Tak sobie poprzeglądałem znowu ten wątek i w sumie o samym komiksie niewiele się tu pisało, a jako że sam jestem na świeżo po lekturze ostatniego tomu, stwierdziłem, że pokuszę się o małą opinię na jego temat. Do lektury "Do piekła i z powrotem" podchodziłem z pewnym niepokojem - raz ten tom to już czasy, kiedy komiksy Millera nie były tak dobrze oceniane i również w jego przypadku spotykałem się raczej z negatywnymi opiniami, a dwa ze względu na brak dostępności minęło już trochę czasu, odkąd ostatnio czytałem coś z "Sin City", a ostatnie tomy dostarczały mi zdecydowanie mniej zabawy niż pierwsze, które bardzo lubię. Natomiast w konfrontacji z tymi zastrzeżeniami, sam komiks w mojej opinii się broni.
Fabuła przypadła mi do gustu. Mamy z jednej strony pewne odświeżenie w serii - po pierwsze całkiem nowy bohater, na którego losach się skupiamy, po drugie z początku całość wydaje się dosyć oderwana od reszty serii, choć im dalej, tym nawiązań do poprzednich historii pojawia się więcej - choć trzeba zaznaczyć, że gra to całkiem dobrze i mimo, że mrugnięć okiem jest w pewnym momencie całkiem sporo (ale w końcu to finał), to osobiście nie czułem, żeby coś było tutaj na siłę. Jeżeli pojawia się jakaś postać znana z poprzednich tomów, to zostaje naturalnie wkomponowana w opowiadaną historię i nie ma się wrażenia, żeby coś było na doczepkę. Niektóre wątki rozpoczęte w poprzednich odsłonach znajdują tu zresztą całkiem satysfakcjonujące rozwiązanie. Poza tym sam temat, wokół którego Miller zbudował scenariusz, jest według mnie ciekawy i ta wycieczka do tytułowego "piekła" faktycznie może robić wrażenie. Jest to oczywiście w pewien sposób przerysowane podejście do jednak mocnej problematyki, ale zgadza się to z klimatem serii, która od początku była na komiksową modłę przegięta i według mnie wypada dobrze. Finalnie historia dobrze wpasowuje się w resztę cyklu.
Innym zabiegiem, który jest nowością dla tej serii, jest zaprezentowanie fragmentu historii w pełnym kolorze. Nie jest to duża część komiksu, ale cała jedna sekwencja bardzo wyróżnia się na tle reszty "Sin City". W mojej ocenie fajnie to zagrało - sprawdza się jako pewnego rodzaju ciekawostka, a przede wszystkim nie bierze się z powietrza i jest fabularnie uzasadnione. Zaznaczyć trzeba jednak, że to taki millerowski odlot, podobny do tego, co momentami działo się w "Mroczny Rycerz kontratakuje", więc na pewno nie każdemu podpasuje, jednak dla mnie było to fajne urozmaicenie. Generalnie jeśli chodzi o konstrukcję komiksu nie podobał mi się tylko ten krótki fragment stanowiący historię opowiedzianą komisarzowi policji przez jego syna - to tylko 6 stron, ale zostały tak wplecione w fabułę, że wyrwały mnie z rytmu. No ale to bardzo mały minus, zwłaszcza że "Do piekła i z powrotem" to przy okazji najdłuższy tom w serii, więc i historia jest tu dosyć rozbudowana.
Podsumowując więc ja z lektury jestem zadowolony. Podchodziłem z obawami, jednak przy tym tomie bawiłem się lepiej i udało mu się przysporzyć mi więcej rozrywki niż przynajmniej dwóm poprzednim. Według mnie to godne zamknięcie serii, które zagrało mi dużo bardziej niż się tego spodziewałem. Fajnie, że Egmont w końcu wznowił i całość już znajduje się u mnie na półce, udało się też rozwiązać problem z niezgrywającą się panoramą. Jestem ciekawy jak wypadnie zapowiedziany powrót po latach do tego świata i na pewno zerknę na ten prequel, który ma być westernem.