Niedawno odswiezylem sobie calosc. Czytalem pierszy raz od ukazania sie Przebudzenia (na miekko) czyli po ok. 12 latach. Tak mnie wessalo, ze te 17 tomow przeczytalem w 4 dni. Sandmana, trzeba czytac w jednym ciagu, bo duzo umyka, jesli miedzy tomami sa dluzsze przerwy. A tak, jak po nitce do klebka, wszystko sie pieknie uklada we wspaniala, wielowatkowa, magiczna podroz po swiecie Snienia.