Chyba jestem jedynym uzytkownikiem tego forum, ktory ma komplet Sandmana w piewszym wydaniu i nie czuje potrzeby wymiany. Sentyment do dwnych, studenckich czasow, gdy kupowalem na biezaco mi na to nie pozwala.
Chyba jestem jedynym uzytkownikiem tego forum, ktory ma komplet Sandmana w piewszym wydaniu i nie czuje potrzeby wymiany. Sentyment do dwnych, studenckich czasow, gdy kupowalem na biezaco mi na to nie pozwala.
I nic ci się nie rozleciało? Bo mi z Lucyfera na 11 tomów chyba ze trzy się porozklejały :/ Klejenie w starych SC-kach to jest dramat.
Chyba jestem jedynym uzytkownikiem tego forum, ktory ma komplet Sandmana w piewszym wydaniu i nie czuje potrzeby wymiany. Sentyment do dwnych, studenckich czasow, gdy kupowalem na biezaco mi na to nie pozwala.
Sandman - Noce Nieskończone, z grudnia 2017, to jest pierwsze wydanie?
Azaliż jedno wyklucza drugie? ;) Najlepiej mieć obie wersje na półce :PSzkoda mi miejsca na polce. Bardzo Sandmana lubie, ale nie jest moja ulubiona seria i nie tasuja pod nia lancy.
Chyba jestem jedynym uzytkownikiem tego forum, ktory ma komplet Sandmana w piewszym wydaniu i nie czuje potrzeby wymiany. Sentyment do dwnych, studenckich czasow, gdy kupowalem na biezaco mi na to nie pozwala.Nie jesteś sam :)
Głównego wątku Sandmana nie da się spartolić o ile trzymamy się numeracji tomów (czyli jedziemy od 1 do 10 jeśli mówimy o wydaniu twardo okładkowym które obecnie jest dostępne) i najważniejsze żeby "Uwerturę" przeczytać na końcu przygody.
Ewentualnie przed lekturą "Uwertury" można przeczytać jeszcze antologie które ukazały się w między czasie jak "Noce nieskończone", "Śmierć", "Furie" czy "Senni Łowcy" na pewno nie zaszkodzą, a poprawią tylko odbiór "ostatniego" tomu.
Powiedzcie mi proszę, czy jak kupię te 10 tomów Sandmana od egmontu + preludium Uwertura, to mam już spokój z tą serią, czy jest coś jeszcze? I czy to coś jeszcze zostało wydane w Polsce?
to Ty lajkowales bazyliszka 150 razy?Myślę, że coś koło 1500 x. Zjadłes jedno zero. :)
Neil Gaiman wypowiadał się nie raz na podstawie których jego opowieści będzie pierwszy sezon i raczej nikt nie spodziewa się klasycznej młócki rodem z superhero. Nie twórzmy rzeczywistości, że to ma być produkcja dla fanów trykotów.
Szkoda tylko, że to wszystko jedynie powtórzony materiał z poprzednich wydań.Ja to się trochę dziwiłem, że powtórzyli te zeszyty z Sandmana. Rozumiem, że to wydanie jest wzorowane na oryginalnym Deluxie, ale ten tom i tak był skierowany do czytelników Sandman, którzy zapłacili dwa razy za ten sam materiał.
Jeśli chodzi o resztę spin-offów, z tomów "Sandman Universe", które posiadam został mi do nadrobienia jeszcze "Dom szeptów", ale po dotychczasowych wrażeniach raczej odpuszczam tę linię i tak naprawdę liczę już tylko na "Lucyfera" Careya, że będzie trzymać zadowalający poziom, bo jego inne komiksy z tego świata całkiem przypadły mi do gustu.Klasyczny "Lucyfer" jest solidną lekturą. Mnie początek zachwycił, środek lekko znudził, ale w finale wróciło wszystko na swoje tory. Zdecydowanie polecam. Należy się jednak nastawić na inny rodzaj historii niż w Sandmanie Gaimana.
Ja to się trochę dziwiłem, że powtórzyli te zeszyty z Sandmana. Rozumiem, że to wydanie jest wzorowane na oryginalnym Deluxie, ale ten tom i tak był skierowany do czytelników Sandman, którzy zapłacili dwa razy za ten sam materiał.Mnie tam samo to, że dołączyli te zeszyty jakoś nie razi, nawet jestem w stanie w pewien sposób docenić taką komplementarność tego wydania. Szkoda tylko, że najlepsze fragmenty tego tomu okazały się być powtórką tego, co już znałem.
Klasyczny "Lucyfer" jest solidną lekturą. Mnie początek zachwycił, środek lekko znudził, ale w finale wróciło wszystko na swoje tory. Zdecydowanie polecam. Należy się jednak nastawić na inny rodzaj historii niż w Sandmanie Gaimana.Po tylu komiksach z tego świata szczerze nie potrzebuję czegoś stricte w klimacie tego, co już było, więc może to i dobrze, że seria ma własny styl. "Furie" i "Boże, zachowaj królową" Careya całkiem przypadły mi do gustu, mimo że też różniły się od wersji Gaimana.
Mi "Śmierć" się podobała. Nie musiała mieć ogromnych, ważnych dla uniwersum Sandmana historii, ba sam Sandman miał sporo pojedynczych epizodów, które nie wpływały w jakiś ogromny sposób na główny wątek. Zgodnie z ideą serii Gaimana historie są po prostu warte opowiadania i w to "Śmierć" idealnie się wpisuje.Tu się zgodzę. Więc może po prostu problemem było dla mnie, że same te fabuły niespecjalnie mnie porwały, a fakt że i dla samej serii nie są niczym istotnym sprawił, że dodatkowo ich lektura wydała mi się niezbyt potrzebna. Co nie znaczy, że uważam je za jakieś strasznie złe, po prostu taki solidny poziom, który można poczytać, ale jak dla mnie nic, do czego chciałbym jeszcze wracać.
Sam, króciutki epizod gdzie Śmiercią z Constantinem tłumaczy używanie prezerwatyw, jest świetny w swojej zabawnej formie i pokazuje tą pozytywną stronę komiksu komentującego naszą rzeczywistość.Przyznam, ze tę historię chciałem przeczytać, jak się dowiedziałem, że takie coś było dołączane do komiksów Vertigo. Tyle, że właśnie te kilka krótszych historii to właśnie takie ciekawostki - fajnie, że o nich pamiętano, ale wolałbym, żeby były uzupełnieniem czegoś lepszego niż dwie główne fabuły, które tu dostałem.
Co do poszerzania lore. "Wysoka cena życia"Przyznam, że akurat o tym fakcie zapomniałem. Za to w którejś z tych historyjek w tym tomie też jest zawarta taka informacja i wydawało mi się, że to właśnie nawiązanie do tego.Mała rzecz a cieszy.
"Sandman Universe" bym sobie totalnie darował, bo to zwykłe odcinanie kuponów.Tak najpewniej zrobię. Przerobię jeszcze "Dom szeptów", który już mam, ale nie spodziewam się niczego specjalnego. A jak przeglądałem kolejne tomy, które ostatnio wydał Egmont to wrażenia mam podobne do tego, co już czytałem - strasznie to przeciętne i słabo narysowane. Szkoda czasu na takie komiksy.
Generalnie spin offy najlepiej wyszły samemu GaimanowiZapomniałem jeszcze odnieść się do tego. Mnie właśnie trochę zmęczyły te dodatki dopisane przez Gaimana. Jak patrzę na to, co stoi u mnie na półce, to nie zachwyciły mnie ani jego "Noce nieskończone", ani "Śmierć", ani "Uwertura"... Wszystkie są ok, ale tak na prawdę za żadnym jakoś szczególnie nie przepadam, jedynie "Senni łowcy" w formie opowiadania faktycznie mi podeszli.
Zapomniałem jeszcze odnieść się do tego. Mnie właśnie trochę zmęczyły te dodatki dopisane przez Gaimana. Jak patrzę na to, co stoi u mnie na półce, to nie zachwyciły mnie ani jego "Noce nieskończone", ani "Śmierć", ani "Uwertura"... Wszystkie są ok, ale tak na prawdę za żadnym jakoś szczególnie nie przepadam, jedynie "Senni łowcy" w formie opowiadania faktycznie mi podeszli.
Za to już "Furie" i "Boże, zachowaj królową" Careya czy "Sennych łowców" Russela wspominam naprawdę dobrze, a spodziewałem się, że będzie odwrotnie, tak więc inne spojrzenie jednak się przydaje.
Główną wadą Lucka jest dla mnie przede wszystkim cholernie nieciekawy bohater.
Główną wadą Lucka jest dla mnie przede wszystkim cholernie nieciekawy bohater. Naprawdę rzadko mi się zdarza, aby główny bohater komiksu albo powieści nie budził we mnie żadnych emocji. A tak jest w przypadku Lucyfera - nie obudził ani mojej sympatii, ani negatywnych emocji, w konsekwencji było mi obojętne co się stanie z bohaterem, czy mu się uda czy nie, wygra czy przegra. Dotyczy też i postaci drugoplanowych, który są nijakie i nieangażujące. Do tego w pierwszej części tomu cholernie wkurzało mnie to seplenienie Mazikeen, które nie wiem pókiego diabła było oddawane w dymkach. Ale w sumie tu plus dla autora - przynajmniej jeden z jego bohaterów obudził we mnie jakąś emocję. Po przeczytaniu pierwszego tomu doprawdy nie wiem, dlaczego ludzie aż tak jarają się tym komiksem.
Czasami mam takie wrażenie, że ludzie podniecają się, bo coś ma znaczek 18+ i jest z Vertigo więc wow - jakie to dojrzałe, nie to co superhero itp. bzdety. Ale widocznie akurat "Lucyfer" po prostu mi nie podszedł. Nie zachwycił mnie ani od strony scenariusza, ani tym bardzie od strony wizualnej. Na pierwszym tomie kończę więc swoją przygodę z tym tytułem.
Żeby nie kończyć tak pesymistycznie - na plus ta historia, w której po raz pierwszy pojawia się dziewczynka z Londynu próbująca rozwikłać tajemnicę śmierci przyjaciółki. Może motyw z widzeniem ducha dość ograny, ale nieźle mi się to nawet czytało.
Bo Lucek to gość, który może wszystko do tego stopnia, że Darkseid, Doktor Manhattan, Spectre i Anti-Monitor się chowają. Totalna bezwzględność i liczenie się tylko ze swoim dobrem w drodze do celu. Ot taki archetyp antybohatera. Jednych to kupi, inni machną ręką. Mi postać Lucyfera pasuje idealnie w tej serii bo to nie jest diabeł przekonwertowany na pluszowego misia, żeby nabył pełnej sympatii u czytelnika.
Podsumowując, zastanawiam się, czy czytać dalej i ładować się w tom 1 nowego wydania. Boję się, ze bedzie bełkotliwie, dialogowo przyciężkawo itp. Jeśli jednak w kolejnych partach jest więcej klimatów takich jak zeszyt 4, to byłoby miło.
Podsumowując, zastanawiam się, czy czytać dalej i ładować się w tom 1 nowego wydania. Boję się, ze bedzie bełkotliwie, dialogowo przyciężkawo itp. Jeśli jednak w kolejnych partach jest więcej klimatów takich jak zeszyt 4, to byłoby miło.
Lucyfer nie jest żadnym chłamem.
Trzy - dlaczego komiks o postaci takiej jak Lucyfer miałby się zajmować przemijaniem i kondycją człowieka?
To jest komiks metafizyczno-teologiczny, przemijanie i kondycja człowieka z tej pespektywy nigdy nie były specjalnie ważne.
No i - dialogi mają pchać akcję do przodu?
Ale wiesz, że ktoś może mieć inne zdanie?
Głupie pytanie. A dlaczego nie? Nie znałem serii i nie wiedząc czego się spodziewać sądziłem, że być może będzie do tego typu opowieść. Nie dostałem tego i to nie jest zbrodnia, ale nie dostałem nic w zamian.
Wypadałoby, bo te dialogi są kompletnie o niczym. Można tam wpisać w dymki cokolwiek i w większości przypadków nie będzie to miało wpływu na akcję.Od kiedy to funkcją rozmowy jest pchanie akcji do przodu? Co przy takim założeniu zrobić np. z Beckettem? I dlaczego ma w ogóle chodzić o jakąś "akcję"? Chłamu opierającego się tylko i wyłącznie na akcji jest na rynku zdecydowanie zbyt wiele.
Może. Ale jest różnica między "nie podoba mi się" a kategorycznym stwierdzeniem, że to chłam. Tego typu kategorycznie negatywne opinie wypadałoby uzasadnić.
Ale czyja to wina, ze miałeś takie oczekiwania? Nawiasem mówiąc - nie mam pojęcia na jakiej podstawie sformułowane. Oczywiście rozumiem sytuację zawiedzionych oczekiwań, ale to raczej nauczka na przyszłość. Nie windować, nie zakładać itd. Ja np. z podobnego powodu odbiłem się od Corto Maltese. Spodziewałem się uroczej i wciągającej przygodówki i sięgnąłem po niego w sytuacji, kiedy czegoś takiego potrzebowałem. A tu niespodzianka. Dopiero po skasowaniu oczekiwań zmieniłem zdanie.
Od kiedy to funkcją rozmowy jest pchanie akcji do przodu? Co przy takim założeniu zrobić np. z Beckettem? I dlaczego ma w ogóle chodzić o jakąś "akcję"?
Bez psucia nie znającym tej historii napiszę, że historia jest spójna, zaplanowana od samego początku do końca. Logika przyczynowo-skutkowa jest zachowana. Ciekawych bohaterów jest co nie miara, od ludzi, poprzez demony (nawet komediowe), po wszelkie bóstwa. Historia jest jak najbardziej o nas samych, o rzeczywistości, naszym świecie. Mnie wciągnęła na maksa.
No to jeszcze się zastanowię. ;) Jedni piszą, że bohaterowie ciekawi, inni wręcz odwrotnie. Bądź tu mądry :D
Netflix
Nie wiem jak nawet skomentować część wyborów...
NetflixRose Walker i Death w kolorze Netflix tragedia...
Thewlis dobrym aktorem jest.
(https://scontent-vie1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.6435-0/p526x296/191429155_10159388660543485_5224647429078079019_n.png?_nc_cat=1&ccb=1-3&_nc_sid=9267fe&_nc_ohc=2q88OYth7qcAX9l7n-z&_nc_ht=scontent-vie1-1.xx&tp=30&oh=a81e19514b366a72ebe4ac3da23291d8&oe=60D249F1)
Nie wiem jak nawet skomentować część wyborów...
Johanna Constantine?
Oswald, aktor raczej komediowy, jako Mateusz? Ciekawe jak zagra głosem. (...)Bez dodatkowego research'u - Oswalt jest świetny w "graniu głosem", mam wrażenie że ostatnio tylko w rolach "głosowych" go "widuję (np. świetny pierwszy sezon Happy, na podstawie komiksu oczywiście, bo na takim forum jesteśmy) :D
Brak zdjęcia Morfeusza, ale aktor raczej dobrze dobrany z tego co kojarzę. Chyba, że jakieś zmiany nastąpiły?
Ot Netflix i jego standardy.Albo standardy praw do postaci, w których korzystanie z wizerunku męskiego JC jest zarezerwowane dla kogo innego ;) Ale łatwiejsze i wygodniejsze jest wciskanie, że wszędzie wciskana jest ideologia :)
Albo standardy praw do postaci, w których korzystanie z wizerunku męskiego JC jest zarezerwowane dla kogo innego ;) Ale łatwiejsze i wygodniejsze jest wciskanie, że wszędzie wciskana jest ideologia :)
Więc jak to jest z tym Johnem Constantinem? Może go Netflix użyć czy nie? Gdyż właściwie rozmowe zacząłeś od tego że Netflix podmienia go na kobietę.Ziomy Johanna to całkiem osobna postać i pojawia się w komiksie Sandman
Ziomy Johanna to całkiem osobna postać i pojawia się w komiksie SandmanOni to wiedzą ziomie. Nawet Pan M. pisał o tym parę postów przed Tobą. Chodzi o to, że w komiksie pojawia się ok. szóstego tomu, a to jest obsada pierwszego sezonu serialu. Pierwszego sezonu w którym nie ma Johna, więc jest ryzyko, że połączyli dwie postacie w jedną i Johna nie będzie.
Poczekaj na drugi sezon.
Czekam, czekam i doczekać się nie mogę kiedy Netflix wykreuje i upchnie gdzieś postać niepełnosprawnej czarnoskórej dziewczyny (rodzice: tata Eskimos, mama z Kongo), identyfikującej się jako "to", kochającej inaczej i wyposażonej w supermoce. Popatrzcie - tyle mniejszości w jednym. Netflixie, nie bądź zachowawczy!
Popatrzcie - tyle mniejszości w jednym. Netflixie, nie bądź zachowawczy!
Internet trochę szaleje, ale pojawił się ciekawy argument, że Śmierć nie ma pigmentu, dlatego może mieć kolor skóry taki, jak osoba po którą przyszła - podobnie sprawa wygląda z Pożądaniem, tyle ze tu odzwierciedla się pożądaną płeć. Troche słabe zagranie, że do roli Snu wybrali aktora podobnego do postaci, a do równie ważnej postaci jaką jest Śmierć podeszli elastycznie.
Nie mogę edytować starszej wiadomości, o różnicach płci obsady względem pierwowzoru też na początku roku było, myślałem że coś kompletnie nowego (Morfeusza gra mężczyzna oczywiście) :PMorfeusza chyba miała grać kobieta
Na szczęście nie musimy tego szajsu oglądać :PWiem że prześmiewczo itp., ale ja to już mam tak, że traktuję pewne rzeczy jak "product placement", na ekranie wyskoczy coś, co "nie pasuje" to w myślach zaklnę, i tyle. O ile produkcja ma wiele plusów, to pewne minusy można przeboleć, niektóre opinie o produkcjach, głównie Netflixa, są bardzo radykalne, jakoby jeden aspekt (np. gra aktorska jednej lub kilku osób, czy jakiś "wciśnięty" wątek w danym odcinku serialu) rzutował na wartości całej produkcji...
Robotę robi scenariusz Gaimana.
Te siłowe zmiany aby było "różnorodnie" są z wielu powodów, sam byłem przeciwny dawniej, ale obecnie widzę "jakiś sens", po pierwsze taki, że jak będzie to już powszechne, to naciski wspomnianych też wyżej grup "wyluzują" i różne decyzje obsadowe nie będą dyktowane wytycznymi.
Sugerujesz, że grupy nacisku w którymś momencie przestaną lubić pieniądze? :o
Tak właśnie będzie. x lat temu każda stacja chciała mieć w swojej ofercie teleturnieje, potem talk-showy, potem reality-showy, potem talent-showy, teraz chce mieć różnorodność rasową i obyczajową, a za kilka lat będzie coś innego na topie.
Ale serio robi robotę?
Bo Gaimana nie czytałem dużo (jedna powieść, kilka komiksów) i jeszcze ani razu nie zdarzyło mi się przeczytać czegoś co wyszło spod jego pióra i co mógłbym określić mianem "dobre".
Szkoda, że tak mało czarnoskórych kobiet.
Ale serio robi robotę?
Bo Gaimana nie czytałem dużo (jedna powieść, kilka komiksów) i jeszcze ani razu nie zdarzyło mi się przeczytać czegoś co wyszło spod jego pióra i co mógłbym określić mianem "dobre".
Generalnie odnoszę takie wrażenie, że chłop każdorazowo u początku swojego procesu twórczego ma albo pomysł ramowy albo pomysł na postać, ew. wręcz na jedną scenę i to jest taki jeden faktycznie przemyślany "pucel" wokół którego dopisuje to co mu akurat przyjdzie do głowy.
I w efekcie tego dopisywania wychodzi (w moim odczuciu) średnio strawny bohomaz (lub abstrakcja jak kto woli).
W każdym razie takie są moje odczucia po każdym jednym spotkaniu z tym Autorem...
Ale serio robi robotę?Serio robi.
Bo Gaimana nie czytałem dużo (jedna powieść, kilka komiksów) i jeszcze ani razu nie zdarzyło mi się przeczytać czegoś co wyszło spod jego pióra i co mógłbym określić mianem "dobre".
Generalnie odnoszę takie wrażenie, że chłop każdorazowo u początku swojego procesu twórczego ma albo pomysł ramowy albo pomysł na postać, ew. wręcz na jedną scenę i to jest taki jeden faktycznie przemyślany "pucel" wokół którego dopisuje to co mu akurat przyjdzie do głowy.
I w efekcie tego dopisywania wychodzi (w moim odczuciu) średnio strawny bohomaz (lub abstrakcja jak kto woli).
Nie lubię Gaimana, to nie jest gawędziarz, tylko przynudzacz. Jasne ma jakiś tam pomysł, potrafi wykreować świat, ale nie potrafi dopisać do tego ciekawej fabuły, nie ma żadnego talentu do opowiadania a postaci często przypominają wycinanki z kartonu z jedną cechą charakterystyczną (chociaż potrafi też wykreować takie wielowymiarowe).
Współczuję tym ludziom, którzy korzystają z Netflixa.A ja współczuję ekranowi mojej komórki że musi wyświetlać takie posty..
Współczuję tym ludziom, którzy korzystają z Netflixa.Parę perełek tam jest. Np. genialny Ciemny kryształ. Jeszcze dużo lepszy niż film Jima Hensona.
Współczuję tym ludziom, którzy korzystają z Netflixa.
Nie przesadzajmy. Netflix to nie to samo co produkcje Netflix. W katalogu sporo dobych rzeczy. Np (chyba wszystkie) tytuły Ghibli Studio, sporo fajnych standupów, filmów.
Nie lubię Gaimana, to nie jest gawędziarz, tylko przynudzacz. Jasne ma jakiś tam pomysł, potrafi wykreować świat, ale nie potrafi dopisać do tego ciekawej fabuły, nie ma żadnego talentu do opowiadania a postaci często przypominają wycinanki z kartonu z jedną cechą charakterystyczną (chociaż potrafi też wykreować takie wielowymiarowe). Czytałem te jego największe literackie osiągnięcia w postaci "Nigdziebądź", "Chłopaków Anansiego" i "Amerykańskich Bogów" i wszystkie trzy były drętwe. Najlepsze chyba bajki dla dorosłych dzieci "Koralina" i "Gwiezdny Pył". Te komiksy, które poznałem to też nic ponad poziom przyzwoicie porównanie "Czarnej Orchidei" do Moore'a czy Morrisona to kompletny żart. Podobały mi się te "Noce Nieskończone", ale to króciutka antologia opowiadań, takie coś rządzi się innymi prawami. Chyba zdecyduję się w końcu na pierwszy tom tego Sandmana i się przekonam organoleptycznie czy faktycznie jest czym się podniecać.
Współczuję tym ludziom, którzy korzystają z Netflixa.Choć nachalne ideolo razi mnie również i odrzuca od lektury, tak daleki byłbym od tak radykalnych stwierdzeń i uogólniania. Produkcje Netflixa (choć nie wszystkie na to cierpią) to jedno, ale niezależny kontent to przecież masa kapitalnego kina!
the pronouns are unnecessary and I can already sense the shit of agenda pushingTego nie miał odwagi skomentować.. ::)
"if you think the Endless have any specific human race or form, you’ve missed something in Sandman."
"I always thought that people loved Death for who she was. The person that I wrote. I’m astonished to find that, for some people, what they thought she was, was a white woman, and just a white woman"
Serio, on chyba zapomina, że nie czytamy jego ksiażki tylko komiks. I to "assumption" na koniec. Pfff żenada
Fani mają problem na poziomie identyfikacji, ale skoro chodzi o osobowość, a nie formę, to można przecież dać miliony wytłumaczeń, które będą spójne z osobowośią postaci. Śmierć nie osądza tych, których ma zabrać (w komijsie jest wyjaśnione, dlaczego jest pogodna i życzliwa, a nie ponura i przygnębiona), dlatego można dodać w serialu wydarzenie, które spowodowało, że Śmierć przybierając taką formę chcę oddać hołd osobie, którą zabrała.
"I always thought that people loved Death for who she was. The person that I wrote. I’m astonished to find that, for some people, what they thought she was, was a white woman, and just a white woman"Ale zrobić z niej gorącą laskę to mu nie przeszkadzało.
BTW Widzę, ze serialowi brakuje gwiazd naprawdę dużego formatu.
Żeby zostać komiksowym odpowiednikiem Rowling, to Gaiman musiałby powiedzieć coś nieprawomyślnego dla lewicy i uparcie się tego trzymać ;).
Pierwszy sezon serialu będzie zawierał historie z pierwszych dwóch trejdow i połowy trzeciego.
(https://i.imgur.com/8sWKf54.jpg)
Cóż zawsze zostaje komiks. Pozostaje też mieć nadzieję, że po zakończeniu tego szaleństwa usilnych parytetów za x lat ktoś zrobi wersję filmową/serialową bez netflixowego gonienia za tego typu rozumianą progresją.Jej, jakie to dziwne, skreślanie serialu i lamentowanie na jego temat zanim się jeszcze ukazał.
Jej, jakie to dziwne, skreślanie serialu i lamentowanie na jego temat zanim się jeszcze ukazał.
Batman 1989 też skreśliłeś bo Harvey Dent był czarny? Ba, gdyby Burton robił go dalej to mielibyśmy też czarnego Robina. Ależ to byłby dramat :)
Jej, jakie to dziwne, skreślanie serialu i lamentowanie na jego temat zanim się jeszcze ukazał.
Heh, to może ja na moment powrócę do komiksu - wczoraj na leżaczku przy pięknie kwitnącym rododendronie rozpocząłem swoją przygodę z Sandmanem. I wiecie co - dla mnie to chwilowo zawód roku. Nie wiem czy klimat ogrodu i upalna pogoda nie odarły tej lektury z czegoś co powinno iść w parze ale jeśli dalej się to nie rozkręci to dawno takiego bełkotu nie czytałem. Niby koncept jest, ale wykonanie kompletnie nie przetrwało próby czasu. Abstrahując od w większości szpetnej oprawy graficznej to sama fabuła niczym nie porywa. Zachęcająco wypada perspektywa tropienia przez Morfeusza swoich gadżetów, które trafiły w łapska J. Constantine'a i Ligi Sprawiedliwości ale obstawiam, że to będą drobne epizody tylko. Jeśli druga połowa tomu (bo tylko tyle zdzierżyłem) to kontynuacja tego samego to niebawem mój egzemplarz trafi na rynek wtórny.Osobiście "Sandman" siadł mi dopiero przy trzecim tomie i dopiero wtedy poczułem, że faktycznie chcę brnąć w tę serię dalej - i to przy drugim podejściu, bo za pierwszym razem odpadłem na "Domie lalki". Ale skończyło się na tym, że zaliczyłem wszystkie 10 tomów i drugie tyle dodatków. Generalnie "Preludia i nokturny" to taki trochę jeszcze niewyrobiony wstęp, chociaż po czasie oceniam ten tom całkiem pozytywnie. Czytałem go dwa razy i niektóre momenty cały czas mocno kopią, chociażby zeszyt "24 Hours" zrobił na mnie duże wrażenie. Ale na najlepsze momenty serii przyjdzie czas później.
Nie wiem czy nie nastawiłem się niepotrzebnie na "drugich Watchmenów" ale tyle peanów na temat tego opus magnum Gaimana było, mieszane opinie forumowiczów zaciekawiły, by w efekcie lektura rozczarowała...
Nie przekreślam jeszcze definitywnie ale mam obawy czy dokończenie tomiku coś jeszcze zmieni na korzyść komiksu?
Po połowie albumu - srogi zawód.
Aż boję się podchodzić do Lucyfera...
Jaki grzbiet w tym nowym wydaniu jest?(https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.6435-9/191020990_1956540984515001_1475379014700577010_n.jpg?_nc_cat=106&ccb=1-3&_nc_sid=dbeb18&_nc_ohc=bihI3x4jEZoAX8yNqN4&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=e64b359b0171b07baf9054808e54e14b&oe=60E38E8F)
Heh, to może ja na moment powrócę do komiksu - wczoraj na leżaczku przy pięknie kwitnącym rododendronie rozpocząłem swoją przygodę z Sandmanem. I wiecie co - dla mnie to chwilowo zawód roku. Nie wiem czy klimat ogrodu i upalna pogoda nie odarły tej lektury z czegoś co powinno iść w parze ale jeśli dalej się to nie rozkręci to dawno takiego bełkotu nie czytałem. Niby koncept jest, ale wykonanie kompletnie nie przetrwało próby czasu. Abstrahując od w większości szpetnej oprawy graficznej to sama fabuła niczym nie porywa. Zachęcająco wypada perspektywa tropienia przez Morfeusza swoich gadżetów, które trafiły w łapska J. Constantine'a i Ligi Sprawiedliwości ale obstawiam, że to będą drobne epizody tylko. Jeśli druga połowa tomu (bo tylko tyle zdzierżyłem) to kontynuacja tego samego to niebawem mój egzemplarz trafi na rynek wtórny.Bo Preludia to takie preludium właśnie i to również w wymiarze warsztatu twórcy. Dali mu robotę a on próbuje posklecać historie niby w świecie sh, ale z własnym sznytem.
Nie wiem czy nie nastawiłem się niepotrzebnie na "drugich Watchmenów" ale tyle peanów na temat tego opus magnum Gaimana było, mieszane opinie forumowiczów zaciekawiły, by w efekcie lektura rozczarowała...
Nie przekreślam jeszcze definitywnie ale mam obawy czy dokończenie tomiku coś jeszcze zmieni na korzyść komiksu?
Po połowie albumu - srogi zawód.
Heh, to może ja na moment powrócę do komiksu - wczoraj na leżaczku przy pięknie kwitnącym rododendronie rozpocząłem swoją przygodę z Sandmanem. I wiecie co - dla mnie to chwilowo zawód roku. Nie wiem czy klimat ogrodu i upalna pogoda nie odarły tej lektury z czegoś co powinno iść w parze ale jeśli dalej się to nie rozkręci to dawno takiego bełkotu nie czytałem. Niby koncept jest, ale wykonanie kompletnie nie przetrwało próby czasu. Abstrahując od w większości szpetnej oprawy graficznej to sama fabuła niczym nie porywa. Zachęcająco wypada perspektywa tropienia przez Morfeusza swoich gadżetów, które trafiły w łapska J. Constantine'a i Ligi Sprawiedliwości ale obstawiam, że to będą drobne epizody tylko. Jeśli druga połowa tomu (bo tylko tyle zdzierżyłem) to kontynuacja tego samego to niebawem mój egzemplarz trafi na rynek wtórny.
Nie wiem czy nie nastawiłem się niepotrzebnie na "drugich Watchmenów" ale tyle peanów na temat tego opus magnum Gaimana było, mieszane opinie forumowiczów zaciekawiły, by w efekcie lektura rozczarowała...
Nie przekreślam jeszcze definitywnie ale mam obawy czy dokończenie tomiku coś jeszcze zmieni na korzyść komiksu?
Po połowie albumu - srogi zawód.
Aż boję się podchodzić do Lucyfera...
Ja z oceną poczekam na pierwsze odcinki, a jeżeli chodzi o Sandmana, to Lynch zrobił Twin Peaks, czy Inland Empire, które wydają się być wyznacznikiem tego, jak by to należało robić, inna sprawa, że widzowie mogą nie dać rady i szybko zamkną projekt. Wolałbym, aby dyskusja toczyła się w tym kierunku, ale jest jak jest.
Czy postać z rozdziału z miastem gwiazd (chyba czwarty rozdział) to Mizar z Nocy Nieskończonych?
(...)
Acha - oglądając kadry z wywiadu z Toddem KLeinem stwierdzam, że Egmont skopał dymki. Dlaczego nie dali przeźroczystych ja w oryginale?
Sprawdziłem i nie. Mizar z Nocy Nieskończonych to inna błękitna gwiazda niż Fomalhaut z Uwertury. Natomiast zielona gwiazda Sto-Oa (czyli słońce green lanternów) występuje w obu epizodach.Sto-Oa oczywiście poznałem. Czyli to inna gwiazda, która brała udziałw tym samym spotkaniu (druga hipoteza).
@dymki - pewnie tak im było łatwiej...
Z braku laku (tzn. nieprzeczytanych komiksów) odpalę zaraz preludia i nokturny. Zobaczę czy po latach znowu wejdzie jak karkoweczka z grilla z piwkiem.
Może jestem ignorantem ale scenarzyści tych serii od 2018 roku to dla mnie jakieś randomy.Bez przesady Simon Spurrier nie jest jakimś randomem, więc jednak musisz być ignorantem ;)
Bez przesady Simon Spurrier nie jest jakimś randomem, więc jednak musisz być ignorantem ;)
Ja tam uważam, że Sandman Universe to zwyczajne żerowanie na marce Sandmana, bo wiadomo, że ta jest znana i ceniona to można dalej ją doić.No ja też nie mam jakichś super ciepłych myśli o tej linii, ale to co na razie czytałem, czyli właśnie głównie "Śnienie", jest w miarę spoko.
Może jestem ignorantem ale scenarzyści tych serii od 2018 roku to dla mnie jakieś randomy.A może zacznij czytać książki, nie ograniczaj się do komiksów? Bo np. taka Nalo Hopkinson to całkiem znana pisarka.
A może zacznij czytać książki, nie ograniczaj się do komiksów? Bo np. taka Nalo Hopkinson to całkiem znana pisarka.
Pierwszy raz słyszę to nazwisko. Polecisz jakąś książkę?Na naszym rynku została ukatrupiona przez wydawnictwo Zysk i S-ka (dostępna po polsku jedna powieść + jedno opowiadanie):
Seria Lucyfera z Uniwersum jest nowym otwarciem i nic nie powtarza z pierwszej serii, którą teraz wznawia Egomontm bo o to chyba pytasz? Finalnie jest to kontynuacja tej klasycznej serii, ale ignorująca totalnie serie drugą (która do tej pory nie ukazała się na rynku polskim) i wydarzenia z niej. Seria z Uniwersum jest trzecią serią o Lucyferze.
Planuję kupić tego Lucyfera. Trzeba znać poprzednią serię, żeby się go dobrze czytało?Możesz czytac bez znajomości. Pytanie tylko po co? Duża lepsza jest seria Careya. Zresztą całe Uniwersum Sandmana okazało się niewypałem i finalnie szybko się zwinęło.
Możesz czytac bez znajomości. Pytanie tylko po co?
Mówisz, że nie ma po co. W takim razie warto czytać Hellblazera, którego też mam na wishliście?To inaczej. Możesz to przeczytać, tylko po co to czytać nie znajac wcześniej dużo lepszej serii niż Lucyfer Careya. Finalnie ta seria jest jedną z tych lepszych (choć o to trudno nie było). Hellblazer jest niezły i ta seria zdecydowanie się udała. Problem Sandman Uniwersum jest zdecydowanie to, że pierwsze serie mają bardzo wysoki poziom, a tu trochę wyszło za bardzo mdłe. Trochę jest to też odcinanie kuponów. I jak dla mnie w tych seriach uleciał klimat mrocznej baśni.
Wniosek ten potwierdzają słowa: "Tego właśnie pragnąłem" (plansza 19, kadr 2). I wszystko by się zgadzało, wszystko byłoby spójne, gdyby nie fakt, że w oryginale kwestia wypowiadana przez Morfeusza brzmi następująco: "It is what he wanted" ("Tego pragnął").Nic w tym względzie nie poprawiono, nadal jest "Tego właśnie pragnąłem".
Czy jest szansa, żeby w Polsce wyszedł Sandman w wersji kolekcjonerskiej?Szansa zawsze jest. Tylko Egmont wznawia w nowej edycji, więc na obecną chwilę nie.
Przez wersję kolekcjonerską rozumiem np. większy format.
a ile kolega chciałby za takie powiększone wydanie zapłacić - pytam z ciekawości ;)Na polskim rynku cenowo wszystko mi pasuje, poza kolekcjonerskimi wydaniami Libertago, które uważam za niewarte swojej ceny i niezbyt udane (mam od nich jednego Thorgala w kolorze).
Prosiłbym bardzo o szybką poradę:
1) Czy można czytać serię Lucyfer nie znając oryginalnej serii Sandman?
Domyślam się, że w przypadku serii uzupełniających/pobocznych może mnie ominąć sporo nawiązań czy smaczków, ale powiedzmy, że jestem w stanie to przełknąć.
Niby można czytać "Lucyfera" bez Sandmana ale doczytaj chociaż do trzeciego tomu. "Pora mgieł" kreśli całą podstawę fabularną dla dalszych losów bohatera w jego własnej opowieści potem ścieżki Snu i Lucyfera się rozjeżdżają więc nie ma ciśnienia by czytać dalej.
Poza tym startując od tego etapu i nie czytając wcześniejszych komiksów narażasz się na gigantyczne spoilery ale to już Twoja decyzja.
Mam takie pytanko - zauważyłem różnicę w ilości stron pomiędzy poprzednim, a obecnym wydaniem Egmontu. "Dom lalki" ma teraz jakoś 30 stron mniej, a któryś z kolejnych tomów znowu więcej niż poprzednio. W nowym wydaniu inaczej rozłożone są zeszyty, czy jak to wygląda?nie chodzi o inny rozkład zeszytow tylko ilość dodatków np. w 3 tomie dodano scenariusz jednej z historii
Chyba, że tak ale jak dotąd wszystko było po kolei więc wydawało się, że będzie tak do 10 tomu a nie nagle w połowie poprzestawiana kolejność.Tom szósty to tak samo jak trzeci zbiór niezwiązanych ze sobą historii. Tyle, że zeszyty z "Krainy snów" wychodziły akurat po kolei po sobie. A w "Refleksjach i przypowieściach" zebrano krótkie historie, które wychodziły pomiędzy dłuższymi fabułami, więc generalnie układ jest dobry.
No, tom 3 jest na tyle osobny i krótki, że można go od razu zaliczyć. Zwłaszcza, że będzie za tobą również najsłabszy tom. Przynajmniej z tych pierwszych pięciu ale wątpię, że coś go przeskoczy.
"Zabawa w ciebie" także jest ponad nią. Chyba najbardziej złożona historyjka dotąd - społecznie, psychologicznie, symbolicznie, feministycznie choć tomy 1, 2 i 4 wciągały bardziej ale te miały wątek główny a ten nie. Choć jak to powiedział gość z Biblioteki XXI wieku to stawanie po stronie kobiecego punktu widzenia jest takie dość pretensjonalne? Trochę nawet przypomina tą historię z Hills House - Pośród lasu - tak czy siak ród męski jest pokazany w raczej negatywnych barwach.
Śmieszna jest przedmowa bo to powinno być posłowie a gość analizuje fabułę po znajomości fabuły. Nie warto tego czytać przed samymi zeszytami.
Poniżej szczegółowy orydżyn kruka Mathew. Wbrew pozorom nie jest to postać wymyślona od zera przez Gaimana. Jej początki sięgają lata wstecz, a pracowali nad tą postacią tacy wielcy jak Alan Moore czy Bernie Wrightson.Ale o tym jest nawet napisane w samym sandmanie w jakimś posłowiu czy wstępie, że postać pochodzi z sagi A.Moorea
https://www.cbr.com/comic-book-origins-matthew-the-raven-sandman-swamp-thing/
https://www.cbr.com/comic-book-origins-matthew-the-raven-sandman-swamp-thing/Ciekawe :)
postać pochodzi z sagi A.MooreaWychodzi na to, że został wymyślony nawet wcześniej, bo przez Lena Weina na początku jego przygody z Potworem z Bagien. Moore natomiast radykalnie zmienił jego charakter, a Veitch wprowadził go do świata Śnienia. W tym artykule jest to wszystko przejrzyście i chronologicznie opisane :)
Wychodzi na to, że został wymyślony nawet wcześniej, bo przez Lena Weina na początku jego przygody z Potworem z Bagien. Moore natomiast radykalnie zmienił jego charakter, a Veitch wprowadził go do świata Śnienia. W tym artykule jest to wszystko przejrzyście i chronologicznie opisane :)To raczej oczywiste, skoro Moore nie wymyślił potwora z bagien tylko kontynuował pracę Weina.🙂
To raczej oczywiste, skoro Moore nie wymyślił potwora z bagien tylko kontynuował pracę Weina.🙂Aż takie oczywiste to nie jest :). Przecież można kontynuować prace nad serią stworzoną przez kogoś innego i jednocześnie dodawać od siebie autorskie pomysły czy wymyślać własne nowe postacie.
Serial fajny. Niestety na siłę wciskana propaganda zaprocentowała wyjątkowo skromną oglądalnością.
Mimo dobrych recenzji pod względem frekwencyjnym jest porażką. Miejmy nadzieję na drugi sezon. Jednak po ostrych cięciach w Warner Bros to nie takie pewne.
No ładnie. To co jest prawdziwe? Ja stawiam na sukces, bo skoro ma być tak słabo, to dlaczego w Polsce Sandman jest na 1 miejscu? Tak przed chwilą pokazał mi N na mojej apce.
Co do cięć WB to spokojnie. Sandman jest produkcji N. M.in. dlatego jest Johanna, a nie John C.
Akurat zamiana Johna na Johannę była spowodowana kwestiami praw autorskich, prawa do Johna ma Abrams na potrzeby serialu Justice League Dark. Dla mnie to zresztą bardzo dobra decyzja, bo dużo przyjemniej popatrzeć na Jennę Coleman niż na jakiegoś bieda-Stinga.
I dlatego nowym Johnem będzie czarnoskóry aktor. Widzisz, jak pięknie WB działa dla fanów?
Akurat zamiana Johna na Johannę była spowodowana kwestiami praw autorskich, prawa do Johna ma Abrams na potrzeby serialu Justice League Dark. Dla mnie to zresztą bardzo dobra decyzja, bo dużo przyjemniej popatrzeć na Jennę Coleman niż na jakiegoś bieda-Stinga.Jestem po 3 odcinku i jak z początku byłem negatywnie nastawiony do tej zmiany, tak zdaje się, że występ aktorki mnie przekonał.
Co do cięć WB to spokojnie. Sandman jest produkcji N. M.in. dlatego jest Johanna, a nie John C.Sandman nie jest produkcjąNetflixa. Producentem serialu jest Warner Bros. Television. Nestflix jest tylko platformą zamawiającą. Jest po prostu dystrybutorem i może uznać, że nie zamawia kolejnego sezonu jeśli oglądalność będzie niska.
Jestem po 3 odcinku i jak z początku byłem negatywnie nastawiony do tej zmiany, tak zdaje się, że występ aktorki mnie przekonał.Zgadzam się. Choć jestem dopiero w połowie, to uważam, że kreacja Coleman jest naprawdę ciekawa i w mojej skromnej ocenie przewyższa nawet klimatycznego Sturridge'a i zaskakująco świetnego Kruka Matthew ;)
Sandman nie jest produkcji Netflixa. Producentem serialu jest Warner Bros. Television. Nestflix jest tylko platformą zamawiającą. Jest po prostu dystrybutorem i może uznać, że nie zamawia kolejnego sezonu jeśli oglądalność będzie niska.
Trochę mnie martwią zmiany w przedstawieniu postaci i odejściu od materiału źródłowego (Lucyfer, Constantine i inne). Zmiany w fabule mniej mnie ruszają, szczególnie jak są (jakoś) uzasadnione albo stanowią ciekawą wariację.Bez obawy. Wszystkie zmiany mają sens. Pokazuje to też, że Sandman mógł spokojnie być jako komiks oddzielnym dziełem i nie wymagał umiejscowienia w świecie DC. Jedynym zastrzeżeniem może być wygląd Lucyfera i nie chodzi mi tu o zmianę płci. Po prostu wygląd Władcy Piekieł jako cherubin z loczkami jest trochę kuriozalny.
Ale czyż Lucyfer nie jest "Pierwszym", Gwiazdą Zaranną, zbuntowanym aniołem, który poprowadził anioły przeciw sobie i Bogu?No właśnie, zacznijmy od tego, że Lucyfer jest aniołem. Więc jego przedstawienie w ten sposób, jak w serialu (cherubin z loczkami) jest z jednej strony ukłonem w stronę jego originu, a z drugiej - przewrotnym ukazaniem tej postaci. Mnie to pasuje i nawet zmiana płci tej postaci jakoś nie drażni :)
Bez obawy. Wszystkie zmiany mają sens. Jedynym zastrzeżeniem może być wygląd Lucyfera i nie chodzi mi tu o zmianę płci. Po prostu wygląd Władcy Piekieł jako cherubin z loczkami jest trochę kuriozalny.Właśnie takie zmiany mnie martwią, bo to że historia trochę odejdzie od komiksu to ok, byle ogólnie duch został zachowany
Właśnie takie zmiany mnie martwią, bo to że historia trochę odejdzie od komiksu to ok, byle ogólnie duch został zachowanyJest zachowany i to bardzo. Nawet powiedziałbym, że kilka zmian jest bardzo na plus w stosunku do komiksu.
Johanna w serialu była Bi, tak samo jak był John w Hellblazerze.
W świecie Netfliksa jest miejsce dla wszystkich, pod warunkiem, że są ładni. Piję przy tym tylko do samej koncepcji postaci, bo zagrane jest to poprawnie.
Gorszym wyborem jest tylko Lucyfera.
Czyli Lucyfer jest ładny w tym serialu, skoro jest dla niego (niej w tym przypadku) miejsce w świecie Netflixa? ;)
Johanna w serialu była Bi, tak samo jak był John w Hellblazerze.
Był? Właściwie to nadal jest :) Biseksualność Johna jest nawet przytoczona w webtoonowej serii "Zatana & The Ripper" - konkretniej w numerze z zeszłego tygodnia
I pytanko takie, po ilu zeszytach uznałbyś, że zmienili mu orientacje, jeżli wcześniej nie było by oznak bycia bi, po 100, 200, 500.
Pierwszy sezon "Sandman" otrzymał bonusowy odcinek trwający godzinę. Pierwsza część jest adaptacją "Sen o tysiącu kotów", drugi poświęcony historii z Kaliope. Serial dostępny na Netflix, miłego oglądania! :)"Sen o tysiącu kotów" był już wcześniej potwierdzony, ale to nie miało być w drugim sezonie? Czyżby prace nad kontynuacją już trwały?
https://www.facebook.com/UniwersumDCComics/posts/pfbid0T5n7HkTuuN9sjTKkg961q3Er9Lj46d39KiMvJEuNd4iyVUpwVCUqu3pAHisSZNfKl
"Sen o tysiącu kotów" był już wcześniej potwierdzony, ale to nie miało być w drugim sezonie? Czyżby prace nad kontynuacją już trwały?
To inaczej Gaiman potwierdzał że będzie ekranizacja "Snu o tysiącu kotów", teraz nie znajdę tego artykułu, ale sugerowano, że to będzie w kolejnych sezonach. A teraz wychodzi ten konkretny odcinek, więc odniosłem wrażenie, że może te odcinki były już przygotowywane do kolejnego sezonu, ale finalnie przez dobrą oglądalność dali jej jako bonusowe.
Było coś takiego w przypadku Lucyfera po 3 sezonie. Były dwa dodatkowe odcinki, które miały być częścią kolejnego sezonu, tylko że serial skasowano. Jeszcze przed przejęciem serialu przez Netflix, te odcinki zostały wyemitowane jako bonusowe jakiś czas po finale 3 sezonu, jako właśnie bonus dla fanów.
Bonusowy odcinek raczej potwierdza, że luźniejsze i krótsze historie z komiksu będą przenoszone do krótkometrażowych odcinków, a na sezony przełożą bardziej rozbudowane wątki, co ma ręce i nogi.Krótkometrażowych? To najdłuższy odcinek w serii. Jedyny, który trwa ponad godzinę. :) Choć rozumiem, że chodziło Ci o to, że pewnie jest tak jakby podzielony na 2 części. Odgłos jej skrzydeł i Wybrańców losu akurat połączyli. Ciekaw jestem jak zrobili teraz. Zobaczę wieczorem.
Wiadomo, że marzyłem o artystycznej ekranizacji w stylu Wojciecha Hasa, ale zejdźmy na Ziemię - to najlepszy serial jaki mógł obecnie powstać.
Serial, którego nikt nie oglada, został najbardziej oglądanym serialem streamingowym na świecie...
Krótkometrażowych? To najdłuższy odcinek w serii. Jedyny, który trwa ponad godzinę. :) Choć rozumiem, że chodziło Ci o to, że pewnie jest tak jakby podzielony na 2 części. Odgłos jej skrzydeł i Wybrańców losu akurat połączyli. Ciekaw jestem jak zrobili teraz. Zobaczę wieczorem.
To naprawdę znakomity serial. Oczywiście przesadzają z tym zamienianiem połowy ważnych postaci na kobiety lub czarnoskórych i mocno eksponują lgbt, znacznie poniżej klasy z jaką Gaiman poruszał tego typu wątki w oryginale, ale serial jest zajebisty. Jestem w szoku jak dobra jest ta ekranizacja. Niczego lepszego w tych chorych czasach elfów murzynów w zimowym lesie w Wiedźminie, hobbitów Azjatów w Śródziemiu i wrzucania na siłę lgbt się zrobić nie dało. Wiadomo, że marzyłem o artystycznej ekranizacji w stylu Wojciecha Hasa, ale zejdźmy na Ziemię - to najlepszy serial jaki mógł obecnie powstać.
Serial, którego nikt nie oglada, został najbardziej oglądanym serialem streamingowym na świecie...N mógłby nie dać zielonego światła „najbardziej oglądanemu serialowi streamingowemu na świecie”? I inne telewizje/serwisy też nie byłyby zainteresowane takim hitem?
Ja trzymam kciuki. Bo jeśli N nie da zielonego światła, to ciekawe czy jakakolwiek telewizja/serwis byłyby zainteresowane???
To naprawdę znakomity serial. Oczywiście przesadzają z tym zamienianiem połowy ważnych postaci na kobiety lub czarnoskórych i mocno eksponują lgbt, znacznie poniżej klasy z jaką Gaiman poruszał tego typu wątki w oryginale, ale serial jest zajebisty.
A my za chwilę dojdziemy do tego, że będą kręcić filmy historyczne o krucjatach gdzie połowa francuskichTo przejaw dziejowej sprawiedliwości za to, że gdy Olbrychski grał Tuhaj-beja, Raduszewski czarnoskórego lokatora Alternatywy 4, a Imiela Araba-kidnapera to nikomu to nie przeszkadzało. ;)
Ale w ogóle jakie to ma znaczenie? A jakby się okazało w 158 zeszycie Hellblazera, że John lubi brokuły, choć wcześniej nie było o tym wzmianki to co wtedy?
Nie pamiętam już detali tej dyskusji sprzed kilku lat, ale w owym czasie były różne śmichy-chichy jak przy którymś tomie WKKM wyszło, że w bodaj setnym numerze "Iron Man" okazało się, że Stark ma najlepszego przyjaciela z Wietnamu. I wtedy to była dyskusja, że jak się ma "najlepszego przyjaciela" to chyba wyskakiwanie z nim na etapie #100 jest lekko niepoważne i średnio rozgarnięte pod względem fabularnym. No ale.
W nawiązaniu: jeżeli dzisiaj ktoś twierdzi, że ujawnienie hm... immanentnej cechy postaci w okolicach #50 jest całkowicie typowe to w tym momencie nabywam pewnego dysonansu poznawczego, bo jednak czym innym jest istota postaci a czym innym dopisywanie jej np. wspomnień. To drugie może wychodzić w sposób mniej czy bardziej naturalny w zależności od rozwoju fabuły. To pierwsze wydaje się być sztuczne chyba, że ma się wyjątkowo dobre rozwiązanie fabularne na jego uzasadnienie.
Przy czym: o ile w pierwszej połowie lat 90-tych mógłby to być tzw. "odważny zabieg fabularny" o tyle na dzień dzisiejszy, w dobie mody na chlastanie psychik postaci komiksowych celem dopasowania ich do panujących trendów ideologicznych zabieg ten traci swój wydźwięk i jest wplatany w pewien ciąg pt. "on/ona też".
I może teraz przemawia przeze mnie stary, marudzący gracz RPG, ale sam nie wyobrażam sobie tworzenia postaci z takimi "lukami" i z pomysłem pt. "to się uzupełni po kilkudziesięciu sesjach". Jak dla mnie autor bierze się za kartkę papieru i ową postać rozpisuje bez pomijania takich pozycji jak waga, kolor oczu czy preferencje w kierunku chłopców/dziewczynek. W mojej skromnej wersji rzeczywistości dopisywanie takich cech na etapach późniejszych wpływa niekorzystnie na odbiór postaci.
A mam wrażenie, że jednak dużo głośniej jest gdy takim tematem jest orientacja niż cokolwiek innego.
Mam wrażenie jakby tu niektórym zależało by serial okazał się porażką... ???
Nie wiem na co liczą białe kołnierze z Netflixa ale wrzucanie produkcji w szczycie sezonu ogórkowego/wakacyjnego (w wielu krajach) to też niezbyt "in time" moim zdaniem, no i stawianie na rzucanie się każdego widza na wszystko co opublikują w dowolnym okresie też jest chybione.
Dziwne te modele biznesowe (nie ukrywam - nie moja branża i nie znam się) ale cassus Blade Runnera (i innych), który poniósł klapę finansową po premierze, a z czasem stał się dziełem kultowym i do dziś świetnie się sprzedaje na nośnikach i przy każdej rocznicowej/ulepszonej edycji, nic im nie mówi?
Patrząc na to, że to tylko 9 zeszytów z 60, wielka szkoda, że reszta nie doczekała się u nas wydania. Przykre też, że chyba również w Stanach zapomniano o tej serii - aż dziwne, bo to, co przeczytałem stoi dobre kilka poziomów wyżej od tego, co prezentuje obecne "Sandman Universe". Miejmy nadzieję, że popularność serialu ma szansę zmienić coś na lepsze w tym gruncie, bo jeśli jakość reszty jest podobna, to zdecydowanie jest na co czekać.Z chęcią przytuliłbym jakieś zbiorcze polskie wydanie Śnienia, ale chyba marne szanse na to. To jednak całe 60 zeszytów, które w dodatku fabularnie kłócą się z nowym Śnieniem z kanonicznego obecnie Uniwersum Sandmana. W dodatku odnoszę wrażenie, że samo Uniwersum dogorywa - zasadnicze serie z pierwszej fali (Księgi Magii, Śnienie, Dom Szeptów i Lucyfer) zostały pokończone, więc zgaduję, że Egmont co najwyżej wyda je u nas do końca (plus drugi tom Hellblazera) i zamknie temat (Locke & Key odpuścili i poza serią wydał to Taurus). Nawet jakby ze starego śnienia wydali drugi zbiorczak czyli The Dreaming: Beyond the Shores of Night to już byłoby super.
Nie przypominam sobie wywiadów, w których Gaiman tak twierdząco odnosiłby się do wątku z kotami na przyszłe sezony. Poprosze link do artykułu :)No patrz nie znalazłeś co do wątku kotów, ale znalazłeś słowa Gaimana o drugim sezonie ;)
No patrz nie znalazłeś co do wątku kotów, ale znalazłeś słowa Gaimana o drugim sezonie ;)
Co do wypowiedzi Gaimana o drugim sezonie, to on tylko odpowiedział "Tak" na pytanie fana....
Z chęcią przytuliłbym jakieś zbiorcze polskie wydanie Śnienia, ale chyba marne szanse na to. To jednak całe 60 zeszytów, które w dodatku fabularnie kłócą się z nowym Śnieniem z kanonicznego obecnie Uniwersum Sandmana. W dodatku odnoszę wrażenie, że samo Uniwersum dogorywa - zasadnicze serie z pierwszej fali (Księgi Magii, Śnienie, Dom Szeptów i Lucyfer) zostały pokończone, więc zgaduję, że Egmont co najwyżej wyda je u nas do końca (plus drugi tom Hellblazera) i zamknie temat (Locke & Key odpuścili i poza serią wydał to Taurus). Nawet jakby ze starego śnienia wydali drugi zbiorczak czyli The Dreaming: Beyond the Shores of Night to już byłoby super.Nowe "Śnienie" (szczególnie tom drugi - choć jeszcze nie czytałem trzeciego) uważam za całkiem spoko, ale w porównaniu do tego, co wydali w zbiorze, który opisywałem, to jest niebo a ziemia - stara wersja wygrywa w przedbiegach. Mogliby to puścić w powiedzmy 3 tomach, ale fakt, że nawet w Stanach nic takiego nie wyszło nie daje wielkich nadziei.
Drogi kolego, ale to Ty byłeś poproszony o znalezienie wypowiedzi Gaiman na ten temat :) Nie ja :) I tak, słusznie zwróciłeś uwagę, że znalazłem wypowiedź Gaimana o 2 sezonie. Jest to wypowiedź z wczoraj, sprawdzałeś? :)Tak, a ja ci wyraźnie napisałem, że nie znajdę w obecnej chwili wypowiedzi, o której wspomniałem (nie wiem i nie pamiętam na jakim portalu ją czytałem). Nie zmienia to faktu, że Gaiman już wcześniej niż wczoraj wspominał o kontynuacji i wątku kotów, niż w przytoczonym przez ciebie artykule.
Tak, a ja ci wyraźnie napisałem, że nie znajdę w obecnej chwili wypowiedzi, o której wspomniałem (nie wiem i nie pamiętam na jakim portalu ją czytałem). Nie zmienia to faktu, że Gaiman już wcześniej niż wczoraj wspominał o kontynuacji i wątku kotów, niż w przytoczonym przez ciebie artykule.
"Sen o tysiącu kotów" był już wcześniej potwierdzony, ale to nie miało być w drugim sezonie? Czyżby prace nad kontynuacją już trwały?
Nie dano zielonego światła drugiemu sezonowi, tylko Gaiman optymistycznie wyrażał się możliwości jego powstania. Tym bardziej nie wiem skąd przypuszczenia, co do zawartości drugiego sezonu i adaptacji tej historii.
Bonusowy odcinek raczej potwierdza, że luźniejsze i krótsze historie z komiksu będą przenoszone do krótkometrażowych odcinków, a na sezony przełożą bardziej rozbudowane wątki, co ma ręce i nogi.
To inaczej Gaiman potwierdzał że będzie ekranizacja "Snu o tysiącu kotów", teraz nie znajdę tego artykułu, ale sugerowano, że to będzie w kolejnych sezonach. A teraz wychodzi ten konkretny odcinek, więc odniosłem wrażenie, że może te odcinki były już przygotowywane do kolejnego sezonu, ale finalnie przez dobrą oglądalność dali jej jako bonusowe.
Było coś takiego w przypadku Lucyfera po 3 sezonie. Były dwa dodatkowe odcinki, które miały być częścią kolejnego sezonu, tylko że serial skasowano. Jeszcze przed przejęciem serialu przez Netflix, te odcinki zostały wyemitowane jako bonusowe jakiś czas po finale 3 sezonu, jako właśnie bonus dla fanów.
Nie przypominam sobie wywiadów, w których Gaiman tak twierdząco odnosiłby się do wątku z kotami na przyszłe sezony. Poprosze link do artykułu :)
Masz rację. Ewidentnie Gaiman żyje w krainie snów skoro tak stawia pewną kartę na kontynuację niezależnie od platformy, nawet przy niechęci N.
https://heroichollywood.com/neil-gaiman-the-sandman-netflix-season-2-other-platforms/
Dosyć uważnie śledzę jego wywiady i nigdzie się z tym nie spotkałem
I dobra znalazłem i masz to w podcascie i to polskim
Więc panie Smyk najwidoczniej mało uważnie śledziłeś te wywiady skoro przegapiłeś info odnośnie kociej historii, a które chłopaki z podcastu jednak przytaczają. I finalnie wątpię, aby Damian "Damex" Maksymowicz wyciągnął tą informację z kapelusza od tak sobie, bo jako redaktor DCManiaka publikuje sprawdzone informacje.
Jak przerabiasz masę rzeczy z pop-kulturalnych to jednak można się pogubić, co gdzie i jak zostało powiedziane, więc spokojnie mogło ci coś umknąć.
Mniejsza, znalazłem na nagraniu informację wspomnianą przez Damiana :) Nie podpytywałem go już o źródło, ale to mi wystarczy, aby przyznać Ci rację :) Szkoda, że nie podrzuciłeś artykułu, o którym mówiłeś wtedy, ale już możemy skończyć ten wątek :)Tłumaczyłem ci wcześnie że nie jestem w stanie przytoczyć konkretnego artykułu. Obecnie aplikacja facebook podrzuca masę linków do artykułów wręcz podobnych do siebie. Nie zlokalizuje w jaki kliknąłem, że taką informację przeczytałem. Ale lepiej iść w zaparte w dyskusji z kimś, że jest to nie możliwe, aby Gaiman coś gdzieś powiedział. Gaiman bardzo dużo mówił podczas promocji serialu, bo jaki widać to jemu bardziej zależy niż Netflixowi na kolejnych sezonach.
Tłumaczyłem ci wcześnie że nie jestem w stanie przytoczyć konkretnego artykułu. Obecnie aplikacja facebook podrzuca masę linków do artykułów wręcz podobnych do siebie. Nie zlokalizuje w jaki kliknąłem, że taką informację przeczytałem. Ale lepiej iść w zaparte w dyskusji z kimś, że jest to nie możliwe, aby Gaiman coś gdzieś powiedział. Gaiman bardzo dużo mówił podczas promocji serialu, bo jaki widać to jemu bardziej zależy niż Netflixowi na kolejnych sezonach.Upierałem się nie widząc wcześniej takiego wywiadu, a dosyć dokładnie śledzę jego wywiady. Jak widać niewystarczająco dokładnie, mój błąd, racja Twoja :) Właśnie dlatego prosiłem o konkretny link, nie spinaj się tak cały czas :)
Korzystając z okazji małe podsumowanie całej serii w postaci mojego prywatnego rankingu tomów Sandmana wraz z krótkim komentarzem.
1. REFLEKSJE I PRZYPOWIEŚCI - mój ulubiony tom i chyba jedyny, któremu mógłbym wystawić maksymalną notę. Przy pierwszej lekturze oczarował mnie i utwierdził w przekonaniu, że krótka forma pasuje do tego komiksu idealnie - Sandman w najlepszym wydaniu
2. PANIE ŁASKAWE - kulminacja i wielki finał całego cyklu, rozbudowane i wielowątkowe zawiązanie akcji splatające motywy rozsiane po całej serii. Rozbudowana rozgrywka, przy której poprzednie tomy stają się tylko podbudową
3. SENNI ŁOWCY (komiks) - według mnie najlepszy dodatkowy tom, a przy tym najlepiej narysowany ze wszystkich Sandmanów. Bardzo sprawnie zaadaptowanie opowiadania do języka komiksu, nadspodziewanie udana i zdecydowanie wyprzedzająca oczekiwania pozycja
4. KRAINA SNÓW - gdy przy drugim podejściu do serii dotarłem do tomu trzeciego, wiedziałem już, że chcę poznać ten świat dalej. Z pozoru krótki przerywnik i taki przedsmak przed późniejszymi "Refleksjami i przypowieściami", ale pozwolił mi się wkręcić w świat Sandmana i te 4 zawarte tu opowiadania pozwoliły mi dojrzeć ogromny potencjał w tej serii
5. PRELUDIA I NOKTURNY - Sandman jeszcze niewyrobiony, dopiero szukający swojej drogi i błąkający się gdzieś po świecie DC. Mimo to już w pierwszym tomie tli się gdzieś w tle potencjał, a niektóre momenty z Dr. Destiny robią ogromne wrażenie (np. zabójstwo tej dziewczyny w samochodzie, a zwłaszcza cały zeszyt "24 godziny")
6. PORA MGIEŁ - zdaje się, że pierwsza w pełni spójna i kompetentna dłuższa fabuła w serii. Wprowadza pewne istotne watki i postacie, a przy tym dobrze wypada jako samodzielna historia
7. ULOTNE ŻYCIA - denerwował mnie motyw wyjściowy i sama postać Sandmana, która w tym tomie była wyjątkowo płaczliwa i użalająca się nad sobą, jeżeli jednak pominie się niemrawy początek, im dalej, tym dostajemy coraz lepszą historię, ciekawą wizualnie oraz bardzo ważną pod względem fabularnym dla całej serii (i z tej przyczyny trochę wyżej na liście, niż mogłaby być)
8. SENNI ŁOWCY (opowiadanie) - krótki, ale bardzo przyjemny dodatek. Wydana w ciekawej formie i przyjemna w odbiorze, ale jednak tylko poboczna historia
9. UWERTURA - wielki eksperyment graficzny i całkiem solidny prequel, ale jednak pozostałem bez zachwytów i w sumie można by się obejść i bez tomu "0"
10. PRZEBUDZENIE - epilog serii, solidny poziom, ale to taki tom raczej z obowiązku, żeby domknąć pewne wątki pozostałe po "Paniach łaskawych". Czytane już bez żadnych emocji
11. KONIEC ŚWIATÓW - bliźniaczy poziom do "Przebudzenia" i podobny problem - tom wydaje się być tylko przerywnikiem i wstępem do prawdziwie istotnej rozgrywki. Dodatkowo zawiodłem się, bo jako jedyny z trzech tomów złożonych z opowiadań, średnio przypadł mi do gustu
12. NOCE NIESKOŃCZONE - dodatek dopisany po latach, obecnie numerowany jako tom 11. Można przeczytać, ale w sumie niewiele to wnosi i jak na wielki powrót Gaimana do serii trochę jednak zawodzi
13. DOM LALKI - podczas mojego pierwszego podejścia do Sandmana nawet nie doczytałem do końca i odpadłem na kilka lat. Przy drugim czytaniu wypada już lepiej, ale dalej historia była dla mnie denerwująca i raczej gdyby nie kolejny tom, to znowu odpuściłbym tę serię
14. ZABAWA W CIEBIE - znamienne, że kontynuuje watki właśnie z "Domu lalki". Według mnie najsłabszy punkt w serii, na siłę udziwniony, drażniący i nieangażujący. Ogromna różnica w stosunku do sąsiadujących z tym tomem "Pory mgieł" i "Refleksji i przypowieści", jednak pierwsza połowa Sandmana była okropnie nierówna
W pełni się zgadzam, według mnie to najlepszy tom "Sandmana".
Przy okazji nabrałem ochoty na powtórkę dwóch ostatnich pozycji z tego mojego rankingu, może tym razem podeszłyby mi bardziej.
O kurde, to byłoby straszne:
https://www.filmweb.pl/news/Neil+Gaiman+celowo+pogr%C4%85%C5%BCy%C5%82+projekt+filmowego+%22Sandmana%22-147531
Poniżej link do filmiku, gdzie Neil opowiada jak to Michael Jackson chciał zagrać Morfeusza. W sumie bardzo podobny z wyglądu. Czarne, długie, rozczochrane włosy, blada skóra.... :o/
Mam pierwsze wydanie Sandmana, w 17 tomach na miękko. Jest sens to wymieniać na najnowszą edycję? Tak przeglądam i wygląda to całkiem w porządku.Osobiście uważam, że tak. Nowe wydanie ma nowe kolorowanie. Sam posiadam już wydanie 2, ale ze względu na nowe okładki (które są dużo lepsze) sam zastanawiałem się nad wymianą na 3 wydanie. Odpuściłem tylko dlatego, że mnie nie stać w obecnej chwili na powielanie serii. Z tego co wiem, 3 wydanie posiada więcej dodatków w niektórych komisach.
To samo z Lucyferem, mam pierwsze wydanie w 11 tomach, kusi nieco wznowienie w 3, ale koszty... wiadomo...Też miałem to wydanie i wymieniłem na nowe. Tu akurat uważam, że 3 tomowe wypada lepiej o pod kątem wykonania. Pierwsze tomy starego wydania miały brzydką przypadłość wypadania środka komiksu z okładki (co dało się załatwić klejem introligatorskim).
Pytanie o historie dodatkowe, to jest komplet?:Polecam taką kolejność:
- Śnienie: Przez bramy z rogu i kości
- Sandman: Senni łowcy (adaptacja komiksowa)
- Sandman: Senni łowcy (opowiadanie ilustrowane)
- Sandman: Noce nieskończone
- Śmierć
- Furie
- Sandman: Uwertura
- Boże, zachowaj królową (luźny spin-off)
Co do czytania, wszystko po zakończeniu głównej serii, Uwertura wskazana po Nocach Nieskończonych.Miałem pierwsze wydanie i nie żałuje wymiany. Tym bardziej, że pasuje do nowego wydania.
Tom Śmierć mam w pierwszym wydaniu, drugie było znacznie grubsze, ale dublowało dodatkowo dwie historie z samej serii Sandman. Z tego co znalazłem, to jedynie dwa opowiadania to zupełnie premierowe historie: "Zimowa opowieść" i "Koło". Warto szukać nowszego wydania dla nich?
Inne komiksy na podstawie Gaimana:Komiksy dla fanów Gaiman. Osobiście wszedłem w nie po przeczytaniu Sandman. Mi się podobają.
Wyszło tego trochę:
- Czarna Orchidea (2 wyd)
- Historie prawdopodobne
- Stwory nocy i inne historie (pierwsze trzy nowelki wyszły jako pojedyncze tomiki)
- Arlekin i walentynki
- Morderstwa i tajemnice
- Stwory nocy
- Fakty w sprawie odejścia panny Finch
- Zakazane narzeczone niewolników bez twarzy w sekretnym domu nocy straszliwych żądz
- Szkło, śnieg i jabłka oraz inne historie
- Trollowy most
- Jak rozmawiać z dziewczynami na prywatkach
- Szkło, śnieg i jabłka
- Nigdziebądź
- Koralina
DC podejmie kolejną próbę zebrania w trejdach (znakomitej!) serii "Sandman Mystery Theatre". Cykl pierwotnie ukazywał się pod szyldem imprintu Vertigo (RIP) w latach 1993-1999 zamykając się w sumie w 70 zeszytach (i jednym annualu). Głównym bohaterem tej mocno noirowej serii był Wesley Dodds, a więc oryginalny Sandman ze Złotej Ery, członek Justice Society of America, który z bandziorami rozprawia się za pomocą swojego usypiającego pistoletu (how cool is that?). W poprzednich latach wydawnictwo dwukrotnie podchodziło do wznowienia tej serii w zbiorczych - w 2004-2010 publikowano tpb zbierające po osiem zeszytów i udało się dobrnąć do #52. Później, w 2016 ukazały się "Sandman Mystery Theatre Book One" oraz "Sandman Mystery Theatre Book Two" zbierające 24 zeszyty i annuala. Do trzech razy sztuka? W marcu 2023 dostaniemy 1000-stronnicowe "The Sandman Mystery Theatre Compendium One" zawierające około 40 zeszytów, więc całość zamknie się w dwóch takich kolosach.
Odchodząc na chwilę od Gaimana:To by bardziej pasowało w tym temacie (https://forum.komikspec.pl/komiksy-amerykanskie/vertigo/msg189589/#msg189589) ;)
Może za kilka lat dostaniemy od Egmontu :)
źródło: https://kolorowezeszyty.blogspot.com/2022/08/2473-trans-atantyk-449.html
Pytanie o historie dodatkowe, to jest komplet?:Jeśli pytasz ogólnie, to w oryginale wyszło tego sporo więcej. Jeśli pytasz tylko polskie wydania, to w zasadzie należy dodać wszystkie cykle Sandman Uniwersum.
Odchodząc na chwilę od Gaimana:Chętnie bym przygarnął.
Może za kilka lat dostaniemy od Egmontu :)
źródło: https://kolorowezeszyty.blogspot.com/2022/08/2473-trans-atantyk-449.html
Wstęp Clive'a Barkera już był. Czemu jest powtórzony?
Przy drugim czytaniu serii trudno nie pomyśleć o pomijaniu tych tomów, które nie opowiadają głównego wątku. A na 10 tomów połowa z nich to bardziej dodatki, których celem jest pokazanie jak rozległe jest to uniwersum.
A faktycznie nawet przez myśl mi nie przeszło żeby na allegro sprawdzić. Jakiś świr chce sprzedać tom 4 za 450 złotych "Oryginalnie zapakowany, jedynie delikatnie zgięty róg". Oferta nie do odrzucenia.
Promocja na Blak Frajdej 😁
(https://8studs.files.wordpress.com/2022/10/jak-czytac-sandman-chronologia-v10.png)
Link do PDF: https://wydawnictwoegmont.pl/wp-content/uploads/2022/11/SANDMAN-SERIE-1.pdfNo super Uwertura jako pierwszy album. Ktoś tam w tym Egmoncie czyta w ogóle to komiksy? eeeeee...... szkoda gadać.
No super Uwertura jako pierwszy album. Ktoś tam w tym Egmoncie czyta w ogóle to komiksy? eeeeee...... szkoda gadać.
obok jest opis:
"Wznowienie mistrzowskiej, wielokrotnie nagradzanej, serii Neila Gaimana. Mroczna historia ludzkich kontaktów z Sandmanem, władcą Śnienia, który rządzi snami i marzeniami. Seria składa się z 10 tomów oraz prequela Uwertura”, który najlepiej czytać jako ostatni w kolejności"
Na graficzce Egmontu jest parę nowych okładek, więc jak ktoś lubi moją wersję, proszę bardzo, malutka aktualizacja: :)
(https://8studs.files.wordpress.com/2022/12/jak-czytac-sandman-chronologia-v11.png)
Ja wiem, bo ludzie na fali popularności serialu bardzo chcą przeczytać pierwowzór i wykupili, mam nadzieję że pomogłem, pozdrawiam!
Ok, ale czemu akurat 6? :) Skoro wszystkie poprzednie są dostępne.
Czy jakaś dobra dusza mogła by wrzucić zdjęcie z tomu Śmierć ze spisem treści (tam, gdzie widać autorów / rysowników) poszczególnych części?Spis treści nie uwzględnia rysowników, są tylko tytuły zeszytów. Rysowników masz umieszczonych tylko w stopce, ale nie przyporządkowanych do zeszytów (tak jest w pierwszym wydaniu).
Na graficzce Egmontu jest parę nowych okładek, więc jak ktoś lubi moją wersję, proszę bardzo, malutka aktualizacja: :)Twoja wersja jest absolutnie najlepsza. Ale jeszcze jedna aktualizacja wymagana - mamy w katalogu już okładkę nowych Sennych Łowców. :) I nowych Sandman-Uniwersów.
Tymczasem w USA zapowiedziano kolejną historię w ramach Sandman Universe - 40-stronny special o wiedźmie Thessaly ze scenariuszem Jamesa Tyniona IV i rysunkami Marii Llovet.Czy z tą postacią dzieje się coś w ramach "Sandman Universe" prowadzonego od kilku lat? Nie śledzę tej inicjatywy.
(https://www.atomcomics.pl/environment/cache/images/0_0_productGfx_227635/ba463ab18700f2745753d1bfb4607e81.jpg)
W sumie fajnie, czytając "Faithless" miałem momentami pewne skojarzenia z "Sandmanem" i właśnie byłem ciekawy, jak ta rysowniczka sprawdziłaby się w świecie Gaimana, bo moim zdaniem jej styl bardzo do niego pasuje.
To o tych duchach, co były w którymś odcinku Sandmana?Na pewno w Sandmanie, a nie w Doom Patrol od HBO?
Na pewno w Sandmanie, a nie w Doom Patrol od HBO?ukaszm84 mówi chyba o komiksie. Serialowo rzeczywiście byli w Doom Patrol.
Opłaca się oglądać serial jak się ma za sobą serię komiksową? Wnosi to coś? Potrzebne w ogóle czy to tylko ciekawostka by popatrzeć jak zekranizowali komiksy? Fabuła ta sama, to patrzeć jak się już to samo czytało?Opłaca. Serial szanuje oryginał ale w ciekawy sposób reinterpretuje pewne wątki. Nie wyrzuca ich do kosza, reinterpretuje i to po to aby było ciekawie. Bez zbędnych spoilerów: motyw kobiety która podwiozła doktora Destiny - duże zaskoczenie, ale ma to sens :-) Jeśli jesteś osobą, która ma duże zaufanie do multum dobrych recenzji i opinii widzów: oglądaj śmiało. Jeśli jesteś osobą: "co, śmierć jest przedstawiona jako czarna kobieta?", to sobie odpuść, po co ty się masz denerwować i np. ja się mam denerwować twoimi komentarzami.
Opłaca się oglądać serial jak się ma za sobą serię komiksową? Wnosi to coś? Potrzebne w ogóle czy to tylko ciekawostka by popatrzeć jak zekranizowali komiksy? Fabuła ta sama, to patrzeć jak się już to samo czytało?Bardzo udany serial, ekranizacja stanowiąca wartość dodaną, twórczą interpretację, a nie proste przeniesienie komiksu w inne medium. No i jest Śmierć: Śmierć z Sandmana jest moją ulubioną postacią, Śmierć w serialu też. :)