Zakończenie sagi klonów jest w w 80 tomie SBM o Benie Reilly. Imo najlepszy komiks superbohaterski jaki czytałem w tym roku.
UWAGA SPOILERY!
Dzięki rekomendacji kilku osób z wątku Scarlet Spider wpadł w moje ręce, a więc przeczytałem go wczoraj. Pierwsza historia to typowa ramota trykociarska, więc nie ma o czym mówić. Główne danie tego tomu, Odkupienie (Redemption) nie powaliło mnie z nóg, niestety. Na plus zdecydowanie postaci Bena i Janine. Widać, że Reilly jest inny niż Parker, a problemy tej pary trącą romantyczną opowieścią z lat 90., gdzie Ben i Janine chcą mieć tylko siebie. To było fajne, ta obyczajowa nuta. Natomiast główny wątek z Kainem i jego motywacjami to tragedia. Jego nienawiść względem Bena i pobłażliwość tego drugiego w ogóle mi nie leżały jako oś ich znajomości. Ale rozumiem, że scenarzysta rzeźbił z tego, co wcześniej było wymyślone. Czy Janine pojawia się gdzieś indziej? Wyszła na wolność?
Co do ostatniej historii z Green Goblinem... no nie, po prostu nie. Chyba za stary jestem na schematy typu: główny złoczyńca porywa suberbohatera w jakieś miejsce, by tam odbyć z nim ostateczny pojedynek, podczas gdy to superbohater jednak wygrywa. Ta historia była tak do bólu schematyczna, że w głowie się nie mieści. Motyw z Normanem, który stał za Szakalem i całą Sagą Klonów to totalne nieporozumienie. Marvel mógł się trzymać początkowego założenia. Ponownie mamy do czynienia z leit motiv w stylu arcyzłoczyńca nienawidzi superbohatera z jakichś bezsensownych powodów i latami knuje, by ostatecznie doprowadzić do finałowego pojedynku. Ale w tej historii nie ma żadnej dramaturgii, żadnego napięcia, śmierdzi takim fake news'em, że gdybym był czytelnikiem Spidera w Stanach w tamtym czasie, sam przestałbym kupować. Kompletnie bezsensowna walka między tymi dwoma, która prowadzi do równie bezsensownej śmierci Bena. Rozumiem zamysł, że miał zginąć i w ten sposób wyjasniło się, kto był klonem, ale ostatecznie było to tak nieudanie zaprezentowane, że ten tom SBM okazał się dla mnie jednym wielkim zawodem.
Daję 5/10 z sentymentu do postaci. No i Romita Jr. naprawdę fajnie rysuje Pająka, sceny ze Spider-Manem ogląda się przyjemnie. Fabularnie słabizna.
Z tego, co Hachette napisało w komiksie odnośnie do postaci Bena, to w późniejszych ranach okazał się on złoczyńcą, który sworzył własną armię klonów itd. Taka fajna postać, można było pociągnąć jakąś obyczajową serię z Benem, żyjącym gdzieś na Wschodnim Wybrzezu albo w Kansas, będąc zwykłym farmerem lol. To byłoby najlepsze, co mogli zrobić ze Scarlet Spiderem.