Z tymi gniotami to byłbym ostrożny. Prawda, że każda ocena jest czysto subiektywna to gównoprawda, albo inaczej prawda tylko do pewnego momentu. Da się w przybliżeniu obiektywnie ocenić różne elementy składowe czegoś co oceniamy i nawet spróbować ocenić jak całość może odziaływać na widza/czytelnika, dopiero kwestia czy nam się to tak naprawdę podoba czy nie jest kwestią czysto subiektywną. Slott wiele lat pisał tego Spider-Mana, zapewne o rok, dwa czy trzy za długo, ale sam fakt że tak długo się utrzymał w siodle oznacza, że czytelnicy go lubili, ja też go lubię było jego kilka innych tytułów w kolekcjach, facet umie pisać dowcipy. To że były pomysły bywały nietrafione to zupełnie normalne zwłaszcza w takim przedziale czasu, to że się w końcu wypalił jest również normalne. Opinie na temat całości są w internecie pochlebne a sam fakt, że sto siedemdziesiąty zeszyt od niego, sprzedawał się lepiej niż trzydziesty (mowa o czasach "przedepidemicznych") Spencera jest jednak trochę znaczący. No i to chyba nie działa na zasadzie, że mu ją powierzyli na dłużej słowami "masz człowieku komiks i będziesz go pisał 10 lat". Z Kingiem tak zrobiono, ale to był chyba jakiś wyjątek i wiadomo jak się skończyło zresztą.
Nie bardzo zrozumiałem tę historię z Chichesterem bo trochę ją niedookreśliłeś. Jeżeli wrócił do Daredevila to wcale jakoś pochlebnie o nim nie świadczy, powiedziałbym że wręcz przeciwnie.