To, to, to. Dlaczego Superman, Batman, Luke Cage, Wolverine mogli mieć dzieci a Peterowi i MJ tego odmówiono? I jeszcze to poronienie wymazano z historii.
Od lat mówi się w fandomie o edytorach Spider-Mana, którzy koniecznie nie chcą by postać dorosła. Musi być jakieś ekonomiczne uzasadnienie tego, może komiksy z dojrzałym Parkerem słabo się sprzedawały. Tylko że właśnie teraz sukces sprzedażowy odnosi
Ultimate Spider-Man, alternatywna seria o Spider-Manie zdobywającym moce dopiero po narodzinach swoich dzieci. Więc naprawdę ciężko pojąć, jaki jest prawdziwy powód tej edytorskiej obsesji. Wydawnictwu zależy by Peter Parker z głównego uniwersum trzymał się w ramach młodego dorosłego bez dzieci jako status quo. Jeden z wieloletnich edytorów Marvela ostatnio nawet porównał to do "ślepoty" Daredevila przedstawiając jako niezmienny ikoniczny element postaci. Jak na moje - absurdalne podejście. Sprzedaż nowego Ultimate Spider-Mana powinien dać im do myślenia, ale w przypadku edytorialu Pająka dzieją się rzeczy niestworzone, i większość czytelników straciło już dawno nadzieję na pozytywne zmiany. Po dekadzie przeciętnego runu Slotta pojawił się Nick Spencer, wnoszący dużo fajniejsze scenariusze, podejście do Petera, by później mógł wparować Zeb Wells i to wszystko palić. Teraz mamy zapychacz z magicznym Pająkiem, zobaczymy kto przyjdzie psuć po tym.
Ostatnio zastanawiałem się - może podejście Marvela do Spider-Mana wziął się z obecnego wizerunku millenialsów, w dużej części bezdzietnych, nie palących się do rodzicielstwa i obowiązków? A może to że Parker nadal tkwi w problemach finansowych (jak w większości swojego życia, nie licząc epizodu w Horizon Labs) ma być powolnym oswajaniem tej generacji w USA, że będą tkwili w biedzie?Może tutaj trochę odleciałem zbyt daleko w kosmos, niemniej uważam żę w pierwszej części teorii musi coś być.
Tylko rodzi to kolejne pytanie - czy czytelnik naprawdę musi się tak mocno utożsamiać z bohaterem, że ma on także reprezentować jego status cywilny, ilość dzieci? Sytuację ekonomiczną? Bruce Wayne to najpopularniejszy superbohater, jest miliarderem i ojciem kilku synów. Gdzie tu przeciętny Bill Johnson ma szukać pierwiastka siebie? Dlatego to wszystko wydaje się tak niezrozumiałę. W naszej rodzimej biurokracji mamy dużo mechanizmów wyglądających jak wyglądają, "bo tak było zawsze", i coraz bardziej jestem pewien że to jedyny powód takiej a nie innej komiksowej formuły na Ścianołaza.
Myślę że dużo by mogło zmienić gdyby powstała kontynuacja trylogii Raimiego - gdzie Sam planował wprowadzić córkę Petera i Mary Jane. Masowy widz "obyłby się" z wizerunkiem dzieciatego Spider-Mana i edytorial nie byłby tak przekonany, że Pająk w takiej konfiguracji się nie sprzeda. Tylko czy tylko w tym tkwi problem? Odnoszę wrażenie, że scenarzyści podobnie podchodzą do jego charakteru. Bezdzietny kawaler mieszkający ze współlokatorami nie musi być przecież mentalnym gówniarzem, a nieraz tak Parker jest pisany. Zeb Wells tak go pisał, dziś przeglądając Avengers z Marvel Now zauważyłem że Pająk też zachowuje się tam jak nastolatek. Ten stereotyp jest silny. Jeden z elementów dający popularność postaci, również zrobił z niej zakładnika.