4. Mimo, że ksiądz, to od młodych chłopców zdecydowanie woli kobiety
Rozumiem, że problem pedofili - czy może dokładniej zachowań pedofilskich - wśród księży może bulwersować czy rodzić ból. Ja go nie neguję i dla mnie też jest wielkim źródłem smutku. Jednak żeby skutecznie mu przeciwdziałać, trzeba dobrze rozumieć jego istotę. Wydaje mi się, że duża część negatywnych wypowiedzi, żalu i kontrowersji w tym temacie dotyczy w głównej mierze złych, niewłaściwych reakcji władz kościelnych w różnych sytuacjach, podczas gdy z tego, co mi wiadomo, sam odsetek sprawców takich czynów wśród księży nie odbiega znacząco od odsetków w innych grupach społecznych i stanowi wyraźną mniejszość.
W związku z tym wspominanie, choćby żartem, że pociąg dla młodych chłopców jest czymś typowym dla księdza, wygląda mi jednak na coś niewłaściwego i obraźliwego dla wielu kapłanów, którzy nie dopuścili się nigdy czegoś takiego. Czy z uwagi na to, że istniały gangi złożone z Afroamerykanów, byłoby do przyjęcia stwierdzenie "choć to Afroamerykanin, to jednak nie przestępca"? Albo z uwagi na to, że istniały rodziny bankierów o pochodzeniu żydowskim, można by mówić "choć to żyd, to jednak nie bankier"? Nawet z półuśmieszkiem i mimochodem? Wszystkie takie wypowiedzi wydają mi się niesmaczne.
A teraz przechodząc do tematu o Spider-Manie i jego dziecinnieniu: akurat wczoraj czytałem ciekawe wypowiedzi o tym w komentarzach pod streszczeniem annuala ze ślubem Petera i MJ:
http://www.supermegamonkey.net/chronocomic/entries/amazing_spider-man_annual_21.shtmlCelną obserwacją od paru użytkowników jest to, że małżeństwo Petera wcale nie sprawiło, że przestali się z nim "identyfikować"... bo już od dawna było to dla nich niemożliwe. Peter przestał być kimś, z kim młodzi czytelnicy mogli się "identyfikować", kiedy skończył studia, zamieszkał we własnym mieszkaniu i sam prowadził sobie gospodarstwo domowe. Ilu 12-15-latków (chyba docelowi odbiorcy z tamtych czasów) mogło mieć podobne doświadczenia? Małżeństwo niewiele tu zmieniło. Jednak "identyfikować" piszę w nawiasie, bo dla komentujących nie było to problemem - oni nie chcieli się "identyfikować" z Peterem, tylko czytać o jego przygodach. Myślę, że to celna obserwacja, że wydawnictwa przeceniają wartość tej tzw. "identyfikacji", czyli upodabniania bohaterów do [wyimaginowanego obrazu] docelowych odbiorców ich komiksów.
Można powiedzieć, jak to piszą użytkownicy pod linkiem, że Marvel próbował zjeść ciastko i mieć ciastko: sztucznie utrzymywać Petera "w zawieszeniu", żeby był "identyfikowalny", podczas gdy "identyfikowalny" przestał być, gdy skończył liceum. Jednocześnie chcieli pozwolić postaci się rozwijać (studia, podyplomówka, praca, samodzielne życie) i cofać go w tym rozwoju. Nic dziwnego, że wywołało to problemy.