszy pod względem fabuły grubasek o Pajączku, którego dostaliśmy w ostaniem czasie. Epici od Egmontu czytało się też świetnie, ale niektóre zeszyty w nich zawarte trochę jednak odbiegały poziomem od reszty. Tu takiego wrażenia się nie ma, choć też jest parę fragmentów historii, które wydaje się być w oderwaniu o konsekwentnie pisanej całości. Najbardziej rzuciło mi się w to oczy w przypadku arcu od X-Men.
Też w tym fragmencie trochę z znikąd pojawili się rodzice Parkera i Czytelnik może być zagubiony.
Dwa najważniejsze wątki to bez wątpienia wątek Vermina i relacja Petera i Harrego. Vermin to tragiczna postać i autentycznie można się przejąć jej losem. W ramach komiksowej konwencji jego losy są przedstawione w przekonujący sposób. Można tu się czepiać zbyt powierzchownego podejścia do problemu, ale jak na komiks superbohaterski działa to dobrze. Pierwsza połowa jego historii to opowieść o cierpieniu, odtrąceniu, niezasłużonej krzywdzie. Są to tematy, które obecnie we współczesnym superhero zastępowane są przez naparzankę i niesłusznie, bo z tej historii przedstawionej w niebieskim tomie da się wynieść coś więcej, własne przemyślenia i emocje, które dodają tylko wartości lekturze tego tomu.
Jednak nie przypadkowo na okładce jest pojedynek Zielonego Gobilna i Spider Mana, bo to ich relacja zaczyna i kończy ten ponad 500 stronicowy tom. Jednak w tym pojedynku mamy nie tylko do czynienia z czystą fizyczną przemocą , a równie z psychicznym zaszczuciem czy wyrzucaniem nawzajem krzywd i win przez obu bohaterów. Oczywiście kibicuje się w tym Spider Manowi, ale też współczuję skołatanemu psychicznie Harremu.
Rysunki Buscemy trzymają poziom prze całym tom, artysta czasami zaproponuje nawet interesujący manewr artystyczny, ale nie są to jakieś prace, które zostaną ze mną na dłużej. Jednak MJ w wykonaniu McFarlane'a jest jedyna w swoim rodzaju, ale tej z kart Spectaculara też nie brak charakteru. Można się oczywiście przyczepić do słabszej jakości niektórych zeszytów, może być to argument przeciw kupieniu tego tomu. Ja też na to zwróciłem uwagę, ale słabe skany w części tomu doją mu trochę sznytu retro i da się to przeboleć. Szczególnie, że Buscema jakoś specjalnie nie stawia w swoich pracach na wielkie kadry pełen akacji, a na bardziej kameralne i przez to łatwiej da się przebrnąć przez te słabiej wyglądające zeszyty.
Jakość wydania może być, ale te luźne grzbiety u Muchy to rzecz, która wymaga poprawy. Komiks po przeczytaniu w moim wypadku daleko jest od rozpadu, ale grzbiet lata jak chce. Za prawie ćwierć tysiaka okładkowej, jakość powinna bez zarzutu nawet po paru krotnym przeczytaniu. Trochę taki zgrzyt.
Podsumowując to i tak był udany czas jeśli chodzi o lekturę, czekam na kolejne Epici od Egmontu i też liczę na to, że Mucha zaskoczy nas w przyszłym roku jeśli chodzi o Pająka, szczególnie że to będzie jubileuszowy rok dla Spider Mana. Co by mogli wydać? Jako, że Mucha w X-menach przejęła sieroty po WKKM, to w końcu prosimy pełnego JMS'a. Tylko poprawcie te grzbiety...