Dobra, swego czasu robiłem mały research wśród powszechnie komentowanych tutaj (w różnych tematach) serii. Wziąłem sobie na tapetę jedynki: Hellboya Mignoli, Sandmana Gaimana, Hitmana Ennisa oraz Amerykańskiego Wampira Snydera. Dlaczego piszę o tym tutaj? Bo w moje gusta z tej grupy wpisał się
tylko Snyder i Albuquerque.
Od I tomu czytałem z wypiekami na twarzy. Wcześniej nie podobała mi się kreska Rafy Albuquerque (zresztą każda z wymienionych tych serii jw. miała rysownika, który nie do końca mi pasował), po przeczytaniu 1-2 zeszytów doceniłem kunszt i piękno w rysowaniu przez niego postaci (zwłaszcza szczegółowość twarzy, uczucia), kadrów, doboru kolorów (tu chyba należy docenić pracę osoby od tuszu). Ulokowanie akcji na Południu USA - dla mnie to też plus (kaniony, ponure pustkowia, westernowy klimat). No i to co najważniejsze, coś co powoduje, że ja zostaję przy danej serii - ciekawe pióro i sama opowieść. Od samego początku autorzy tej serii serwują nam zwroty akcji, punkty kulminacyjne, zdradę, mnogość wątków (poprzez wprowadzanie kolejnych postaci) i wartką akcję. Myślałem, że w tej serii (tomy I-VIII) akcja będzie skupiona wokół Skinnera, okazało się jednak, że mamy całą paletę ciekawych bohaterów od Jamesa Booka zaczynając, idąc poprzez Pearl i Henry'ego, Casha, Hattie, a kończąc na Felicii oraz Calvinie (i innych).
W pierwszy tomie należy odnotować również gościnny wystep Stephena Kinga, który w swoich książkach słynie z równie ciekawych konwencji grozy (jedyne czego nie lubię u tego Kinga to rozwleczenie akcji poprzez wiele nic nie wnoszących opisów - na szczęście w komiksie tego nie ma).
Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić to z pierwszych pięciu tomów najsłabiej wypadł w mojej opinii tom IV. Historia Travisa Kidda jest okej, wątek z Piper (a bardziej jego zakończenie) również na plus. Jednakże czuło się, że to wydarzenia poboczne, nie mające za bardzo styczności z główną fabułą oscylującą wokół wątku Skinnera-Pearl-rodziny Book.
Bardzo słabym tomem jest tom VI. Zaczął się dobrze, choć znów gdzieś "na uboczu". I znów dotyczy on Travisa. Lecz poziom w moim odczuciu okej (tragiczna historia dwojga kochanków, okej, fajne urozmaicenie, zwłaszcza że nie takiego zakończenia się spodziewałem - ale już Snyder mnie przyzwyczaił do ciekawych zwrotów akcji w tej serii). Najgorsze co nadchodzi po tej krótkiej historyjce to antologia kilkustronnicowych opowiadań, których część jest w moim odczuciu tragicznie narysowana. Z tej antologii najbardziej podobała mi się historyjka Hattie oraz te ze Skinnerem (zwłaszcza ze sprzedażą ciał). W moim odczuciu te opowiadania nic nie wnoszą i powstały na siłę.
Wnioskujac po komentarzach na forum, można było odczuć, że tomy VII i VIII są jeszcze słabsze. Nic bardziej mylnego! Mnie się podobały. Czuć w nich chyba po raz pierwszy w tej serii szaleństwo Snydera, przerysowanie, ale nadal wpisane w fabułę (w końcu wcześniej nie było wiadomo kto był tym Pierwszym). Mamy też więcej Skinnera. Klimat Południa, lata '60, muscle cary i harleye, coś co akurat bardzo lubię. Może w zestawieniu z pierwszymi pięcioma tomami te dwa tomy wypadają słabiej, ale nadal mi się podobają, nadal apetyt rośnie z każdą kolejną przeczytaną stroną. I szkoda, że na IX przyjdzie nam troszkę poczekać, bo w USA dopiero co seria dobiegła końca. Liczę, że będzie równie dobrze! Zwłaszcza, że zakończenie VIII to tak naprawdę zapowiedź kolejnych wydarzeń, bo przecież
pierwotne Zło nie zostało pokonane
O co chcę się Was zapytać. Mianowicie umknęła mi jedna dość istotna rzecz i nie wiem czy ją po prostu przeoczyłem, czy Snyder ją póki co pominął
w serii były gdzieś rozwiązane wątki z
B.D. Blochem oraz
Percym? Zostali oni pokonani, czy coś? Za dużo rzeczy czytam i niekiedy coś mi umknie. Nie musicie mi pisać jak się zakończyły te wątki, wystaczy jak dacie znać czy były zakończone. Ja za jakiś czas na pewno wrócę do tej serii bo ją uwielbiam