Ja to się trochę dziwiłem, że powtórzyli te zeszyty z Sandmana. Rozumiem, że to wydanie jest wzorowane na oryginalnym Deluxie, ale ten tom i tak był skierowany do czytelników Sandman, którzy zapłacili dwa razy za ten sam materiał.
Mnie tam samo to, że dołączyli te zeszyty jakoś nie razi, nawet jestem w stanie w pewien sposób docenić taką komplementarność tego wydania. Szkoda tylko, że najlepsze fragmenty tego tomu okazały się być powtórką tego, co już znałem.
Klasyczny "Lucyfer" jest solidną lekturą. Mnie początek zachwycił, środek lekko znudził, ale w finale wróciło wszystko na swoje tory. Zdecydowanie polecam. Należy się jednak nastawić na inny rodzaj historii niż w Sandmanie Gaimana.
Po tylu komiksach z tego świata szczerze nie potrzebuję czegoś stricte w klimacie tego, co już było, więc może to i dobrze, że seria ma własny styl. "Furie" i "Boże, zachowaj królową" Careya całkiem przypadły mi do gustu, mimo że też różniły się od wersji Gaimana.
Mi "Śmierć" się podobała. Nie musiała mieć ogromnych, ważnych dla uniwersum Sandmana historii, ba sam Sandman miał sporo pojedynczych epizodów, które nie wpływały w jakiś ogromny sposób na główny wątek. Zgodnie z ideą serii Gaimana historie są po prostu warte opowiadania i w to "Śmierć" idealnie się wpisuje.
Tu się zgodzę. Więc może po prostu problemem było dla mnie, że same te fabuły niespecjalnie mnie porwały, a fakt że i dla samej serii nie są niczym istotnym sprawił, że dodatkowo ich lektura wydała mi się niezbyt potrzebna. Co nie znaczy, że uważam je za jakieś strasznie złe, po prostu taki solidny poziom, który można poczytać, ale jak dla mnie nic, do czego chciałbym jeszcze wracać.
Sam, króciutki epizod gdzie Śmiercią z Constantinem tłumaczy używanie prezerwatyw, jest świetny w swojej zabawnej formie i pokazuje tą pozytywną stronę komiksu komentującego naszą rzeczywistość.
Przyznam, ze tę historię chciałem przeczytać, jak się dowiedziałem, że takie coś było dołączane do komiksów Vertigo. Tyle, że właśnie te kilka krótszych historii to właśnie takie ciekawostki - fajnie, że o nich pamiętano, ale wolałbym, żeby były uzupełnieniem czegoś lepszego niż dwie główne fabuły, które tu dostałem.
Co do poszerzania lore. "Wysoka cena życia" akurat jest bardzo miłym ukłonem w stronę oryginalnej serii, gdzie w "Porze Mgieł" wspomniano zdawkowo o jednym dniu na 100 lat kiedy Śmierć przybierała ciało śmiertelniczki
Mała rzecz a cieszy.
Przyznam, że akurat o tym fakcie zapomniałem. Za to w którejś z tych historyjek w tym tomie też jest zawarta taka informacja i wydawało mi się, że to właśnie nawiązanie do tego.
"Sandman Universe" bym sobie totalnie darował, bo to zwykłe odcinanie kuponów.
Tak najpewniej zrobię. Przerobię jeszcze "Dom szeptów", który już mam, ale nie spodziewam się niczego specjalnego. A jak przeglądałem kolejne tomy, które ostatnio wydał Egmont to wrażenia mam podobne do tego, co już czytałem - strasznie to przeciętne i słabo narysowane. Szkoda czasu na takie komiksy.